, Chmielewska Joanna Nawiedzony dom (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W powietrze podnosiło chmurę kurzu, na odzieży zaś pozostawiało szary, niewyraźny ślad dłoni.W ten sposób pokrywał sobie cały garnitur nieforemnymi plackami.- Na twarzy też pan ma - zakomunikował życzliwie Pawełek.- I na włosach.- Do licha - mruknął kapitan, oglądając czarne ręce.- To nic, umyje się pan w łazience ciotki Moniki - pocieszyła go Janeczka.- Krany już zrobione i wszystko działa.Kapitan spojrzał na nią niepewnie i pomyślał, że trzeba tu było przyjść na wszelki wypadek w zbroi albo chociaż w kombinezonie ochronnym.Dziwił się sam sobie, jak mógł popełnić taką lekkomyśl­ność, poznał już przecież trochę te dzieci.- Sądziłem, że wszystkie niebezpieczeństwa już są za mną - rzekł smętnie.- Okazuje się, że głupio sądziłem.Zwracam wam uwagę, że to wcale nie jest odkurzacz.- Jak to? - zdziwił się Pawełek.- Tylko co?- Tylko miech.Do rozniecania ognia.Dmuchało się tym na ogień, żeby się dobrze rozpalił.- W piecu? - spytała z niedowierzaniem Janeczka.Kapitan odebrał jej miech i ostrożnie obejrzał.- Raczej chyba w kominku.Taki potężny miech pochodzi może nawet z jakiejś kuźni.- Dmucha wspaniale! - zawyrokował z zapałem Pawełek.- A owszem - mruknął kapitan.- To mu trzeba przyznać.Janeczka była zdegustowana i niezadowolona.Nie podobało jej się, że nastąpiła pomyłka w ocenie szczegółów skomplikowanego ży­cia codziennego przodków.Wolałaby wiedzieć o nim wszystko.- No to ja nie wiem, oni widocznie wcale nie mieli odkurzaczy - powiedziała z lekką urazą.Pawełek, na skutek skojarzenia kominka z kominem, przypomniał sobie dalsze niejasności, które kapitan miał rozwikłać.Odezwał się od niechcenia.- Musi nam pan powiedzieć jeszcze milion rzeczy! - oznajmił.- Pan już wszystko wie, a my nic.Dziadek mówił, że pan znalazł ten ich magazyn w kominie!Janeczka porzuciła szczegóły życia przodków i poparła brata.- No właśnie! I co? Wszystko było w tym dworze?- Wyobraźcie sobie, że wszystko - odparł kapitan z satysfakcją i przeszedł w kierunku okna.- Czekajcie, otwórzmy może okno, to się tu trochę przewietrzy.Nakurzyło się cokolwiek za mocno.Zaraz wam wszystko powiem, zasłużyliście sobie na to.Wspólnymi siłami otworzyli okienko i podparli je jakimś kawałkiem drewna.Kapitan wyciągnął z kieszeni „Życie Warszawy”, roze­słał je na odwróconym do góry nogami cebrzyku i usiadł, próbując przedtem, czy się pod nim nie zarwie.Janeczka i Pawełek usadowili się na balii.Kurz powoli opadał.Kapitan podjął relację.- Znaleźliśmy na strychu, zamurowane w kominie.To znaczy nie tyle zamurowane, co raczej wepchnięte i zasłonięte cegłami.To ol­brzymi komin, zrobili w nim z desek taką jakby półkę i na niej uloko­wali swój łup.Mieli zamiar zagnieździć się tam już na stałe.- I nic im z tego nie wyszło! - ucieszył się mściwie Pawełek.- Bar­dzo dobrze!Janeczka twardo i nieustępliwie zmierzała do wyjaśnienia swoich prywatnych wątpliwości.- Ja jeszcze ciągle nie wiem, który z nich pierwszy zaczął pisać na naszym samochodzie - zauważyła z uporem.- Ten z Łomianek czy ten z pazurami? Oglądaliśmy samochód bardzo dokładnie, ale nic małego tam nie ma.- Dlaczego miałoby być coś małego? - zdziwił się kapitan.- Bo myśleliśmy, że może ten z Łomianek zaczął pierwszy - wyja­śnił Pawełek.- Bo on wiedział, że ten z pazurami tu łazi, i wiedział, że ojciec wraca samochodem do domu.I zobaczył, że z tej kartki w kufrze nic mu nie przychodzi, więc powinien spróbować czegoś innego.- A to musiało być małe, bo myśmy tego wcale nie zauważyli - do­dała Janeczka.Kapitan kiwnął głową z uznaniem, a nawet z odrobiną podziwu.- Zgadliście doskonale.Owszem, było coś.Ten z Łomianek rze­czywiście zaczął pierwszy.- I co zrobił? - zainteresował się Pawełek.- Wykorzystał piękną pogodę.Deszcz nie padał, nie było błota, więc mógł zaryzykować.Na dwóch oponach narysował kredą znak rozpoznawczy.Janeczkę przeniknął błogi dreszcz szczęścia.Zawsze odczuwała taki dreszcz, kiedy dowiadywała się czegoś, co chciała wiedzieć, kiedy wyjaśniała się irytująca ją zagadka.Szczególnie taka, której sama w żaden sposób nie umiała rozwikłać.- Jaki znak rozpoznawczy? - spytała chciwie.- Kółko z kropką w środku i gwiazdkę - odparł kapitan.- Wiecie, co to znaczy?- Koło z kropką.Pawełek ze zmarszczoną brwią popatrzył na kapitana, po czym po­chylił się i narysował tajemnicze znaki palcem na kurzu.- Takie?- Takie.- No to pewnie, że wiemy! To są znaczki.Gwiazdka to czyste, a kółko to stemplowane.- My to wiemy, bo nasz dziadek całe życie rysuje takie znaki - rze­kła Janeczka dumnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl