, Nawiedzony dom 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Żadne pułapki, pociąg jedzie - odparł Pawełek z urazą.- Trzeba patrzeć pod nogi, jak się chodzi.- Czy wy wiecie, która jest godzina! - wykrzyknęła pani Krystyna z wyrzutem.- Pewnie jeszcze nie jedliście kolacji?- Zaraz zjemy, tylko dojedziemy do dworca.Rany, nie mogliście wrócić trochę później.?!- Dla świętego spokoju naczynia ustawiłam na stole - oznajmiła Janeczka, zajęta przepychaniem przez próg jakiejś dziwnej piramidy.- Doskonale, to jeszcze dla świętego spokoju posprzątajcie tę linię kolejową - poleciła pani Krystyna i udała się do kuchni przygotować kolację.Pan Roman poszedł za nią.- I właściwie mogliby przystąpić do ścian, gdyby nie te instalacje - kontynuował przerwaną rozmowę głosem pełnym rozdrażnienia.- Dach skończą robić za dwa dni, podłogi w ciągu tygodnia, kuchnia Moniki byłaby gotowa też za tydzień, łazienka w parę godzin i An­drzej mógłby się wprowadzić.I co z tego? Instalacje wszystko wstrzymują!- I naprawdę nie możesz tego dostać nawet w Pewexie? - spytała zmartwiona pani Krystyna, nalewając wodę do czajnika i zapalając gaz.Pan Chabrowicz nerwowo chodził po kuchni.W Pewexie nigdy w życiu o czymś takim nie słyszeli.Części samo­chodowe to owszem, armatury całe też, ale nie reduktorki.Mogliby mi ewentualnie sprowadzić, gdybym podał producenta.Skąd, na litość boską, mogę znać zachodniego producenta reduktorków?!- Może przez kogoś.? - bąknęła pani Krystyna i ułożyła chleb na talerzu.- Rozmawiałem przez telefon z jednym znajomym, który jest w Londynie! - krzyknął z rozpaczą pan Roman i złapał się za głowę.- Powiedział, że nie może kupować czegoś, jeśli nie wie, jak to wygląda, do czego służy i jak się nazywa po angielsku.Ratunku, ja zwariuję!Pani Krystyna zaniosła do pokoju tacę z kanapkami i wróciła do kuchni, po drodze zabierając ze sobą dostrzeżony na stole list.- Nie denerwuj się, bo to nic nie da - powiedziała uspokajająco.- Masz, tu jest jakiś list do ciebie.- Jak ja się mam nie denerwować, skoro czas leci, hydraulicy mnie poganiają i jeśli nie zrobię tego teraz, to już nie wiem kiedy - mówił zi­rytowany pan Roman, rozrywając kopertę i nagle zamilkł.Przez chwi­lę wpatrywał się w otrzymaną korespondencję.- Co? - powiedział z jeszcze większym rozdrażnieniem.- Cóż to za idiotyzm!Pani Krystyna spojrzała znad szklanek.- A co takiego?- „Zawiadamia się, że przetarg nieograniczony na podkłady kole­jowe odbędzie się w dniu trzeciego listopada o godzinie ósmej rano.Dyrekcja PKP” - przeczytał pan Roman tonem osłupienia.- Na dia­bła mi podkłady kolejowe?!!!- Weź ze sobą cukier i chodź do pokoju - powiedziała pani Krystyna.- Rozsyłają takie dziwne zawiadomienia, nie wiem, może przez pomyłkę.- A co, ktoś jeszcze dostał?- Owszem, tatuś dostał wiadomość o malowaniu ławek w parkach, uważam, że to bez sensu malować ławki na jesieni! A do mamy przy­szła informacja o usługach w dziedzinie tapicerki dla potrzeb jachtów dalekomorskich.Dzieci, proszę teraz jeść, posprzątacie po kolacji.Pan Roman nie mógł się uspokoić.Czuł, jak na każdym kroku walą się na niego jakieś okropności, zupełnie nie do rozwikłania, na domiar złego sam jeden był odpowiedzialny za wszystko.Z tego całego spad­ku nie miał nic poza kłopotami.Najbliższa rodzina wydatnie w tym po­magała.- W dodatku mama już całkiem w piętkę goni - powiedział z roz­goryczeniem, siadając przy stole.- Zabrania nam wbijać gwoździe w kuchni Moniki, bo jej się dom wali od tego.Naruszyliśmy podobno resztki jego równowagi i stęka jej już teraz prawie co noc.Ryczy i wyje.- Nie przejmujcie się - powiedział pocieszająco Pawełek z kąta.- Tylko patrzeć, jak babcia dojrzeje umysłowo i będzie z nią spokój.- Co takiego.?!- spytał zaskoczony pan Roman.- Pawełek, co ty tam jeszcze robisz, proszę do stołu! - powiedziała pośpiesznie pani Krystyna.- Ręce umyj!Pawełek zgarniał na kupę jakieś przedmioty, głównie żelazne.- Zaraz, kazałaś posprzątać.- Co to znaczy, że babcia dojrzeje umysłowo? - spytał pan Roman groźnie.- Jak ty się wyrażasz o babci?- Dojrzeje umysłowo dzięki kontaktom z naszym psem - wyjaśnił Pawełek i podniósł się z podłogi.- Sama tak powiedziała.Idę już, idę.Pan Roman był wściekły i nie mógł tego tak zostawić.- Zdaje się, że robicie się już zbyt.- zaczął ostro i nagle urwał.Wzrok jego padł na miejsce, gdzie przed chwilą Pawełek się bawił.Czy może sprzątał, wszystko jedno.Pan Chabrowicz spojrzał na owo miejsce i znieruchomiał.Siedząca grzecznie przy stole Janeczka dostrzegła kierunek ojcow­skiego spojrzenia i trochę się zaniepokoiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl