, Niziurski Edmund Opowiadania.WHITE 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. powtórzył martwym głosem Majeran.  Obiet-nice wiatru, że nie będzie wiał.obietnice ognia, że nie sparzy.Jego słowa zginęły w szumie szalejącej ulewy.IVA jednak poszli, nie zwlekając, jeszcze raz, obaj: Struć i Majeran.Chociaż bezżadnej nadziei.Majeran miał rację.Nie mogli siedzieć z założonymi rękami.Pan Waligóra otulony w mokry pled  peleryny zabrali obaj wychowawcy raz po raz wychodził na taras, wypatrywał oczy i czekał.Na milicję nie mógł się w żaden sposób dodzwonić.Zapewne burza zerwałaprzewody.Pozostało więc tylko to straszne oczekiwanie.Wreszcie koło dziesiątej, kiedy ściemniło się już zupełnie, usłyszał na żwirześcieżki chrzęst kroków i suchy kaszel.Ruszył niecierpliwie naprzeciw.Z mroku wynurzyły się dwie sylwetki.Tylko dwie.Struć i Majeran.Kierownik nie zadał im nawet jednego pytania.Wszystko już było tragiczniejasne.Jak człowiek martwy począł wchodzić po schodach.Zobaczył przylepionedo szyb twarze chłopców.Odwrócił się. Jeszcze nie śpią  powiedział do wychowawców, sam nie wiedział, po co.Chyba po to, żeby przerwać to nieznośne milczenie. Nic ich nie słychać  zachrypiał Struć i ta uwaga też zabrzmiała jakośdziwnie sztucznie. Tak, nic ich nie słychać  powiedział kierownik. Niech pan im każeiść spać.Albo nie.To nie ma już żadnego znaczenia.przypuszczam, że to niema dla nas żadnego znaczenia. Co z telefonem?  zapytał głucho Majeran. Zepsuty. Pójdę na posterunek  powiedział słabym głosem Majeran. To dwanaście kilometrów.Nagle wszyscy trzej znieruchomieli.W żywopłocie coś zachrzęściło nieprzy-jemnie.Usłyszeli sapania i nagle z tarniny wynurzyła się niezgrabna postać.Otrząsnęła się jak niedzwiedz wychodzący z barłogu i ruszyła wprost na wycho-wawców. Kto to?  zawołał pan Waligóra. Biodruś  odpowiedział gruby głos. Taka ćma, żem wlazł prosto w tokłujące paskudztwo.Tyż pomysł, ciernie sadzić na dróżce, jakby mało było cierni,że tak powiem, na drodze żywota.Amen.Wychowawcy spojrzeli po sobie.160  Kto pan jest?  zapytał kierownik, patrząc na dziwne indywiduum w dłu-gim płaszczu po pięty i czarnym, oklapłym kapeluszu. Biodruś  odpowiedział intruz, jakby to miało wystarczyć za całą prezen-tację. Nie znamy pana  powiedział kierownik. Ejże.czy pan mnie nie zna, kierowniku? A kto wam przywiózł ziemniakiz pegeeru? Co pana tu sprowadza?  zachrypiał zdziwiony Struć.Indywiduum chrząknęło pod nosem. Ja.ja w sprawie tego, co się zdarzyło. W sprawie chłopców?!  wykrztusił Majeran. Boże! Niech pan mówi,panie.panie. Biodruś  podpowiedziało indywiduum. Tak, ja w sprawie chłop-ców  powtórzył zakłopotany. Dwu chłopców z kolonii. Szybciej, na miłość boską! Pan wie coś o nich?! Nie wiem, jak to powiedzieć. rzekł Biodruś coraz bardziej zakłopo-tany. Panowie, widzę, nerwowi.Ano dziwić się trudno.panowie odpowia-dają.ale co robić.woda żywioł.z żywiołem to nie przelewki.a rzekaokrutna, co zabierze, nie zwraca.zrozumieć trzeba. Dosyć!. wykrzyknął pan kierownik. Oj, nerwowo tutaj. zakaszlał Biodruś  nerwowo.Zaraz.któryz panów jest panem Majeranem? To.ja  wysunął się do przodu pan Majeran. Więc to pan.nie wygląda pan groznie  zachichotał Biodruś. Panie Biodruś  zasapał z oburzeniem pan Waligóra.Brakowało mutchu. Jeśli pan przyszedł tu żartować z wychowawców, to wybrał pan niesto-sowną porę. Ooo, surowo tutaj.surowo  pokręcił głową Biodruś  ludzie prawdęmówili. Proszę wyjść!  krzyknął kierownik. Pan sobie podpił.My nie mamyzamiaru wysłuchiwać pańskich opinii. Niechże mnie Bóg broni, żebym miał pić w taką porę  podniósł ręce dogóry Biodruś  chociaż nie jestem od tego.i gdyby teraz panowie cokolwiekna rozgrzewkę, to bym się nie pogniewał, bom przemókł do kości. To są kpiny  zachrypiał wzburzony Struć. Pan szydzi z naszego nie-szczęścia.Czy po to pan tu przyszedł? Zachowaj Boże.Ja, że tak powiem, w poselstwie od chłopaków. Co?! Co? Od kogo? Od chłopaków  powtórzył spokojnie Biodruś. Więc oni żyją?161  Do diabła, co też panowie. skrzywił się zgorszony Biodruś  dlacze-go nie mieliby żyć?Wychowawcy zaniemówili.Słowa nie mogli wykrztusić. Dopiero teraz pan mówi?!  wykrzyknął wreszcie pan Struć do głębiwzburzony.Biodruś popatrzył na nich ze zdumieniem. Zaraz.panowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl