, Dziennik Trojkowej Bridget Jone red H Gizy 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postawiłam na stołku miseczkę z mieszanką orzechowo-rodzynkowo-migdałową.Pycha! Zrobiłam sobie eksperymentalny makijaż, który sprawił, że moje rzęsy przypominają wachlarze upstrzone gdzieniegdzie mrowiem tłustych perełek, a usta wyglądają jak splecione ze sobą dżdżownice.Generalnie prezentuję się ponętnie.Moje pulchne paluszki mają zadziwiająco szerokie spektrum działania w dziedzinie zdobywania pokarmu.Pewnie w poprzednim wcieleniu były prosiaczkiem tropiącym trufle.Miseczka pusta, po pysznej mieszance ani okruszka! Badam pojemność swojego żołądka.Jestem chyba jakimś przedziwnym odkurzaczem, wiecznie nienasyconym.18.30.Postanowiłam nauczyć się medytować.Ponoć należy w tym celu starać się oddychać kolanem.To chyba nie jest dobra metoda, gdyż za każdym razem, kiedy próbuję się na tym skupić, dopadają mnie upiorne wizje.Widzę, jak moje ciało astralne fruwa pod nieboskłonem, na którym zamiast słońca połyskuje gigantyczna rzepka kolanowa spowita w tiul i satynę.Stop medytacjom!19.00.Na starość zostanę bajkopisarką.Będę się odżywiać mielonymi kotletami z sosem grzybowym i demoralizować młode niewinne duszyczki baśniami o brutalnych krasnoludach skrytobójcach, którzy seksualnie ciemiężą swoje branki.Co ja bredzę?! Na pomoc! Zwariowałam! Jeszcze trochę i wyląduję w psychiatryku.19.30.Telefon.Dzwoni Ewa, pyta, czy wszystko w porządku, czy chcę, żeby przyjechała do mnie, czy wzięłam lekarstwa, dziękuje mi za ostrzeżenie, wiedziała, że na mnie się nie zawiedzie, że Piotr pozdrawia, że w przyszłym tygodniu muszę zrobić wszystkie podstawowe badania, że u niego w klinice będzie najprościej, że teraz powinnam mieć trochę spokoju i odpocząć.OK!20.00.Telefon.Dzwoni Magda, że tak się wyrwała z tym Kubusiem, zresztą zrezygnowała z tego kursu wizażu, bo po co jej to, dlaczego jakaś Ewa wyrwała mi słuchawkę, dlaczego nie mogłam z nią rozmawiać, czy wszystko jest w porządku, gdybym czegoś potrzebowała, to mogę na nią liczyć, że ostatnio nie najlepiej wyglądałam, powinnam mieć trochę spokoju i odpocząć.OK!20.20.Telefon.Dzwoni mama, że dzwoniła do niej Magda zaniepokojona moim zachowaniem, czy na pewno wszystko jest w porządku, czy nie jestem przypadkiem chora, jeśli tak, to natychmiast mam do niej przyjechać, ona się mną zaopiekuje, nie może jednak zostawić Luli (olbrzymia dobermanka), jeśli już postanowiłam jutro nie pójść do pracy — chyba wiem, co robię — to może podrzuci mi po drodze, jadąc do fryzjerki, jakieś kolorowe magazyny, żebym zobaczyła, co się nosi, bo ostatnio rzeczywiście wyglądam jak strach na wróble, ten mój tygodnik kobiecy jest niezły, ale.a w ogóle powinnam gdzieś wyjechać w jakimś dobrym towarzystwie, żeby trochę odpocząć.OK!21.00.Jestem nieludzko zmęczona.Nie chce mi się nawet oglądać telewizji.Kładę się do łóżka — o tej porze, to skandal! — z nadzieją, że przyśnią mi się pulchniutkie, barokowe aniołki podparte tłustymi rączkami na chmurce.Takie z Rafaela.3 października, środa10.00.Już dawno tak długo i tak dobrze nie spałam.Rany! Nie muszę iść do pracy! Czuję się jak na wagarach i jest super! Dzisiejszy dzień spędzę na:— podlewaniu kwiatków (sztuk trzy), o których od dwóch tygodni zapominam.Może się okazać, że nie mam już czego podlewać;— sprzątaniu mieszkania — tu na pewno nie okaże się, że nie mam już czego sprzątać;— czytaniu kolorowych magazynów, którymi przed chwilą zarzuciła mnie moja mama, twierdząc, że wyglądam gorzej niż strach na wróble.10.40.Wszystkie kwiatki nadal żyją, chociaż jednym opiekuje się Wacek.W sumie nie wiem, które z nas dwojga ma gorszy stosunek do roślin.10.55.Zaczynam sprzątać kuchnię, próbując zeskrobać z lodówki coś czerwonego i klejącego się.11.15.Zmiatam z kredensu okruszki w ilościach wystarczających na nowy bochenek chleba.11.25.Odkrywam nowe przestrzenie w szafkach po wyrzuceniu czternastu pustych opakowań po: ryżu, czekoladkach, kawie, wafelkach, makaronie, kakao i produktach bliżej nie znanych.11.50.Szoruję łazienkę za pomocą nowego, rewelacyjnego środka, którego połowę zawartości wlałam do miski.Może dlatego wszystko jest w cudownej pianie?12.15.Opanowałam pianę, która próbowała wymknąć się spod kontroli.Łazienka lśni!12.25.Odkurzam dywan w pokoju, odkrywając jego prawdziwy wzór spod sierści Wacka.12.40.Układam wszystko to, co w dziwnych i trudnych do wyjaśnienia okolicznościach zmieniło miejsce swojego pobytu.Na przykład skarpetkę, która nie wiadomo dlaczego znalazła się na półkach z książkami.13.00.Ze szklanką soku pomarańczowego, na który w pełni zasłużyłam, zabieram się do przeglądania kolorowych magazynów i podjęcia kwestii stracha na wróble.Kiedy rano mama wpadła z tą stertą i popatrzyła na mnie tak, jakby zobaczyła dziką istotę z buszu, poczułam się urażona.Teraz nabieram coraz większego przekonania, że uwagi mamy nie były pozbawione racji.13.30.Stoję w łazience przed lustrem, z jakimś kolorowym magazynem w garści i wgapiam się w swoje szlachetne oblicze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl