, Marion Zimmer Bradley Dom swiatow 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak sceptycy, jak i głupcy ma­ją zaś tę wspólną cechę, że wydaje się, iż są ślepi na wszelkie logiczne i racjonalne dowody.- Święte słowa - zgodziła się Sally.- Dlatego właśnie przyjmując ludzi na studia w naszym instytu­cie staramy się stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, czy mamy do czynienia ze względnie zrównoważonymi.Wystarczy przyjąć nieracjonalnego sceptyka i zburzyć podstawy jego sceptycyzmu, a otrzymamy równie nieracjonalnego wyznawcę jedynej prawdy ob­jawionej.- Myślę, że można to jakoś wytłumaczyć - zauwa­żył wuj Stan.- Spójrzmy prawdzie w oczy: większość ludzi najbardziej pragnie poczucia bezpieczeństwa.Wy­nika stąd potrzeba wiary w to, co mówi im osoba, którą obdarzają zaufaniem.A wszystko po to, aby nie musieć samemu podejmować jakichkolwiek decyzji czy w ogóle kłopotać się myśleniem.Wystarczy włączyć te­lewizor, by zobaczyć to, co większość najchętniej oglą­da: wszystko, co można oglądać nie włączając funkcji myślenia.Komedie.Kryminały.Kretyńskie przemówie­nia polityków.Milutkie zwierzątka.Tak więc gdy kiedykolwiek okazuje się, że muszą przestać wierzyć w to, w co dotąd było im wygodnie wierzyć, są przerażeni aż do momentu, w którym ponownie uwierzą w coś, co zapewni im względny komfort psychiczny, nawet jeśli ma to być dokładne odwrócenie tego, w co ślepo dotąd wierzyli.Przypuszczam, że połączenie otwartego umys­łu z postawą racjonalnego sceptycyzmu jest jednym z najrzadziej spotykanych zjawisk na świecie.Dlatego też, moim zdaniem, nie wypaliły propagowane przed laty otwarte programy edukacyjne.Zdaje się, że uwa­żano przez jakiś czas, iż udostępnienie kulturowo upoś­ledzonemu jahusowi wykształcenia uniwersyteckiego przemieni go w kulturalnego racjonalistę bez względu na to, jakie byłyby jego pochodzenie społeczne i wy­chowanie.W rzeczywistości na pięć tysięcy jahusów około setki być może przyswoi sobie wiedzę akademii i wypracuje zmysł racjonalnego sądu.Pozostałe cztery tysiące dziewięćset nabędzie jedynie nowych, nie zna­nych im dotąd nieracjonalnych uprzedzeń, z tą może różnicą, że będą w stanie artykułować je za pomocą nowo przejętego żargonu pseudonaukowych określeń.Pamiętam, wpadłem w nie lada kłopoty, kiedy jeszcze wykładałem na uczelni.Usiłowałem ludziom wytłuma­czyć, że żeby nie wiem jak długo próbować, nie zmieni się stonki w jedwabnika.Gdy stwierdziłem, że wszyst­ko, co dzięki temu uzyskamy, to parę jedwabników ukrywających się pod przebraniem stonek w obawie, aby pozostałe nie pomyliły ich z kartoflami, okrzyknię­to mnie wtedy rasistą.Sally uśmiechnęła się półgębkiem.- Swięte słowa - powtórzyła.- Sama wychowa­łam się na farmie we Fresno.Udawałam właśnie taką stonkę pośród dziewcząt w klasie.Sądziły, że szczytem marzeń młodej kobiety jest wyjść za mąż za chłopaka z sąsiedniej farmy, który wyciągałby około stu tysięcy rocznie przed trzydziestką, wygrać za młodu z raz czy dwa tytuł miss potańcówki w wesołym miasteczku, potem drzeć przez resztę życia pierze na pierzyny i sma­żyć konfitury, no i oczywiście odchować na dobrych chrześcijan czeredę bachorów i nigdy przenigdy nie podskakiwać mężowi.Uważały wtedy, że to one są jedwabnikami, a ja niewydarzoną stonką walczącą o jakąś niezrozumiałą mrzonkę pod tytułem wolność i życie dla samej siebie.Więc udawałam, aż do śmierci mojego dziecka i rozwodu z mężem.Lecz takich jak one jest dużo więcej niż takich jak ja, i kto tu ma rację?Wuj Stan kiwnął głową.- Może nikt nie ma racji - powiedział.- Może ludzie muszą iść przez życie swoimi własnymi drogami i nikt nie ma prawa próbować zmieniać na siłę stonki w jedwabnika lub na tej samej zasadzie jedwabnika w stonkę, nawet jeśli dane mu było się urodzić w ro­dzinie stonek.Moja rodzina też kręciła nosem, kiedy zdecydowałem się przenieść w góry i zamieszkać z moimi kozami.Marzyło im się, żebym został leka­rzem, prawnikiem bądź inną szacowną miejską personą.Tyle tylko, że ja wolę kozy od większości ludzi.- Meee - zażartowała Sally.Kiedy ucichł śmiech, Stan Cameron przeniósł kolejną paterę z ciastkami z kredensu na stół, usiadł wygodnie w fotelu, spojrzał na Fentona i zapytał:- Mówiąc o sceptykach i prawdach objawionych, czy wiesz coś nowego w sprawie, o której ostatnio roz­mawialiśmy?Fenton zrozumiał, że chwila beztroskiej przerwy od zmartwień dobiegła końca i że będzie musiał opowie­dzieć wujowi całą historię wbrew możliwemu oburzeniu i niesmakowi Sally.Zdecydował się jednak nie unikać tematu.- Sprawy mają się podobnie, jak się miały - od­parł.- Jedynie zeszłej nocy zdarzył się nieprzyjemny incydent, który mnie trochę zaniepokoił.Sally wspo­minała o niezrównoważonych studentach z naszego instytutu.Taka właśnie jest niejaka Amy Brittman.­Opowiedział Stanowi całą historię dziewczyny od momentu, gdy ujrzał ją po raz pierwszy u boku Pen­tarna i nie wiedział, kim jest, nadmienił o niedoszłej do skutku wizycie w domu Amy przy Telegraph Ave­nue, a skończył na przejściach ostatniej nocy, w wy­niku których zawiadomił policję i złożył na dziewczy­nę doniesienie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl