, Scott Justin Poscig na oceanie (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A to się okaże bardzo szybko.Odparł: - W samochodzie jest pięć tysięcy ruchomych części.Na jachcie poniżej pięćdziesięciu.Problem polega na tym, że prowadząc samochód nie musi się znać każdej z nich.Donner poleciał do Amsterdamu, a Grandig przyjechał pociągiem.Spotkali się w Pechcadou, spokojnej restauracji nad Brouwer Kanaal.Kuchnia francuska, wystrój wnętrza - postsecesja lat trzydziestych, z okien wysoko sklepionej sali widać było perspektywę rozjarzonego światłami osiemnastowiecznego kanału.Między ulustrzonym czarnym barem a salą jadalną stały wielkie szklane akwaryjne pojemniki, w których pływały ryby, do wyboru przez gości.Donner i Grandig zasiedli najpierw w małym dyskret­nym barku.Można ich było wziąć za handlarzy diamentów lub handlarzy sztuką, którzy po zawarciu bardzo korzystnej transakcji postanowili uczcić okazję luksusowym wieczorem w obcym im mieście.- Dlaczego Amsterdam? - spytał Grandig.- Dyskrecja.- Wobec kogo?- Wobec wszystkich, z wyjątkiem nas obu.Nie wspominał pan o tym nikomu? - spytał Donner, mimo że Grandigowi ufał niemal bezgranicznie, tak jak Weintraubowi.- W chwili obecnej wiem tyle - zaczął Grandig - że Hardin spędził dwie noce w Hotelu Zamkowym w Kronbergu.Jest to niedaleko Aschaffenburga, skąd skradziono broń.Miał samochód wynajęty w Wesel.Pozostaje tajemnicą, jak dostał się do Wesel.Nie ma śladu przekroczenia granicy.Chyba że to było dawno.- Drogą wodną! - podsunął Donner.- Popłynął w górę Renu.- Racja! Proste wyjście.Kim on jest?- Tego nie mogę powiedzieć.To musi pozostać między mną i Weintraubem.- Kanału oficjalnego nie ma?- Nie.Grandig zawirował resztą alkoholu na dnie swej szklanki.- To nie jest zbyt dobra sytuacja.Źle jest, kiedy zbyt wiele kółek kręci się w większych kółkach.- Nazwijmy to akcją inicjatywną.- Pan wie, że wszczęto przeciwko panu dochodzenie?Wielkie zaskoczenie Donner pokrył śmiechem.Szok wywołał bicie serca.- Dziękuję, że mnie pan zawiadomił.- Mam do pana zaufanie.- Czego ode mnie chcą?- Zarzucają panu brak dyscypliny i samowolę.Nie wiem, o jaką konkretnie sprawę chodzi.Niech pan pogrzebie w pamięci.Donner pokiwał głową.Grandig ciągnął: - Prawdopodobnie coś w stylu obecnego in­cydentu z Hardinem.- Drogi panie Grandig, ja w to gram od trzydziestu lat i jestem lepszy od większości nowego narybku.- To nie znaczy, że pana za to uwielbiają.Grandig otworzył menu i przez kilka minut pilnie je studiował.Potem spytał: - Co mam zrobić z dochodzeniem w sprawie Smoka?- Byłoby najlepiej, aby nic pan nie robił, jeśli to oczywiście nie narazi pańskiej pozycji.Wiemy, że Hardin w żadnym wypadku nie zagraża naszym interesom.Niech sobie Niemcy polatają w kółko, szybko ich to znudzi.- A może nie znudzi.- Stan amerykańskiego wartownika poprawił się.- Powiedział nazwisko?- Chwilowo jeszcze nie przypomniał sobie swojego.- Może pan coś zdziałać, żeby sprawy pozostały na tym etapie?- Trochę na to za późno.Teraz, kiedy żandarm odzyskał przytom­ność, nie wyglądałoby to naturalnie.Złożyli zamówienie kelnerowi, pozostając jeszcze przy barze.Potem, eskortowani przez kelnera do stolika, zatrzymali się przy szklanym pojemniku z rybami, gdzie Donner miał wybrać pstrąga.W prze­zroczystej wodzie pływało ich kilkanaście.- Oo, ten!Kelner zanurzył siatkę, ryby rozpierzchły się na wszystkie strony, ale w siatce pozostał tłusty pstrąg, upatrzony przez Donnera.- Brawo! - powiedział.Młody kelner wyciągnął z wody siatkę, w której trzepotała się rozpaczliwie ryba, ogonem rozpryskiwała wodę, stojąc niemal pionowo w przylegającej do niej siateczce.- Niech pan ją trzyma! - powiedział z rozbawieniem Grandig.Pstrąg zdobył się na ostateczny wysiłek, wyśliznął z siatki i chlupnął do wody.Kelner natychmiast rozpoczął polowanie.- Stop! - zawołał Grandig.- Proszę wziąć innego.Ten zasługuje na troszkę dłuższe życie.- A więc którego, sir? - spytał kelner, wyjmując siatkę z wody.- Ryba należy do mnie - odezwał się Donner z łagodnym uśmiechem.Donner przyglądał się przez chwilę uciekinierowi z siatki, który krążył w stanie widocznego podniecenia po szklanym pojemniku.-Ten sam! - odparł.- Proszę go złapać.Krótkotrwała była ulga Cullinga, gdy się dowiedział, że Hardin zabiera w rejs afrykańską lekarkę.Wyprawił w życiu wiele jachtów w morską podróż i kiedy teraz pomagał w załadunku Łabędzia, szybko się zorientował, że Hardin przygotowuje się na podróż bardzo długą i trudną, a nie na turystyczną wędrówkę wzdłuż północno-zachodniego brzegu Afryki.Trzy kabiny zostały wypełnione po brzegi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl