, Griffin Laura Tracers 02 Nie do opisania 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczęła gorączkowo macać i zrozumiała, że wpadła na łódkę.Aódka była gładka i metalowa, a na podłodze leżało nieruchome ciało.Błagam, błagam, błagam.Wymacała rękę, ramię, szyję.Prawą dłonią ściskała broń, a lewąrozpaczliwie szukała pulsu.Ciało poruszyło się.Wydało z siebie cichy jęk.Odetchnęła z ulgą.Gdzieś w oddali usłyszała charakterystyczne chlupnięcie.Zamarła.Jej serce biło jak oszalałe.Skóra mrowiła.Dzwięk dochodził z północnej strony, jakieśosiemnaście metrów dalej.Długość boiska do siatkówki.Automatycznie zarejestrowała tę informację,ale groza przebiła jej serce lodowatym pazurem i sprawiła, że nawet podeszwy stóp ją mrowiły.Nasłuchiwała.Kolejne chlupnięcie.Odgłos stał się bliższy, głośniejszy.Jednak coś w tym ją zdziwiło.To nie były kroki.Raczej kamień rzucony z oddali.Po plecach przebiegł jej dreszcz i zobaczyła to coś swoim umysłem.Dokładnie w chwili, w której czyjeś ramię zacisnęło się na jej szyi.Troy posuwał się naprzód w ciemności, wsłuchawszy w ciszę, gotowy na najlżejszy cień dzwięku.Krzyk, gdzieś za nim.Odwrócił się na pięcie.Chlu-pot.Szamotanina.Odgłosy walki.Wyciągnął broń i rzucił się w tamtym kierunku.Była pod wodą.Wielkie łapy zaciskały się wokół jej gardła.Kopała.Biła rękami.Wbijała paznokciew przytrzymujące ją w dole ramiona.Upuściła broń. Przygniatał ją, topił.Panika sprawiła, że zakrztusiła się wodą.Barn!Hałas odbił się echem od wody i nagle duszący ją ciężar zniknął, a ona wychyliła głowę nadpowierzchnię, rozpaczliwie łapiąc oddech.W pobliżu rozległ się ryk silnika.W twarz chlusnęła jej woda i spaliny.Zakaszlała i znowu ktoś jązłapał, tym razem obejmując ramiona, więc zaczęła walczyć jak szalona, żeby się wyrwać.- Elaina, oddychaj!Troy.Zakaszlała, wciągnęła powietrze w płuca i przylgnęła do niego, wszystko jednocześnie.Pod-niósł ją, podciągnął wyżej i posadził na piaskowej łasze.Tylko kilka centymetrów wody.Prawie sięutopiła w kilku centymetrach wody.- Gdzie.- wykrztusiła, niezdolna dokończyć pytania.- Strzeliłem do niego i odpłynął.Uciekł.A potem kolejny ciężki cios.Jej glock.A potem najgorsze.Jamie.Elaina wstała chwiejnie.- Ona jest w tej łódce.Musimy ich gonić!- Jesteś pewna, że możesz.- Tak! Gdzie twoja łódz? Chwycił ją za rękę.-Tędy.Troy biegł, rozchlapując wodę i potykając się o kępy traw, dopóki nie dotarli do wodnego przesmyku,gdzie zostawił łódz. Tylko że nie mógł jej znalezć.- Cholera!I wtedy pierwszy raz tej nocy mieli odrobinę szczęścia, bo chmury się rozsunęły i wszystko stało sięnieco jaśniejsze.Rozejrzał się, gorączkowo szukając łodzi wzrokiem.- Tam! - zawołał, ciągnąc za sobą Elainę.Czy z nią wszystko dobrze? Nie wiedział.Ale szła owłasnych siłach, i to na razie wystarczyło.Kiedy dotarli do łodzi, niemal upadła na pokład.Zlizgacz zdryfował na piasek.Troy podszedł do dziobu i zepchnął łódz na głębszą wodę.Potempobiegł na rufę, pchnął jeszcze raz mocno i wskoczył do środka.Przekręcił kluczyk, odpalił silnik izerknął na Elainę.- Trzymaj się - polecił i dodał gazu.W oddali słyszał szum uciekającej łódki.Tym razem bez świateł.Troy zapalił swoje, oświetlając ka-nał.Pokonywał zakręty, przypuszczając, że tamten prowadzi ich w ślepy zaułek.Dzwięk silnika łódki przed nimi zmienił się.Morderca dopłynął do zatoki i przyśpieszył.Troyrozejrzał się, ocenił ryzyko i zdecydował, że jest tu dość głęboko, żeby naprawdę dać po gazie.- Trzymaj się mocno - rzucił do Elainy i przyśpieszył.Jej twarz chłostał wiatr, kiedy ich łódz cięta wodę.Stała obok Troya, mocno trzymając się osłonyprzeciwwietrznej.Zobaczyła znajome światła rafinerii, ale łódki nigdzie nie było widać.Wydawało się, że Troy wie, dokąd płynąć.Patrzył prosto przed siebie w absolutnym skupieniu, kiedyślizgacz podskakiwał na falach. - Doganiamy go.- Skąd wiesz? -1 gdy tylko wypowiedziała te słowa, zauważyła szary kształt przed nimi.Etheridge początkowo się od nich oddalił, ale teraz Troy nadrabiał dystans [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl