, Glen Cook Zolnierze zyja 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najpierw na uwięzionych runęła ulewa zatrutych strzałek.Konie kwiczały, ludzie krzyczeli.A kiedy zniżyłem lot me­go słupa, zastanawiając się, jak wydostać Kapitan z pułapki, z otwo­rów w ścianach trysnęła wrząca oliwa.A więc w ten sposób chcieli się pozbyć Duszołap.Żar sprawił, że musiałem się wycofać.Czarny ubiór Voroshk nie bardzo sobie z nim radził.Śpioszka zajmowała miejsce w środku atakującej kolumny.Co oznaczało, że nasze siły zostały rozbite dokładnie na dwie połowy.Z pewnością wkrótce nastąpi zmasowany kontratak.Wepchnąłem się na miejsce obok Arkany, którą groza sytuacji wręcz sparaliżowała.- Weź się w garść! Chcę, żebyś znalazła Suvrina.Powiedz mu, że ja będą dowodził oddziałami w mieście.Może zbudować jakieś stopnie, żeby przeprowadzić resztę żołnierzy górą przez ten bałagan.Niech wykorzysta drewno z machin oblężniczych.Ruszaj! Szybko!I tym razem nawet nie musiałem jej uderzyć, żeby wyrwać z osłu­pienia.Znowu to Mogaba rozdał karty.Jednak teraz szansę ocalenia nie wyglądały dobrze.Powinniśmy być na to przygotowani.Przecież powiedział nam, że odpowiednie kroki zostały już podjęte.Czasami pozostaje się głuchym nawet na to, co zostało głośno powiedziane.Zanim wylądowałem, spojrzałem na słońce.Będziemy musieli utrzymać się stosunkowo niedługo, co stano­wiło jedyny powód do umiarkowanego optymizmu.- To nie potrwa długo - oznajmiłem dowódcom sił naziemnych.- Musimy zająć stanowiska, które pozwolą nam przetrwać do zapad­nięcia zmroku.Kiedy nadejdzie ciemność.- Nieznane Cienie.- Ukryte Królestwo.Krzyki.Deszcz strzał.- Uformujcie szyk kompanii pod tą ścianą - poinstruowałem ich.- Musimy panować nad tymi schodami, kiedy pozostali do nas dołą­czą.- Musiałem demonstrować optymizm, którego nie czułem.Je­dyna nadzieja w tym, że Suvrin wywiąże się ze swej części zadania.Nikt nie mógł poddawać w wątpliwość odwagi żołnierzy z Hsien.Porządnie poszarpali Miejskie Bataliony.Poharatali posiłki Drugiej Ochotniczej.Na nieszczęście, Miejskie Bataliony i Druga Ochotni­cza Mogaby im również spuściły niezłe lanie.Nie minęło dużo czasu, a wszystko powoli zaczynało wskazywać na to, że być może Śpioszka zdecydowała się ugryźć zbyt wielki kęs.Wielki Generał z po­zoru dysponował nieograniczonymi rezerwami, chociaż nadzwyczaj oszczędnie nimi szafował.Tylko energicznemu wsparciu Arkany, Shukrat i Tobo zawdzię­czaliśmy to, że jeszcze żyjemy.Kiedy Tobo doszedł na tyle do siebie, że zaczął myśleć, a nie tylko mechanicznie reagować na rozwój wydarzeń, fala przypływu przystanęła.Wreszcie przypomniał sobie, że nadaje się do czegoś więcej niż tylko ciskanie z góry kamieni i bomb zapalających.Kiedy dołączył swe czarodziejskie umiejętności do znacznie słabszych ta­lentów obu dziewczyn, pojawiły się żądlące owady, bolesne robaki ognia, cytrynowej i limonowej barwy płatki śniegu, które trawiły zbro­ję oraz ciało.Niemniej wróg nie pozwolił nam ruszyć się z miejsca, dopóki nie nadeszła ciemność.Ale ciemność zawsze nadchodzi.117.Taglios:Noc i miastoWielki Generał osobiście objął dowodzenie na nabrzeżnym fron­cie.Kiedy przybył na miejsce, prowadząc rezerwy Drugiej Ochot­niczej, morale już chyba nie mogło być niższe.Pamiętający długą historię militarnych katastrof żołnierze podejrzewali, że ostateczna porażka jest nieuchronna i tylko marnuje się ich żywoty, każąc wal­czyć za przegraną sprawę.Wielki Generał osobiście pchnął swą straż przyboczną do kontr­ataku przeprowadzonego z taką furią i finezją, że wróg rychło stracił wszystkie przyczółki, które zdobył po dniu wyczerpujących bojów.Najeźdźcom brakowało wsparcia z powietrza.Wielki Generał wy­wnioskował z tego, że ich sytuacja pod Południową Bramą musi być rozpaczliwa.Komunikacja między podzielonymi siłami właściwie nie istniała.Nikt nie wiedział, jaki naprawdę jest los pozostałych.Najlepszą rze­czą, jaką można było uczynić, to stosować się ściśle do ułożonych planów i zachować nadzieję, że wrogowi pochód nie przychodzi zbyt łatwo.Przeciwnicy Mogaby spróbowali pchnąć do boju świeżych rekru­tów.Na niewiele im się to zdało.Tamci byli zbyt nieliczni, żeby wywrzeć decydujący wpływ na losy starcia.Ostatni atakujący uciekli na barkach, z których przeprowadzili pierwszy desant.Barki dryfowały bezwładnie z nurtem, ponieważ żołnierzy nie zostało dość, by wiosłować pod prąd.Na dodatek wszyst­kie były przeładowane, jedna do tego stopnia, że nabierała wody przy najmniejszym przechyle.Długo nie utrzymała się na powierzchni.Mogaba zafundował sobie dłuższą przerwę.Przegnał z głowy wszystkie myśli, przymknął powieki, pozwolił, by owiał go chłodny, zimowy wiatr.Dopiero kiedy uspokoił się i zaczął oddychać w normalnym ryt­mie, poczuł się gotów na powrót zająć sprawami chwili.Jeszcze mógł zwyciężyć.Jeśli tylko zdoła przeprowadzić ludzi pod Południową Bramę, zmusić do porządnego wysiłku, wtedy być może zada wrogowi wystarczająco poważne straty, by stworzyć szan­sę przeczekania nocy.Wówczas zwycięstwo będzie jego.Nie do­trzymają pola siłom, które nazajutrz będzie w stanie cisnąć przeciw­ko nim.Otworzył oczy.Biała wrona przyglądała mu się z grzędy zaimprowizowanej z frag­mentu pękniętego koła wozu, siedząc nie dalej niż o stopę od jego twarzy.Zaczęła mówić.Ptak okazał się znacznie lepszym łącznikiem i szpiegiem niźli wrony znane mu z dawnych czasów.Wielki Generał słuchał przez dłuższy czas.I zastanawiał się, czy umysł w mózgu ptaka świadom był jego nielojalności.On sam na pewno pierwszy nie podejmie tej kwestii.Wielki Generał podniósł się, nie zwracając uwagi na protesty obo­lałych mięśni.- Sierżancie Mugwarth, proszę zanieść rozkaz.Do wszystkich oficerów.Niech poderwą każdego zdolnego do marszu żołnierza.Idziemy na pomoc Południowej Bramie.Wywiad powietrzny wroga doniósł o istnieniu pułapki, zanim zdą­żyła się zatrzasnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl