, Grisham John Komora (3) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Więźniowie nie widzieli swoich sąsiadów, ale rozmawiać mogli bez większych trudności.Czasem wybuchały kłótnie, lecz strażnicy szybko uspokajali zwaśnionych.Więźniowie podlegali ostremu rygorowi, ale mieli też i przywileje.Odebranie telewizora albo radia byłoby katastrofą.Skazańcy z Bloku tworzyli dziwną zbieraninę.Połowę stanowili biali, połowę czarni, wszystkich skazano za brutalne morderstwa.Nikogo nie obchodziły jednak dawne czyny i kryminalne kartoteki towarzyszy, tak jak nikt nie zwracał uwagi na kolor skóry.Na terenie wiezienia ogólnego gangi wszelkiego rodzaju skutecznie dzieliły pensjonariuszy, szczególnie według koloru skóry.Na terenie Bloku człowieka sądzono jednak po sposobie, w jaki znosił swoje odosobnienie.Bez względu na to, czy się lubili czy nie, wszyscy siedzieli zamknięci w tym maleńkim zakątku świata, oczekując na śmierć.Było to małe, przedziwne stowarzyszenie włóczęgów, wyrzutków, zwykłych bandytów i morderców uprawiających swój proceder z zimną krwią.A śmierć jednego z nich mogła oznaczać śmierć wszystkich.Wiadomość o nowej dacie egzekucji Sama przekazywano sobie szeptem z bloku do bloku i poprzez kraty.Kiedy dzień wcześniej podały o niej południowe dzienniki, Blok ucichł.Każdy więzień chciał nagle porozumieć się ze swoim adwokatem.Wzrosło zainteresowanie kwestiami prawnymi i Packer widział, że kilku więźniów studiowało swoje akta wyłączając telewizory i radia.Zwalisty sierżant pchnął ciężkie drzwi, pociągnął długi łyk kawy i ruszył spokojnie korytarzem oddziału A.W korytarzu mieściło się czternaście identycznych cel o wymiarach dwa na trzy metry.Zamiast drzwi każde pomieszczenie miało gołe kraty, tak że więzień zawsze znajdował się na widoku.Wszystko, co robił, mogło być obserwowane przez strażników.Więźniowie leżeli w łóżkach, kiedy Packer zatrzymywał się przy każdej celi i szukał wzrokiem głowy pod kocem.Światła wszędzie były wyłączone i nawet korytarz spowijały ciemności.Korytarzowy, więzień o specjalnych przywilejach, budził skazańców o piątej.Śniadanie podawano o szóstej — jajka, tost, dżem, czasem boczek, kawa i sok owocowy.Po kilku minutach Blok budził się powoli do życia, czterdziestu siedmiu mężczyzn otrząsało się ze snu i po raz kolejny podejmowało nie kończący się proces umierania.Działo się to powoli, dzień po dniu, gdy każdy nędzny świt wlewał kolejną falę gorąca do ich prywatnych ciasnych piekieł.Ale bywało, że czas płynął szybciej, tak jak wczoraj, gdy któryś z sądów odrzucał pozew, wniosek albo apelację i wyznaczał rychły termin egzekucji.Packer pił kawę i Uczył głowy w łóżkach.Spokojnie odprawiał swój poranny rytuał.Jeśli nie łamało się reguł i przestrzegało harmonogramów, w SMB wszystko szło spokojnie.Regulamin zawierał wiele przepisów, ale wszystkie były jasne i łatwe do wypełnienia.Każdy je znał.Przeprowadzenie egzekucji określał jednak odrębny zbiór przepisów z precyzyjnymi zasadami postępowania i zmieniającymi się wskazówkami, które naruszały spokój Bloku.Packer bardzo szanował Phillipa Naifeha, ale niech go diabli, jeśli Naifeh nie zmieniał reguł po każdej egzekucji.Zawsze wywierano mocny nacisk, żeby przeprowadzić egzekucję należycie, zgodnie z konstytucją i w pełni humanitarnie.Jednak jak dotąd każda śmierć była inna od poprzedniej.Packer nienawidził egzekucji.Jako człowiek religijny wierzył w karę śmierci, ponieważ kiedy Bóg mówił „oko za oko”, to nie żartował.Clyde wolałby jednak, żeby egzekucje odbywały się gdzie indziej i by kto inny je wykonywał.Na szczęście w Missisipi trafiały się tak rzadko, że jego i praca przebiegała spokojnie i bez większych zakłóceń.Packer przeżył piętnaście egzekucji w ciągu dwudziestu jeden lat, ale tylko cztery od roku 1972.Przez chwilę rozmawiał cicho ze strażnikiem na końcu korytarza.i promienie słońca zaczynały wciskać się przez otwarte okna w górze.Dzień , opowiadał się gorący i duszny.A także dużo spokojniejszy.Packer spodziewał się niewielkiej liczby skarg i próśb o widzenie z lekarzem oraz tylko kilku zażaleń na temat jakichś drobiazgów, wiedział bowiem, że mieszkańcy Bloku będą tego dnia wyciszeni i pogrążeni w rozmyślaniach.Minął co najmniej rok od czasu, gdy po raz ostatni obronie dano tak mało czasu na uratowanie skazańca.Packer uśmiechnął się w duchu szukając kolejnej głowy pod kocem.Tak, dzień zapowiadał się naprawdę spokojnie.Podczas kilku pierwszych miesięcy pobytu Sama w Bloku Packer ignorował go.Oficjalny regulamin zabraniał jakichkolwiek zbędnych kontaktów z więźniami, a Packer znalazł wiele powodów, by zostawić Sama w spokoju [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl