, Harriet Elizabeth Stowe Chata Wuja Toma 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz czas prędko upływał.Wydając głuchy krzyk, plantator rzucił się na swą ofiarę i jednym silnym ciosemprzewrócił ją na ziemię.Tej długiej i ciemnej nocy nieszczęsny niewolnik, który tak mężnie znosił wszystkie mękiw imię swych przekonań, nie był samotny.Przy nim był ktoś zesłany na pomoc, ktoś, czyjaobecność przejmowała go dreszczem błogości.Był to anioł światłości, który wspierał nieszczęsnego męczennika do ostatniej chwili.Ipóki Tom mógł mówić, wymawiał słowa przebaczenia, wiary, nadziei i miłości.Zdumiony jego nadziemską cierpliwością Sambo rzekł: Wkrótce zdechnie, panie, nie warto się z nim guzdrać. Cóż ty rąk swych żałujesz?  zawołał Legry, błyszcząc oczyma. Bij go, póki niezdechnie!Tom z trudem otworzył oczy, zalane krwią i uważnie spojrzał na Legry ego. Biedny nieszczęsny człowieku  rzekł. Władza twoja nade mną skończyła się.Niemożesz mi już nic złego wyrządzić.Przebaczam ci.Zamknął powieki, po czym głowa jego opadła.Stracił przytomność. Czy skonał?  zapytał Legry, nachylając się nad ofiarą. Zdaje się, że to koniec.Terazjuż nie będzie szwargotał.Dogadał się!Lecz Tom jeszcze nie umarł.Jego męstwo i cierpliwość wywarły głębokie wrażenie naMurzynach.Zauważyli, że jeszcze żyje, lecz ukryli to przed panem.Skoro odszedł, ostrożnieułożyli swego towarzysza na posłaniu i zaczęli go pielęgnować, jak gdyby życie posiadałodlań jakąś wartość.Quimbo pobiegł do gospodarza, wyprosił szklankę wódki, rzekomo dla siebie i wlał ją dogardła Tomowi, który wnet zaczął wracać do przytomności. O Tomie, jakżeśmy się zle z tobą obeszli!  mówił klęcząc i podtrzymując jego głowę. Przebaczam wam z całej duszy  odpowiedział słabym głosem Tom. Tomie, kim jest ten Chrystus, którego stale wzywałeś?  zapytał Sambo, który równieżklęczał.Naiwne pytanie ożywiło Toma.Oczy jego rozbłysły ogniem wiary i miłości, głos jegookrzepł i zachwyconymi słowami jął wielbić Boga.Sambo i Quimbo płakali gorzko, słuchając konającego. Biedni bracia moi  szepnął Tom  z radością zniósłbym gorsze męczarnie, gdybym wasmógł nawrócić.Boże mój, błagam cię, oświeć łaską swej nauki te dwie zabłąkane duszyczki!Ostatnia modlitwa Toma została wysłuchana.Sambo i Quimbo zmienili się gruntownie iniebawem stali się szczerymi chrześcijanami.105 ROZDZIAA XXIIZmierć TomaW dwa dni potem przed gankiem domu plantatora zatrzymał się elegancki powóz, zktórego wyskoczył młody przystojny pasażer.Był to Jerzy Shelby.Trzeba wiedzieć, że list miss Ofelii utknął gdzieś po drodze na dwamiesiące i przybył do celu dopiero wówczas, gdy Tom znajdował się na plantacji nad rzekąCzerwoną.Niestety w tym czasie pan Shelby chorował ciężko.Wkrótce potem umarł.%7łona isyn uporządkowali powikłane sprawy majątkowe.Sprzedali fermę i urządzili się na nowymgospodarstwie.Dopiero wówczas mogli pomyśleć o wykupieniu Toma.W tym też celu paniShelby wyprawiła Jerzego w podróż.Po długich a płonnych poszukiwaniach, natknął się przypadkowo na pewnego staruszka,który znał osobiście Legry ego i Toma.Poinformowany wsiadł natychmiast na statek,kursujący po rzece Czerwonej.Lecz w domu Legry ego czekała go smutna nowina.Pobiegł do spichrza, gdzie leżał Tom.Biedny niewolnik żył jeszcze, ale nie czuł już żadnych cierpień.Ledwo dyszał, a jednak duszajego była tak silna, że walczyła ze śmiercią; wieczorami, gdy zbierali się w około niego pokryjomu skruszeni niewolnicy, starał się jeszcze ich krzepić słowami otuchy.Jerzy na widok skatowanego ciała swego wychowawcy, omal nie stracił przytomności. O Panie!  zawołał. Jak mogłeś do tego dopuścić?! Wuju Tomie, drogi staryprzyjacielu, czy poznajesz mnie?Tom z ledwością podniósł powieki i cicho wyszeptał: Niewypowiedziane miłosierdzie Pana naszego dało mi na łożu cierpień najwyższepocieszenie. O, Tomie.drogi Tomie.spójrz na mnie.powiedz mi jeszcze kilka słów! Czypoznajesz mnie Tomie?.Jestem twoim Jerzym.którego.tak kochałeś? Tak.master.Jerzy  z wysiłkiem wykrztusił Tom wytężywszy siły, złożył dłonie idodał:  Chwała Ci, Panie!.Myślałem, że zapomniano o mnie.a ty.pozwoliłeś mi.przekonać się.że mnie pamiętają.O, jakież to dla mnie szczęście. mówił ożywiając się że ujrzałem pana, master Jerzy! Teraz umrę spokojnie. Nie drogi Tomie, nie umrzesz  zawołał Jerzy, okrywając go pocałunkami. Uratujęcię.przyjechałem po ciebie, aby cię zabrać do domu.zawołam lekarzy, wyleczę cię iwszystko będzie po dawnemu. Nie, master Jerzy, spóznił się pan.Najwyższy wezwał mnie.Tam będzie mi lepiej, niżgdziekolwiek będzie na ziemi. Ach, Tomie, nie mów tak! To mnie zabija! O biedny mój przyjacielu! Nie nazywaj mnie biednym, master! Przedtem byłem biedny, ale teraz skończyło sięmoje cierpienie.Przede mną wrota niebios stoją otworem.Zwyciężyłem.Pan pomógł mizwyciężyć.Niech się święci imię Jego na wieki wieków!.Nie opowiadaj panie biednejChloe, w jakim mnie stanie znalazłeś.To będzie zbyt bolesny cios dla niej.Miłe dzieciakimoje.moja droga dziewczynka.Powiedz im, żeby brali ze mnie przykład.Powiedz panu,dobrej mej pani i wszystkim domownikom.że kochałem ich bardzo.i że teraz kocham.kocham wszystkich ludzi.Nic nie ma dobrego poza miłością.O master Jerzy.Jakie toszczęście być chrześcijaninem.Wysiłek zmęczył go bardzo.Czarna jego twarz przybrała wyraz nieziemskiego spokoju ipowagi uroczystej. Kto może.odebrać.nam.miłość Chrystusa?  wyszeptały jego zsiniałe usta.Jeszcze jedno westchnienie i Tom wyzionął ducha.106 Jerzy Shelby długo spoglądał na zwłoki męczennika w pobożnym milczeniu.Wreszcie,słysząc za sobą szmer, odwrócił się.Za nim stał Legry.Majestat śmierci poskromił nawetdziką naturę tego okrutnika. Wycisnął pan z niego wszystko co było możliwe  rzekł Jerzy, wskazując na zwłokiToma. Martwe ciało nie jest panu potrzebne.Niech mi pan je sprzeda.Pragnę je sampogrzebać. Nie handluję padliną  warknął Legry. Może pan wziąć je za darmo i pochować gdziechce.W pewnej odległości od plantacji wznosił się wysoki pagórek.Tu właśnie Jerzy przypomocy Murzynów z plantacji wykopał mogiłę i tu złożono zwłoki starannie zawinięte wpłaszcz. Panie!  zawołał Jerzy, padając na kolana przed świeżą mogiłą starego przyjaciela [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl