, Andre Norton SC 2.6 Krysztalowy Gryf 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był lekko ciepły, leżał jak ulał na przegubie — nie przesunął się, gdy go potarłem, a mimo to nie czułem, by mnie boleśnie uciskał.Wyczułem pod palcami, że jego rysunek jest z lekka wypukły i uświadomiłem sobie, że staram się prześledzić dotykiem niektóre linie na nim.Robiłem to jeszcze, gdy zmorzył mnie sen.Był to głęboki sen, wolny od marzeń, i obudziłem się rześki, pełen wiary w siebie.Wydało mi się, że gotów jestem bez obaw stawić czoło wszystkiemu, co ten dzień przyniesie.Chciałem szybko iść dalej.Hiku stał przy korycie potrząsając łbem, pryskając kroplami wody ze zmoczonego pyska.Zawołałem na niego wesoło, jakby mógł mi odpowiedzieć ludzkim głosem.Zarżał, jakby uważał, że takiego ranka z radością czuje się, że się żyje.Nawet teraz, przy świetle dziennym, nie miałem ochoty na zwiedzanie wnętrza zamku.Musiałem się dowiedzieć, co stało się z Joisan.Zwlekałem tyle tylko, aby się posilić, potem byłem gotów iść.Teraz zacząłem się zastanawiać, czy tę część zwodzonego mostu, którą siłą zeszłego wieczora wciągnęliśmy, będzie można opuścić z powrotem.Obejrzałem ją dokładnie.W jasnym świetle dnia spostrzegłem wystający z krawędzi północnego progu kij gruby jak moje przedramię.Był za krótki, by służyć za wspornik, ale musiał mieć swoje przeznaczenie i miałem nadzieję, iż on właśnie uruchamiał mechanizm mostu.Aby się o tym przekonać, naparłem na kij całym ciężarem swego ciała — i nic.Od nacisku przeszedłem do rwań.Usłyszałem twardy zgrzyt, poczułem luz i znowu naparłem.Część mostu, którą z takim wysiłkiem podnieśliśmy wczoraj, drgnęła i zaczęła z wizgiem posuwać się powoli zamykając wyrwę.Do zupełnego zamknięcia nie stało może stopy.Taka przepaść nie zatrzyma nas.Już z brzegu, zanim dosiadłem Hiku, popatrzyłem jeszcze raz na zamek na jeziorze.To oczywiste, że zbudowano go z przeznaczeniem na fortecę.Tak łatwo byłoby tu się bronić, że chciałem go zapamiętać.Może posłuży mi w przyszłości.Przez zwodzony most nawet pełzające potwory najeźdźcy nie dosięgną mieszkańców.A w niższych, niespękanych murach z łatwością pomieści się jedna trzecia całej armii południa.Tak, ta forteca może okazać się przydatna.Gdy skierowałem teraz Hiku na północ, zamierzając przeciąć szlaki uciekinierów zdążających na zachód, zauważyłem, że ziemia nad brzegiem jeziora musiała niegdyś być uprawiana pługiem.Nadal rosły tu kępki skarłowaciałej pszenicy.Minąłem sad pełen drzew z dojrzewającym owocem.Ta ziemia niegdyś zapewne żywiła mieszkańców grodu na jeziorze.Miałem ochotę zapuścić się na poszukiwania, ale myśl o Joisan na to nie pozwalała.Dzień cały zajęło mi przebycie tych pól i dojście do krańców wzgórza.Widziałem mnogość zwierzyny, pasące się sarny — co oznaczało brak łowców.Gdy docierałem do wzgórz, widziałem też chude krowy o przerażonych oczach, które zapewne odłączyły się od stad pędzonych przez najeźdźców.Te, które zobaczyły mnie, parskały i uciekały, galopując niezgrabnie.Na wzgórzach znalazłem bydlęcy trop znaczony odciskami racic i odchodami.Trop wiódł ku rozpadlinie i szedłem za nim ostrożnie, mając nadzieję znaleźć łatwe przejście przez góry, ale jednocześnie świadom, że za bydłem mogą iść myśliwi.Ale nie natknąłem się na wroga.Wreszcie, dzień później, traf zdarzył, żem znalazł dokładnie to, czego szukałem: ślady pozostawione przez nieliczną grupę, nie obeznaną z prawem lasu na tyle, by umieć je zatrzeć.Mieli tylko trzy konie, a większość śladów pozostawiły kobiety i dzieci.Musieli to być uchodźcy z Ithdale i istniała jedna szansa na tysiąc, że jest wśród nich Joisan.Jeśli nie, może dowiem się od nich czegoś o jej losach.Trop był kilkudniowy.Starali się trzymać kurs na zachód, ale kraina to była dzika i układ terenu zmuszał ich do zbaczania na południe.Szedłem więc za tropem, a rano czwartego dnia wspiąłem się na grzbiet skalny i czując dym podkradłem się, by sprawdzić, czy rzeczywiście byli to uchodźcy, a nie banda zwiadowców wroga.Dolina w tym miejscu rozszerzała się, pośrodku płynął strumień.Nad jego brzegami stały szałasy sklecone z gałęzi i pokryte trawą.Nad ogniem pochylała się kobieta, dokładając po jednym patyku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl