, Norton Andre Odrzucona korona 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zadali nam dotkliwe straty, bo nie tylko odważyli się zabić jednego z naszych Lodowych Smoków, lecz także, jak się zdaje, śledzą nasze ruchy, nawet pływając w dużej odległości od lądu.Gdyby te statki zatonęły.– Rozumiem – powiedziała Duig z szerokim uśmiechem.– Kilka małych łódek, które podpłyną w nocy do statków, a ich załogi wywiercą dziury w kadłubach.Tak, ja i moi ludzie poradzimy sobie z Morskimi Wędrowcami.– A to oznacza, że ominie cię zaszczytne miejsce w straży przedniej podczas zmasowanego ataku na Cztery Armie.Proponuję, żeby tego zaszczytu dostąpili inni nasi sojusznicy, byli Rendelianie, Piaul i jego podwładni.– W ten sposób udowodnią swoją lojalność do Wielkiego – skomentowała Duig.– To wspaniale.– A co ty na to powiesz, o Wielki? – zapytał Farod, odwracając się w stronę lodowej zasłony, za którą siedział jego władca.– Czy ten plan ci odpowiada?Znajomy szept napłynął spoza połyskliwej kurtyny:– Odpowiada mi wszystko, co usunie tę przeszkodę z mojej drogi.Ale ostrzegam was, nie zawiedźcie mnie.– Przysięgliśmy ci wierność, o Wielki – przypomniał baron Damacro.– Nie zawiedziemy cię, bo wiemy, jaka nagroda nas czeka.w każdym przypadku.Farod wiedział, że baronowi obiecano gubernatorstwo Rendelsham.– Właśnie – odszepnął Wielki.– Cztery Armie są prawie gotowe do marszu prosto w pułapkę.Czy wszystkie nasze siły są przygotowane do akcji?– Czekamy tylko, aż zostaną ostatecznie rozmieszczone wojska wroga, aby odciąć wszelkie drogi odwrotu – wyjaśnił Farod.– Nie ma żadnych informacji o jakichś specjalnych planach, które mogli ułożyć, tak jak my to zrobiliśmy?– Jak ci mówiłem, o Wielki, nasi szpiedzy zameldowali, że tamci budują machiny na wielkich kołach.Ale nic ponadto nie wiemy.Wrogowie trzymają te machiny za palisadą.Nie sądzę, żeby to było coś bardzo ważnego.– Ile mają tych machin?– Meldunki różnią się w ocenie.Wiadomo, że urządzenia dalekie są od ukończenia.Jedna wygląda jak machina oblężnicza, a druga.nikt nie wie, co to takiego.Najwyraźniej nasi wrogowie zaczęli coś budować bez żadnej myśli przewodniej.– Strzeżcie się – usłyszeli szept swojego pana.– Strzeżcie się.Nie popełnijcie błędu, uznając naszych wrogów za słabych lub ograniczonych umysłowo.Obawiam się tych nieznanych machin, bez względu na to, czy są ukończone czy nie.Musimy je zniszczyć, zanim tamci zdołają ustawić wszystkie na miejscu.Musimy zmiażdżyć naszych wrogów.Dla pewności postanowiłem osobiście przyglądać się bitwie.Była to rzecz bez precedensu.Nigdy dotąd Wielki, Któremu Wszyscy Służą nie zapuścił się poza lodową kurtynę, która chroniła go przed oczami niegodnych stworzeń.Farod ukłonił się głęboko.– Razem z Lodowym Smokiem, którego dosiadam, zadbam o twoje bezpieczeństwo, o Wielki.– Władam taką Mocą, że nie będziesz mi potrzebny – odparował jego władca – ale mimo to chętnie zobaczę cię u mego boku.– Istota za lodową zasłoną poruszyła się i zasłona zmatowiała.– A teraz odejdźcie.Czuję, że wkrótce stoczymy ostateczną bitwę, może już jutro.Poczyńcie ostatnie przygotowania do walki z wrogiem tak jak ja sam się do tego przygotowuję.– Wyruszymy dziś późnym wieczorem, a będzie to bezksiężycowa noc – oświadczył Royance.Omiótł spojrzeniem zgromadzonych przy stole oficerów.– Powinniśmy dotrzeć tuż przed świtem.Wszystko gotowe?– Tak jest, panie – zameldował Gaurin.– Przedstaw mi plan bitwy – polecił Wielki Marszałek.Gaurin podszedł i rozwinął mapę, której uczestniczący w naradzie oficerowie dotąd nie widzieli.Z cichym świstem wciągnęli powietrze do płuc, bo tylko Royance znał już tę mapę.– Oto dolina, o której mówiłem wcześniej.Nasi szpiedzy zdobyli dość informacji, żebyśmy mogli sporządzić mapę, którą teraz macie przed oczami.Dzięki ich meldunkom doszedłem do wniosku, że wrogowie właśnie tam się gromadzą.Zwiadowcy potwierdzili moje przypuszczenia.Codziennie coraz więcej wojsk tam dociera, zarówno resztki Frydian, jak i regularne oddziały.Wydają się gotowi do wymarszu.Musimy im w tym przeszkodzić.Jest ich wielu, ale nasi wojownicy zdołają poradzić sobie z nimi.– Wziął kawałek kredy i zaznaczył drogę na mapie.– Proponuję pójść tędy.Rozkazałem już przewieźć katapultę i wielki łuk do tego miejsca, gdzie trakt omija mniejszą dolinę, w której możemy ukryć nasze machiny.Powinny już tam się znajdować, ukryte pod białymi płachtami i gałęziami.– Ależ, panie, nie możemy użyć tych machin! – zaprotestował Steuart [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl