,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz nie mogÅ‚oby być wiÄ™kszego i fatalniejszego nieporozumienia, niż gdyby szczęśli-wi, udani, mocni na ciele i duszy poczÄ™li wÄ…tpić o swem p r a w i e d o s z c z Ä™ Å› c i a.Preczz tym »przewróconym Å›wiatem«! Precz z tem haniebnem zmiÄ™kczeniem uczucia! %7Å‚eby cho-rzy zdrowych nie uczynili chorymi a temby byÅ‚o takie zmiÄ™kczenie , oto powinien byćnajwyższy punkt widzenia na ziemi: do tego jednak potrzeba przedewszystkiem, by z d r ow y c h oddzielić od chorych, strzec nawet od widoku chorych, aby siebie za chorych nie bra-li.Lub czyżby miaÅ‚o być ich zadaniem zostać dozorcami chorych i lekarzami!.Lecz nie mo-gliby gorzej nie rozumieć i zaprzeczać s w e g o zadania, co wyższe, n i e p o w i n n o zni-żać siÄ™ do roli narzÄ™dzia tego, co niższe, patos oddalenia p o w i n i e n po caÅ‚Ä… wiecznośćutrzymywać przedziaÅ‚ w zadaniach! Ich prawo istnienia, pierwszeÅ„stwo dzwonu o peÅ‚nymdzwiÄ™ku przed faÅ‚szywym, pÄ™kniÄ™tym, jest przecie tysiÄ…ckroć wiÄ™ksze; oni jedynie sÄ… p o r Ä™ cz y c i e l a m i przyszÅ‚oÅ›ci, oni jedynie sÄ… z o b o w i Ä… z a n i wzglÄ™dem przyszÅ‚oÅ›ci czÅ‚owie-ka.C o o n i mogÄ…, co o n i powinni, tego nie Å›miejÄ… nigdy chorzy móc, ni mieć w powinno-Å›ci: lecz a ż e b y mogli to, co tylko o n i powinni, jakżeby miaÅ‚o im być wolno być lekarzem,pocieszycielem, »zbawicielem« chorych?.A przeto czystego powietrza! czystego powietrza!A w każdym razie precz z pobliża wszelkich domów waryatów i szpitalów kultury! A przetodobrego towarzystwa! s w e go towarzystwa! Lub samotnoÅ›ci, jeÅ›li tak być musi! Lecz wkażdym razie precz od zÅ‚ych wyziewów wewnÄ™trznej zgnilizny i tajemnego robaczywegoÅ›cierwa chorych !.A to dlatego, by siebie samych, przyjaciele moi, przynajmniej na chwilÄ™jeszcze obronić przed dwiema najgorszemi zarazami, które oby nam wÅ‚aÅ›nie oszczÄ™dzanebyÅ‚y: przed w i e l k i m w s t r Ä™ t e m d o c z Å‚ o w i e k a! p r z e d w i e l k Ä… l i t o Å› c i Ä…d l a c z Å‚ o w i e k a!.15.JeÅ›li pojÄ™liÅ›cie w caÅ‚ej gÅ‚Ä™bi a żądam, by tu wÅ‚aÅ›nie s i Ä™ g a n o g Å‚ Ä™ b o k o, pojmowanodo gÅ‚Ä™bi o ile w każdym razie nie może być zadaniem zdrowych pielÄ™gnowanie chorych,uzdrawianie chorych, to pojÄ™liÅ›cie tem samem i jednÄ… konieczność wiÄ™cej konieczność dlachorych takich lekarzy i dozorców, k t ó r z y s a m i s Ä… c h o r z y: i oto mamy i trzymamyobu rÄ™kami znaczenie kapÅ‚ana-ascety.Musimy uważać kapÅ‚ana-ascetÄ™ za przeznaczonego zgóry na zbawiciela, pasterza i rzecznika chorego stada: wtedy dopiero zrozumiemy jegoogromne posÅ‚annictwo dziejowe.P a n o w a n i e n a d c i e r p i Ä… c y m i jest jego króle-stwem, ku niemu popycha go instynkt jego, w niem tkwi jego najistotniejsza sztuka, jego mi-strzostwo, jego rodzaj szczęścia.Sam on chory być musi, musi być z gruntu pokrewny cho-rym i zawiedzionym, aby ich rozumieć, by porozumieć siÄ™ z nimi, lecz musi też być silny,bardziej jeszcze panem samego siebie, niż innych, nienaruszonym mianowicie w swej wolimocy, by zdobyć zaufanie i strach chorych, by mógÅ‚ im być przystankiem, oporem, podpar-ciem, musem, karnoÅ›ciÄ…, tyranem, bogiem.Musi bronić swego stada przeciw komu? Prze-ciwko zdrowym, to nie ulega wÄ…tpliwoÅ›ci, także przeciwko zazdroÅ›ci wzglÄ™dem zdrowych;musi być naturalnym przeciwnikiem i g a r d z i c i e l e m wszelkiego surowego, burzliwego,62nieujarzmionego, twardego, gwaÅ‚towniczo-drapieżnego zdrowia i tężyzny.KapÅ‚an jest pierw-szÄ… formÄ… d e l i k a t n i e j s z e g o zwierzÄ™cia, które Å‚atwiej jeszcze pogardza, niż nienawi-dzi.Nie bÄ™dzie mu oszczÄ™dzone prowadzenie wojny z dzikiemi zwierzÄ™tami, wojny chytroÅ›ci(»ducha«) bardziej, niż przemocy, jak siÄ™ rozumie samo przez siÄ™, bÄ™dzie musiaÅ‚ w raziepotrzeby wytworzyć z siebie prawie pewien nowy typ dzikiego zwierzÄ™cia, przynajmniej o z na c z a ć go pewnÄ… nowÄ… straszliwość zwierzÄ™cÄ…, w której niedzwiedz polarny, gibka, zimna,wyczekujÄ…ca tygrysica i niemniej lis zdajÄ… siÄ™ być zÅ‚Ä…czone w równie pociÄ…gajÄ…cÄ…, jak napa-wajÄ…cÄ… strachem jedność.Jeżeli zmusza go do tego potrzeba, wystÄ™puje niedzwiedzio poważ-ny, czcigodny, roztropny, zimny, zwodniczo-rozważny, jako herold i narzÄ™dzie gÅ‚osu tajem-niejszych potÄ™g, pomiÄ™dzy inne rodzaje zwierzÄ…t drapieżnych sam, zdecydowany siać na tymgruncie cierpienie, rozdwojenie, sprzeczność z sobÄ…, gdzie tylko może, zbyt pewny swej sztu-ki opanowywania c i e r p i Ä… c y c h każdej chwili.Przynosi z sobÄ… maÅ›cie i balsamy, niemawÄ…tpliwoÅ›ci! lecz by być lekarzem, musi wprzód zranić; uÅ›mierzajÄ…c nastÄ™pnie ból, którysprawia rana, z a t r u w a j e d n o c z e Å› n i e r a n Ä™ na tem bowiem zna siÄ™przedewszystkiem, ten czarownik i poskramiacz dzikich zwierzÄ…t, w którego okrÄ™gu wszyst-ko, co zdrowe, z koniecznoÅ›ci chórem siÄ™ staje, wszystko, co chore obÅ‚askawionem.Bronion, ten dziwny pasterz, dość dobrze swego chorego stada, broni go także przeciw niemu,przeciw tlÄ…cej w samem stadzie nikczemnoÅ›ci, krnÄ…brnoÅ›ci, zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci i wszystkiemu, cowspólne jest wszystkim cherlakom i chorym, walczy roztropnie, twardo i tajemnie z anarchiÄ…i coraz zaczynajÄ…cym siÄ™ samorozkÅ‚adem w stadzie, wÅ›ród którego ustawicznie gromadzi siÄ™ igromadzi ów najniebezpieczniejszy, rozsadzajÄ…cy i wybuchowy materyaÅ‚, ressentiment.Wy-Å‚adowywać ten rozsadzajÄ…cy materyaÅ‚ tak, by nie rozsadziÅ‚ ani stada, ani pasterza, oto jegowÅ‚aÅ›ciwa sztuka i jego najwyższa pożyteczność; gdyby siÄ™ chciaÅ‚o wartość kapÅ‚aÅ„skiej egzy-stencyi ująć w najkrótszÄ… formuÅ‚Ä™, toby trzeba poprostu rzec: kapÅ‚an z m i e n i a k i e r u n ek uczucia ressentiment.Każdy cierpiÄ…cy bowiem szuka instynktownie swego cierpienia przy-czyny; dokÅ‚adniej jeszcze, sprawcy, jeszcze okreÅ›leniej, wrażliwego na cierpienie, w i n n e go sprawcy, krótko, czegoÅ› żyjÄ…cego, na czem uczucia swoje czynnie lub in effigie pod ja-kimkolwiek pozorem wyÅ‚adować może: bo wyÅ‚adowanie uczucia jest najwiÄ™kszÄ… dla cierpiÄ…-cego próbÄ… ulgi, mianowicie o g Å‚ u s z e n i a siÄ™, jego poniewolnie pożądanym narkotykiemprzeciw katuszy wszelkiego rodzaju.Tu jedynie znalezć można, wedle mego przypuszczenia,prawdziwy fizyologiczny zwiÄ…zek przyczynowy uczucia ressentiment, zemsty i jej krewnych,wiÄ™c w pragnieniu o g Å‚ u s z e n i a b o l u p r z e z u c z u c i e.Szuka siÄ™ go zazwyczaj,bardzo mylnie mojem zdaniem, w odpornem przeciwdziaÅ‚aniu, w ochronnym jedynie Å›rodkureakcyi, w »odruchu« w razie nagÅ‚ego uszkodzenia lub zagrożenia, w sposób jak to czynijeszcze żaba bez gÅ‚owy, by pozbyć siÄ™ żrÄ…cego kwasu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Archiwum
|