, Henryk Sienkiewicz Potop tom 1 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu i owdzie rajtar, wymknÄ…wszy siÄ™ spod jednejszabli, biegÅ‚ jak pod smycz pod drugÄ….Tu i owdzie Szwed lub LitwinwydobywaÅ‚ siÄ™ spod obalonego rumaka i padaÅ‚ zaraz pod ciÄ™ciemczekajÄ…cej naÅ„ szabli.Zrodkiem wirydarza biegaÅ‚y rozhukane konie bez jezdzców,z rozdÄ™tymi od strachu chrapami i rozwianÄ… grzywÄ…, niektóre338 Potop t.1gryzÅ‚y siÄ™ ze sobÄ…, inne, oÅ›lepÅ‚e i rozszalaÅ‚e, zwracaÅ‚y siÄ™ zadem dokup walczÄ…cych i biÅ‚y w nie kopytami.Pan WoÅ‚odyjowski, strÄ…cajÄ…c mimochodem rajtarów, szukaÅ‚oczyma po caÅ‚ym wirydarzu oficera; na koniec spostrzegÅ‚ go bro-niÄ…cego siÄ™ przeciw dwom Butrymom i skoczyÅ‚ ku niemu.- Na bok! - krzyknÄ…Å‚ na Butrymów - na bok!PosÅ‚uszni żoÅ‚nierze odskoczyli - maÅ‚y rycerz zaÅ› przybiegÅ‚ i starlisiÄ™ ze Szwedem, aż konie przysiadÅ‚y na zadach.Oficer chciaÅ‚ widocznie sztychem zsadzić przeciwnika z konia,lecz pan WoÅ‚odyjowski podstawiÅ‚ rÄ™kojeść swego dragoÅ„skiegopaÅ‚asza, zakrÄ™ciÅ‚ bÅ‚yskawicowym półkolem i rapier prysnÄ…Å‚.OficerschyliÅ‚ siÄ™ do olster, lecz w tej chwili, ciÄ™ty przez jagodÄ™, wypuÅ›ciÅ‚lejce z lewicy.- %7Å‚ywym brać! - krzyknÄ…Å‚ WoÅ‚odyjowski na Butrymów.LaudaÅ„scy chwycili rannego i podtrzymali chwiejÄ…cego siÄ™ nakulbace, maÅ‚y rycerz zaÅ› sunÄ…Å‚ w gÅ‚Ä…b wirydarza i jechaÅ‚ dalej narajtarach gaszÄ…c ich przed sobÄ… jak Å›wiece.Lecz już powszechnie poczÄ™li Szwedzi ulegać bieglejszej w szer-mierce i pojedynczej walce szlachcie.Niektórzy chwytajÄ…c za ostrzarapierów wyciÄ…gali je rÄ™kojeÅ›ciÄ… ku przeciwnikom, inni rzucali broÅ„pod nogi: sÅ‚owo  pardon ! brzmiaÅ‚o coraz częściej na pobojowisku.Lecz nie zważano na to, bo pan MichaÅ‚ kilku tylko kazaÅ‚ oszczÄ™dzić,wiÄ™c inni widzÄ…c to zrywali siÄ™ znów do bitwy i marli, jak na żoÅ‚-nierzy przystaÅ‚o, po rozpaczliwej obronie, okupujÄ…c obficie krwiÄ…Å›mierć wÅ‚asnÄ….W godzinÄ™ pózniej docinano ostatków.ChÅ‚opstwo rzuciÅ‚o siÄ™ hurmem, drogÄ… ode wsi, na wirydarz,chwytać konie, dobijać rannych i obdzierać polegÅ‚ych.Tak skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ pierwsze spotkanie Litwinów ze Szwedami.Tymczasem pan ZagÅ‚oba, stojÄ…c opodal w brzezinie z wozem,na którym leżaÅ‚ pan Roch, m usiaÅ‚ sÅ‚uchać gorzkich jego wymówek,że choć krewny, tak niegodnie z nim postÄ…piÅ‚.339 Henryk Sienkiewicz- ZgubiÅ‚eÅ› mnie wuj z kretesem, bo nie tylko, że mnie kulaw Å‚eb w Kiejdanach czeka, ale i haÅ„ba wiekuista na moje imiÄ™spadnie.OdtÄ…d kto zechce powiedzieć: kiep, to może mówić: RochKowalski.- I co prawda niewielu znajdzie, którzy by mu chcieli negować- odparÅ‚ ZagÅ‚oba - a najlepszy dowód, iż siÄ™ dziwujesz, żem ciÄ™ nahak przywiódÅ‚, ja, którym chanem krymskim tak krÄ™ciÅ‚ jak kukÅ‚Ä….Cóż to sobie, chmyzie, myÅ›laÅ‚eÅ›, że ci siÄ™ pozwolÄ™ do Birż odprowa-dzić w kompanii zacnych ludzi i Szwedom w paszczÄ™kÄ™ nas wrazić,najwiÄ™kszych mężów, decus tej Rzeczypospolitej?- Toć ja nie z wÅ‚asnej woli waszmoÅ›ciów tam odwoziÅ‚em!- AleÅ› byÅ‚ pachoÅ‚kiem katowskim, i to jest dla szlachcica wstyd,to jest haÅ„ba, którÄ… obmyć musisz, inaczej wyprÄ™ siÄ™ ciebie i wszyst-kich Kowalskich.Być zdrajcÄ… to gorzej niż rakarzem, ale być po-mocnikiem kogoÅ› gorszego od rakarza to ostatnia rzecz!- Ja hetmanowi sÅ‚użyÅ‚em!- A hetman diabÅ‚u! Masz teraz!.GÅ‚upiÅ› jest, Rochu, wiedz o tymraz na zawsze i w dysputy siÄ™ nie wdawaj, a mnie siÄ™ trzymaj za poÅ‚Ä™,to jeszcze na czÅ‚owieka wyjdziesz, bo to wiedz, że już niejednegopromocja przeze mnie spotkaÅ‚a.DalszÄ… rozmowÄ™ przerwaÅ‚ im huk wystrzałów, bo wÅ‚aÅ›nie bitwasiÄ™ we wsi rozpoczynaÅ‚a.Potem strzaÅ‚y umilkÅ‚y, ale gwar trwaÅ‚ciÄ…gle i krzyki dochodziÅ‚y aż do owego ustronia w brzezinie.- Już tam pan MichaÅ‚ pracuje - rzekÅ‚ ZagÅ‚oba.- Niewielki on,ale kÄ…Å›liwy jak gadzina.NaÅ‚uszczÄ… tam tych zamorskich diabłówjak grochu.WolaÅ‚bym ja tam być niż tu, a przez ciebie muszÄ™ jenonasÅ‚uchiwać z tej brzeziny.Taka to twoja wdziÄ™czność? Toż to jestuczynek godny krewnego?- A za co ja mam być wdziÄ™czny?- Za to, że tobÄ… zdrajca nie orze jak woÅ‚em, chociażeÅ› do orkinajzdolniejszy, boÅ› gÅ‚upi, a zdrów, rozumiesz?.Ej, coraz tam gorÄ™-cej.SÅ‚yszysz? To chyba Szwedy tak ryczÄ… jak cielÄ™ta na pastwisku.340 Potop t.1Tu pan ZagÅ‚oba spoważniaÅ‚, bo trochÄ™ byÅ‚ niespokojny; naglerzekÅ‚ patrzÄ…c w oczy bystro panu Rochowi:- Komu życzysz wiktorii?- Jużci, naszym.- A widzisz! A czemu nie Szwedom?- Bo też bym wolaÅ‚ ich prać.Co nasi, to nasi!- Sumienie siÄ™ w tobie budzi.A jakżeÅ› to mógÅ‚ wÅ‚asnÄ… krewSzwedom odwozić?- Bom miaÅ‚ rozkaz.- Ale teraz nie masz rozkazu?- Jużci, prawda.- Twoja zwierzchność to teraz pan WoÅ‚odyjowski, nikt wiÄ™cej!- Ano.niby to prawda!- Masz to czynić, co ci pan WoÅ‚odyjowski każe.- Bo muszÄ™.- On ci tedy każé wyrzec siÄ™ naprzód RadziwiÅ‚Å‚a i nie sÅ‚użyć muwiÄ™cej, jeno ojczyznie.- Jakże to? - pytaÅ‚ pan Roch drapiÄ…c siÄ™ w gÅ‚owÄ™.- Rozkaz! - zakrzyknÄ…Å‚ ZagÅ‚oba.- SÅ‚ucham! - odrzekÅ‚ pan Roch.- To dobrze! W pierwszej okazji bÄ™dziesz Szwedów praÅ‚!- Jak rozkaz, to rozkaz! - odpowiedziaÅ‚ Kowalski i odetchnÄ…Å‚gÅ‚Ä™boko, jakby mu wielki ciężar spadÅ‚ z piersi.ZagÅ‚oba również byÅ‚ zadowolony, bo miaÅ‚ swoje na pana Rochawidoki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl