, Fowles John Kolekcjoner 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najpierw musisz się tego nauczyć.Reszta to szczęście.Dobre postanowienie: nie mogę się poddać.Tego ranka wykonałam całą serię szybkich szkiców miski z owocami.Skoro Kaliban pragnie dawać, nie obchodzi mnie, jak dużo papieru marnuję.„Powiesiłam” je i kazałam mu wybrać najlepszy.Oczywiście wybrał wszystkie te, które najbardziej przypominały cholerną miskę z owocami.Usiłowałam mu wytłumaczyć.Chwaliłam się jednym szkicem (tym, który mnie się najbardziej podobał).Zezłościł mnie, dla niego to nic nie znaczy, tym swoim nieszczęsnym tonem wierzę-ci-na-słowo dał do zrozumienia, że naprawdę jest mu wszystko jedno.Dla niego byłam po prostu dzieckiem, które się bawi.Ślepota, ślepota, zupełnie inny świat.Moja wina.Popisywałam się.Jak mógł dostrzec czar i znaczenie sztuki (nie mojej, po prostu sztuki), kiedy demonstrowałam taką próżność?Po obiedzie posprzeczaliśmy się.Zawsze pyta, czy może zostać.Czasami czuję się tak samotna, tak udręczona własnymi myślami, że mu pozwalam.Chcę, by został.Tak właśnie oddziałuje więzienie.Ale jest jeszcze ucieczka, ucieczka, ucieczka.Kłóciliśmy się o rozbrojenie nuklearne.Kiedyś miałam wątpliwości.Ale teraz już nie.Dialog Mirandy i Kalibana:M.(Siedziałam na łóżku i paliłam papierosa.Kaliban na swoim zwykłym krześle przy żelaznych drzwiach, na zewnątrz pracował wentylator.) Co myślisz o bombie wodorowej?K.Nic specjalnego.M.Ale musisz mieć jakieś zdanie.K.Mam nadzieję, że nie spadnie na ciebie.Ani na mnie.M.Zdaję sobie sprawę, że nigdy nie obracałeś się wśród ludzi, którzy traktują sprawy poważnie i poważnie dyskutują.(On robi swoją obrażoną minę.) Spróbujmy jeszcze raz.Co myślisz o bombie wodorowej?K.Gdybym powiedział coś poważnego i tak nie wzięłabyś tego poważnie.(Nie przestawałam się w niego wpatrywać, dopóki nie zaczął mówić dalej.) To oczywiste.Nic nie można poradzić.Bomba już jest z nami, i będzie.M.Nie obchodzi cię, co się stanie ze światem?K.Jakie to ma znaczenie, czy mnie obchodzi?M.O Boże!K.Nie mamy tu nic do powiedzenia.M.Słuchaj, jeżeli byłoby wystarczająco wielu ludzi, którzy uważają, że bomba jest diabelska i że przyzwoity naród nigdy nie powinien się starać wejść w jej posiadanie, bez względu na okoliczności, to rząd musiałby coś zrobić.Zgadzasz się?K.To beznadziejne, moim zdaniem.M.A w jaki sposób, twoim zdaniem, zaczęło się chrześcijaństwo? Czy cokolwiek innego? Dzięki małej grupce ludzi, którzy nie tracili nadziei.K.No dobrze, a co by się zdarzyło, gdyby przyszli Rosjanie? (Uważa, że to inteligentne posunięcie.)M.Jeżeli mam wybierać między rzuceniem na nich bomby a ich pobytem tutaj w charakterze zwycięzców, to bez wahania wybieram tę drugą ewentualność.K.(Szach i mat.) To jest pacyfizm.M.Oczywiście, że tak, ty matołku.Czy wiesz, że przemaszerowałam całą drogę z Aldermaston do Londynu? Czy wiesz, że poświęciłam wiele godzin własnego czasu na roznoszenie ulotek, adresowanie kopert i dyskutowanie z takimi nieszczęśnikami jak ty, którzy w nic nie wierzą? Którzy naprawdę zasługują, żeby ta bomba w nich trafiła?K.To niczego nie dowodzi.M.Rozpacz ogarnia na myśl o braku (oszukuję, nie powiedziałam tego wszystkiego, ale będę pisać zarówno to, co naprawdę powiedziałam, jak i to, co chciałam powiedzieć) uczucia, braku miłości i rozsądku w świecie.To rozpaczliwe, że ktokolwiek może w ogóle rozważać możliwość zrzucenia bomby czy wydania rozkazu jej zrzucenia.To rozpaczliwe, że obchodzi to tylko tak niewielu z nas.To rozpaczliwe, że w świecie istnieje tyle brutalności i zobojętnienia.To rozpaczliwe, że zupełnie normalni młodzi mężczyźni mogą się stać źli i przewrotni, ponieważ wygrali dużo pieniędzy.I postąpić tak, jak ty postąpiłeś wobec mnie.K.Przypuszczałem, że do tego dojdziesz.M.Bo ty stanowisz część tego problemu.Wszystko, co wolne i przyzwoite w życiu, zamykane jest w brudnych małych celach przez okropnych ludzi, którym jest wszystko jedno.K.Znam takich jak ty.Wam się wydaje, że cały cholerny świat istnieje tylko po to, żeby wam dogadzać.M.Nie bądź głupi.K.Byłem szeregowcem w wojsku.Nie wmówisz mi.Ludzie tacy jak ja po prostu wykonują polecenia (jak na niego, to był naprawdę podekscytowany), bo jeśli tego nie robią, może się to źle dla nich skończyć.M.Nie przyzwyczaiłeś się jeszcze do własnej sytuacji.Teraz jesteś bogaty.Nie ma już żadnego powodu, żebyś się czuł dotknięty.K.Pieniądze nie mają takiego dużego znaczenia.M.Nikt już nie może ci rozkazywać.K.Ty mnie w ogóle nie rozumiesz.M.Ależ jak najbardziej.Nie jesteś złotym młodzieńcem.Chociaż w głębi duszy tak się czujesz.Nie znosisz pozycji niższości, nie znosisz tego, że nie potrafisz się należycie wyrazić.Oni rzucają się w działanie, często niszczą i rozbijają, ty siedzisz i się dąsasz.Powiadasz: nie będę pomagał światu, nie oddam ludzkości nawet najmniejszej przysługi.Będę myślał tylko o sobie, a ludzkość może się wypchać (jakbym go bez przerwy policzkowała - niemal się cofa).Jaki sens, twoim zdaniem, mają pieniądze, jeżeli nie robi się z nich użytku? Rozumiesz, o czym mówię?K.Tak.M.No więc?K.Och.masz rację.Jak zawsze.M.Czy to kolejny przejaw sarkazmu?K.Przypominasz ciocię Annie.Bez przerwy mówi o tym, jak się ludzie zachowują w dzisiejszych czasach.Nic ich nie obchodzi i tak dalej.M.Zdajesz się uważać, że to dobrze nie mieć racji.K.Czy chcesz herbaty?M.(nadludzkim wysiłkiem) Słuchaj, przyjmijmy na potrzeby dyskusji, że choćbyś nie wiem co się starał zrobić dla społeczeństwa, i tak nic to nie pomoże.To śmieszne, ale nie szkodzi.Pozostajesz jeszcze ty sam.Nie sądzę, żeby Kampania na Rzecz Nuklearnego Rozbrojenia miała duże szansę oddziałania na rząd.To jedna z pierwszych rzeczy, z którymi należy się pogodzić.Ale kontynuujemy działalność, żeby zachować szacunek dla siebie, żeby udowodnić sobie samym, że nam zależy.I pokazać innym ludziom, wszystkim leniwym, nadąsanym, beznadziejnym typom takim jak ty, że komuś jednak zależy.Staramy się zawstydzić was i zmusić do zastanowienia się, do działania.(Cisza.Krzyknęłam.) Powiedz coś!K.Wiem, że to złe.M.A więc, zrób coś! (Spojrzał na mnie tak gapiowato, jakbym mu poleciła przepłynąć Atlantyk.) Słuchaj, mój przyjaciel wziął udział w marszu do lotniczej bazy amerykańskiej w Essex.Słyszałeś o tym? Oczywiście, zatrzymano ich przed bramą, po jakimś czasie przyszedł dyżurny sierżant i zaczęli dyskusję, która bardzo się rozwinęła, ponieważ sierżant uważał, że Amerykanie odgrywają rolę dawnych rycerzy ratujących z opresji bezradną pannę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl