, Kuttner Henry Szachowisko 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Rozwiązali równanie.Mogą go użyć w charakterze broni.Wiedzą na przykład, jak sporządzać bomby mogące przeni­kać przez pola siłowe.A założę się, że to nie wszystko.Cameron przymknął oczy.- Zastanówmy się.Po pierw­sze, trzeba rozwiązać równanie.To zrówna nasze szansę z szansami Falangistów.Po drugie, trzeba rozwiązać kontr-równanie.Ale nie wiem, czy nawet gracz w szachy bajkowe potrafi sobie z tym poradzić.DuBrose zamrugał powiekami.Tej możliwości nie prze­widział.Wyszła na jaw całkowicie nowa, niespodziewana forma odpowiedzialności - potrzeba znalezienia człowieka, który nie tylko rozwiąże równanie, ale do tego zneutralizuje efekt jego działania.- Eli Wood jest świetnym matematykiem.- Na miarę tej ery.Potrafi rozgryźć równanie; w to nie wątpię.Łatwiej jest analizować niż tworzyć.Ben, czy nie dotarło jeszcze do pana, skąd musi pochodzić to równanie?- Od Falangistów.- No tak - powiedział Cameron wstając.- Czeka nas dużo pracy.Ale czuję się już lepiej.Ja.wiem teraz, że nie tracę zmysłów, ani nie dam się doprowadzić do obłędu.Za­czynałem się już czuć jak średniowieczny wieśniak przypisują­cy wszystko osobistym bogom i mocom nieczystym.Teraz.Odwrócił się ku zakończonemu łukiem otworowi, widocz­nemu poprzez rzedniejące opary.- Teraz poszukamy mo­nitora - tylko szybko.Potem przystąpimy do integrowania materiału.Chodźmy, Ben.Będzie się pan musiał przygoto­wać do przejęcia po mnie pałeczki - tak na wszelki wypa­dek.- Ale przecież czuje się pan już dobrze, szefie.Wie pan, co chcieli z panem zrobić Falangiści.- Wiem - odparł zimno Cameron.- Ale zapomniał pan o jednym.Mimo wszystko może im się jeszcze udać.Mogą doprowadzić mnie do obłędu poprzez zwykłą presję.Mogą wykorzystywać równanie przeciwko mnie dopóty, do­póki mój umysł nie podda się i podejmując automatycznie środki obrony nie wycofa w szaleństwo.- To trwa nadal?- Stonogi - powiedział Cameron.- Małe pluskwy, pa­jąki.Gdybym zdjął ubranie i popatrzył, nie zobaczyłbym ich, nie wiem więc, co to jest.Ale pełzają po całym moim ciele i obłęd przyniósłby mi ulgę, Ben.Wzdrygnął się.11Połączyli się z Kalenderem z rozmównicy publicznej.Se­kretarza wojny nie było w Kwaterze Głównej, ale przełącze­nie wiązki komunikacyjnej nie trwało długo.Na zdecydowanej, surowej twarzy malowało się napięcie i zdenerwowanie.- No więc w końcu zdecydował się pan ze mną porozmawiać, co? Doceniam pański gest, panie Ca­meron.- Pan DuBrose działał zgodnie z moimi poleceniami - uciął Cameron.Nie chciał się teraz wdawać w kłótnie.- Ważne było, abym nie miał łączności ze światem, kiedy pra­cowałem nad pewną sprawą.Najmniejsze rozproszenie uwa­gi mogłoby być fatalne w skutkach.- Fatalne?- Tak.Co nowego w sprawie doktora Pastora? DuBrose przesyłał mi na bieżąco wszystkie materiały.- Rozwiązał pan równanie? Albo znalazł kogoś, kto to potrafi?- Jeszcze nie - odparł Cameron.- Dokładam wszel­kich starań.Ale co z Pastorem?- Och.no więc nic.Zarzuciliśmy sieć i czekamy.Pań­ski człowiek, ten DuBrose, sądzi, że może się on kierować do swojego domu.Mamy tam kordon.Tyle zamaskowanego sprzętu, że wystarczy na rozpylenie go na elektrony.A na­wet na kwanty.Nic nie powiedzieliśmy jego żonie.Jeśli się pojawi.- Nie zostawił żadnego śladu?- Śladu.zniszczenia, myśli pan? Nie.Wątpię, czy ko­rzysta ze swoich zdolności.- Robi pan, co w pana mocy - powiedział Cameron.- No a co z Danielem Ridgeleyem?- To absurdalne - żachnął się Kalender.- Ten czło­wiek jest dla nas nieoceniony.DuBrose musi się mylić.- Sprawdził pan jego akta personalne?- Naturalnie.Wszystko gra.- Czy mogły zostać sfałszowane?- To nie takie proste.- Ale nie niemożliwe, prawda?- On nie może być Falangistą - warknął Sekretarz Wojny.- Gdyby znał pan cenne informacje, jakie uzyska­liśmy dzięki jego pracy wywiadowczej.- Nie na wiele się nam to teraz przyda - powiedział Ca­meron.- To równanie może nas zwyczajnie zniszczyć i pan o tym wie.Namierzyliście Ridgeleya skanerem?- Nie zdołaliśmy go zlokalizować.Wzywałem go na pry­watnym zakresie, ale ma wyłączony odbiornik.Dyrektor nie skomentował tego.- Przebywa w Dol­nym Manhattanie.Skierujcie skaner na mnie.Oto numer monitora, z którego teraz korzystam.Wydaje mi się, żeRidgeley będzie próbował skontaktować się ze mną; jeślito uczyni, namierzcie go.Tylko go potem nie zgubcie!Lepiej skierować na tego człowieka trzy albo nawet czterywiązki.DuBrose szepnął mu coś do ucha; Cameron skinął gło­wą.- Jest ze mną Ben DuBrose.Jego też skanujcie.Nie wolno nam zaniedbać niczego, co może się przyczynić do schwytania Ridgeleya.- Chce pan ludzi do ochrony? - spytał Kalender.- Nie, żadnych strażników.- Cameron zastanawiał się przez chwilę.- Chcę tylko, żeby Ridgeley znalazł się pod ścisłym nadzorem.Ale nie ograniczajcie jego ruchów.To ważne.Mam pewien pomysł.- Obaj panowie jesteście już skanowani - oznajmił Se­kretarz skinąwszy uprzednio głową komuś poza kadrem.- Coś jeszcze?- Na razie nic.Powodzenia.- Nawzajem.- Powiedział mu pan, że nie znaleźliśmy nikogo zdolne­go do rozwiązania równania - powiedział DuBrose, kiedy twarz Kalendera znikła z ekranu.- Widzi pan, wiązka komunikacyjna może być na pod­słuchu.Nie chcemy przecież, żeby zamordowano Wooda [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl