,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez przerwy gnębią mnie jakieśchoroby skóry.Drapię się i przez to jest jeszcze gorzej.- Gdzie mieszkałaś przed wojną?- Przed wojną.Teraz to nasz uniwersalny punkt odniesienia, nie? Mieszkaliśmywszędzie.Jestem typowym dzieckiem armii.Byłam w ośmiu różnych szkołach.Przeważnie zinnymi dziećmi wojskowych, w zależności od tego, gdzie akurat stacjonowaliśmy.Czasamichodziłam do normalnych szkół.W pewnym sensie to fajna sprawa: zjawiasz się w nowejszkole, powiedzmy w Darwin, i spotykasz troje dzieciaków, z którymi chodziłaś do trzeciejklasy w Holsworthy, dwoje, z którymi chodziłaś do czwartej w Puckapunyal, a do tego kogoś,kogo pamiętasz z pierwszej klasy w Townsville.I tak w kółko.- Zcieżki ciągle się krzyżują?- Właśnie.- Masz jakieś rodzeństwo?- Miałam brata, ale zginął na wojnie.- Zginął?- Ewakuowano nas do Nowej Zelandii helikopterami.On wsiadł do śmigłowca, którywystartował wcześniej.Rozdzielono nas w ostatniej chwili.Próbowałam się do niegoprzesiąść, ale mi nie pozwolili, więc tylko zawołałam: Nie martw się, spotkamy się namiejscu!.Myślałam, że wszystko będzie dobrze.Miał przy sobie przyjaciół i już latałhelikopterami.W odpowiedzi tylko pomachał mi na pożegnanie.Wokół panował prawdziwychaos.- Wzruszyła ramionami.- No więc co się stało?Zciskałam szklankę, a moja latte coraz bardziej stygła.Bronte wydawała się bardzospokojna.- Tuż po starcie helikopter zahaczył o linie wysokiego napięcia.Chyba pilot popełniłbłąd.Pogoda była całkiem dobra.Maszyna runęła na bok.Była pełna paliwa, więc oczywiścieeksplodowała.Nie pozwolili nam wysiąść.Wystartowaliśmy mniej więcej dwie minutypózniej.Próbowałam sobie wyobrazić, jak by to było siedzieć w jednym helikopterze i patrzeć,jak w drugim ginie twój brat.Próbowałam, ale mi się nie udało.- Ile miał lat?- Dwanaście.- Był fajnym bratem?Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.- Tak, był super! Wiem, że z braćmi należy się kłócić, mówić o tym, jacy sąwkurzający, i w ogóle, ale Michael był dla mnie najbliższym przyjacielem, jakiego możnasobie wyobrazić.Był taki łagodny i miły.Grał na gitarze i właśnie zaczął pisać piosenki.Pewnie któregoś dnia stałby się sławny.Jego piosenki były świetne.Jakby je napisał człowiekmający tysiąc lat.Jej oczy zrobiły się mokre, ale energicznie pokręciła głową i pociągnęła długi łykkawy.- A dlaczego ty nie jesteś w szkole? - zapytała.- Teraz to mało ważne - powiedziałam.- Mało ważne dla ciebie?- Nie.- No więc?- Ten prawnik, który zarządza majątkiem moich rodziców, postanowił zostać teżmoim opiekunem prawnym.Nie chciałam, żeby nim był, wolałam rodziców Homera.Ale dziśrano sąd oddał mnie pod jego opiekę.- Naprawdę? Mimo że go nie chciałaś?- Tak.Wygląda na to, że takie są tutaj zwyczaje.- Masakra.- Może poszłabyś do sądu i powiedziała to pani sędzi?- A co z tym małym, z Gavinem? Kto jest jego opiekunem prawnym?- Wiesz, w zasadzie nie jestem pewna.Jakiś czas temu zajęli się tym moi rodzice.Uzyskali chyba orzeczenie sądu w tej sprawie.Teraz nikt specjalnie nie interesuje sięGavinem, to znaczy żadna instytucja państwowa.Od śmierci moich rodziców nikt o niego niepytał.W jego szkole zachowują się tak, jakbym nagle została jego mamą i tatą w jednejosobie.- Więc możliwe, że teraz jego opiekunem też jest ten prawnik?- Niewykluczone.Boże, to okropne.Z każdą minutą robi się gorzej.- Nie możesz temu jakoś zaradzić? No, Ellie.Przecież jesteś wojowniczką.Problemysię zdarzają.Przed wojną trenowałam boks.Kiedy przeciwnik rzuca cię na liny, odbijasz sięod nich i wracasz dwa razy silniejsza i dwa razy szybsza.Wykorzystujesz liny tak, żebypracowały na twoją korzyść, a nie przeciwko tobie.- Trenowałaś boks? Prawdziwy boks?- Jasne.To znaczy przeważnie ćwiczyłam z workiem, ale czasami zdarzały sięsparingi z innymi zawodnikami.Ta dziewczyna nie przestawała mnie zaskakiwać.- Nie możesz się odwołać? - zapytała.- Albo pójść z tym do gazet? Albo znalezćjakiegoś haka na tego faceta? Powiedzieć, że zaciągnął cię za szafę na dokumenty i macał pocyckach? Czemu nie podłożysz bomby pod jego kancelarię?- Bronte! - oburzyłam się.Ale po chwili zastanowienia dodałam: - Jedna sprawa niedaje mi spokoju.Pani Yannos twierdzi, że ten prawnik jest szwagrem pana Rodda.Pan Roddto farmer mieszkający niedaleko mnie.Kawał drania.Pani Yannos podejrzewa, że facet chcekupić moją farmę.Więc jeśli Sayle, czyli ten prawnik, zdobędzie całkowitą kontrolę, będziemógł sprzedać ziemię Roddowi po niskiej cenie i wyeliminować mnie z gry.- To chyba nielegalne, prawda?- Nie wiem.Przypuszczam, że tak.Ciągle myślałam o tym, jak to miło, że Bronte przejmuje się moimi problemami potym, co sama przeszła.Dopiłyśmy kawę i wróciłyśmy do szkoły.Kiedy do niej dotarłyśmy,zostało niewiele lekcji.Westchnęłam.Kolejny dzień, który pani Maxwell zaznaczy w swoimkalendarzu jako krok wstecz w edukacji Ellie Linton.Rozdział 19Rozmowa z Bronte trochę podniosła mnie na duchu, ale wieczorem znowu miałamdoła.Sytuacja wydawała się beznadziejna.Zbyt wielu przeciwników na zbyt wielu frontach,żeby można było podjąć skuteczną walkę.Bronte łatwo było powiedzieć: Walcz , ale nigdywcześniej nie miałam do czynienia z takim wrogiem.Musiałam z kimś porozmawiać, więc zadzwoniłam do Lee.Nie zawsze był pierwsząosobą, do której dzwoniłam, kiedy wpadałam po uszy w kłopoty, ale w moim życiu zdarzałysię chwile Lee, chwile Fi, a czasem nawet chwile Homera.Tym razem czułam, że nadeszłachwila Lee.Odebrała jego młodsza siostra Pang.Widziałam rodzeństwo Lee tylko parę razy, aleczęsto rozmawiałam z Pang przez telefon - stała się moją ulubienicą.Miała dziewięć lat i byłarównie energiczna jak Lee spokojny, równie hałaśliwa jak Lee cichy i równie zabawna jakLee poważny.- Cześć, Pang - powiedziałam.- Co słychać? Czy Lee dobrze cię traktuje?- Nie, jest okropny.Ciągle na nas krzyczy, czepia się mnie i jest najgorszymkucharzem na świecie.- Czemu najgorszym? Co wam podał na podwieczorek?- Podał nam przypaloną gazetę, kawałek starego dywanu i.eee.- Pangnajwidoczniej rozglądała się po pokoju w poszukiwaniu inspiracji.- A na deser mieliśmypapużkę nierozłączkę.- Naprawdę? Dlaczego w takim razie słyszę świergotanie w tle?- Nastąpiła reinkarnacja.Usłyszałam głos Lee, który mówił: Przestań, Pang, to Ellie? Daj mi słuchawkę , więcszybko się pożegnałam i Pang przekazała telefon bratu.Ale gdy w słuchawce odezwał się głos Lee, nagle uszła ze mnie cała energia.Musiałam się bardzo starać, żeby beztrosko gawędzić z Pang i nie byłam w stanie ciągnąćtego dłużej.Wyczułam, że Lee jest coraz bardziej zaniepokojony.- Wszystko w porządku, Ellie?.Halo, Ellie.Ellie, co się dzieje?W końcu szepnęłam:- Chyba stracę farmę.- Jak to? Dlaczego? Zbankrutowałaś?- Nie, jeszcze nie.- Byłaś dziś na rozprawie?- Tak.- O, przepraszam.Miałem zadzwonić.Myślałem, że to za tydzień.- Nie za tydzień.- Przegrałaś?Znowu zapadło długie milczenie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|