, Monaldi Rita Imprimatur T.2 Secretum 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy bardzo się martwią.Domyśliłem się, że mowa o chorym papieżu.- Bądzmy dobrej myśli i módlmy się.Modlitwa przezwycięży wszyst-kie trudności - oświadczył inny prałat smutnym głosem, czyniąc znakkrzyża.- Ileż dobrego przyniósł Rzymowi!- Przytułek San Michele przy Ripa Grandę i sto czterdzieści tysięcyskudów rocznie dla biedoty.- Szkoda, że nie zdołał\ osuszyć Bagien Pontyjskich.- stwierdziłaksiężna Farnese.- Wasza Wielmożność pozwoli, że przypomnę, iż opłakany stan Ba-gien Pontyjskich i niezdrowe wyziewy, które zatruwają Rzym, nie są dzie-łem natury, lecz skutkiem nieprzemyślanego karczowania lasów w cza-sach Juliusza II i Leona X - odparł monsinior Aldrovandi, nie godząc sięna najmniejszą nawet krytykę pod adresem obecnego papieża - a także,o ile się nie mylę, Pawła III.Ostatnie stwierdzenie stanowiło aluzję do tego, że księżna wywodziłasię z rodu Alessandra Farnesego, pózniejszego Pawła III.- Las w Baccano został wycięty - upierała się księżna - bo ukrywalisię w nim mordercy i złodzieje.- Lasy Sermonety i Cisterny - zawołał jeden z gości, jak się pózniejdowiedziałem, książę Caetani - należy wyciąć i już! Z nakazu publiczne-go, ma się rozumieć - uściślił wobec chłodnej reakcji gości.Książęta Caetani każdego kolejnego papieża prosili o zgodę na wycię-cie tych lasów, będących ich własnością.Dla zysku oczywiście.- Błagajmy Boga, aby pozwolił jak najdłużej zachować te lasy, podobnie jak las w pobliżu Albano Laziale - rzekł monsinior Aldrovandiz uśmiechem - ponieważ w dniu, kiedy zostaną wycięte, będziemy sięmusieli pożegnać z osłoną przed szkodliwymi wiatrami z południa - si-rocco i wiatrem libijskim.Rzym i zdrowie obywateli pozbawione zostanąochrony.Caetani słuchał z powagą.- W starożytności w okolicach Rzymu nie było żadnych bagien -ciągnął spokojnie Aldrovandi.- Nadmorski las, osłaniający przed wiatrami południowymi, został wykarczowany na polecenie Grzegorza XIII,który pragnął zapełnić magazyny żywnością.Wpłynęło to jednak niekorzystnie na powietrze wokół Rzymu.74 - Nie należy jednak zapominać, że Paweł V - wtrąciła księżna Rossa-no, żona księcia Borghese, należała więc do tego samego rodu co wspo-mniany przez nią papież - uczynił wszystko, aby przeszkodzić Orsinimw wycięciu krzewów w Pało i Cerveteri.- Jego Zwiątobliwość Innocenty XII od lat wydaje zarządzenia zaka-zujące wycinania roślinności w pobliżu Nettuno, Terraciny i Conchi -odparł niewzruszony monsinior Aldrovandi.- Udałoby mu się też uregu-lować rzeki w Romanii, gdyby mieszkańcy Bolonii i Ferrary nie zaczęlisię ze sobą kłócić.Nowego portu w Anzio nie ukończył dlatego, że za-brakło mu środków, a nie chciał zdobywać pieniędzy kosztem ludu.Po-mimo trudności potrafił podejmować ważne decyzje.Czyż to nie on po-stanowił, żeby rok zaczynał się pierwszego stycznia, a nie dwudziestegopiątego marca?Przy stole dał się słyszeć szmer aprobaty, z wyjątkiem miejsc, gdziebiesiadnicy zajęci byli wymienianiem ostatnich plotek.- Szkoda, że kazał wyburzyć teatr Tor di Nona - wtrącił ten sam kawaler, który nie śmiał się z dowcipu kardynała Durazza.Monsinior Aldrovandi, nie dostrzegając, że wszystkie pochwały podadresem papieża przypominają nekrolog, zdołał uciszyć pierwszą falękrytyki, co do drugiej natomiast (dotyczącej niepopularnej decyzji zli-kwidowania jednego z najwspanialszych rzymskich teatrów), udał, że niesłyszy.Odwrócił się plecami do swojego rozmówcy i podjął rozmowęz sąsiadem.Serwując kolację dwóm damom, usłyszałem, jak szepczą:- Widziałaś, pani, kardynała Spinolę z Santa Cecilia?- Czy go widziałam? - zaśmiała się druga dama.- Im bliżej konkla-we, tym bardziej stara się wszystkich przekonać, że wyleczył się z poda-gry.%7łeby nie wypaść z gry, bywa wszędzie i udaje młodzieniaszka.Adziś wieczorem zjawił się tutaj, je, pije i zaśmiewa się do rozpuku.Wjego wieku.- To wielki przyjaciel Spady, choć obaj próbują to ukryć.- Wiem, wiem.- Kardynał Albani jeszcze się nie pokazał?- Przyjedzie za dwa dni, na wesele.Podobno zajęty jest jakimś pil-nym papieskim brewe*.Stół biesiadny miał kształt podkowy.Dotarłem z tacą do końca drugie-* Brewe - dekret papieski dotyczący spraw mniejszej wagi (przyp.red.).75 go ramienia.Siedział przy nim gość, który wydał mi sią znajomy.Zasta-nawiałem się, kim jest ten człowiek, gdy nagle poczułem silne uderzeniew rękę.Taca poszybowała w górę.Nastąpiła prawdziwa katastrofa.Figi,liście, kwiaty i bita piana wystrzeliły jak z katapulty i spadały kolejnona twarz i ubranie starszego arystokraty.Taca runęła na ziemię z głoś-nym hukiem spadającego dzwonu.Rozległy się śmiechy i głosy niezado-wolenia.Poszkodowany z godnością strzepywał z siebie owoce.Byłemprzerażony [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl