,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nnanji uważa się za Szóstego, ale na razie nim nie jest - kontynuował Wallie.- Za parę lat będzie Siódmym, i to piekielnie dobrym.Ale jeszcze nie teraz.Tak czy inaczej, nie obawiam się go.Nie mojego zaprzysiężonego brata!- Nie obawiasz się, panie, ale sądziłem, że możesz być zazdrosny.Dlatego nie opowiedziałem ci historii o rudowłosym bracie Ikondoriny.Czyżby w końcu zamierzał ją opowiedzieć?- Widziałeś zapinkę? - spytał Honakura.- Tak.Starzec zakaszlał.- Ja nie, ale poprosiłem adepta Nnajiego, żeby mi opisał spotkanie w Tau, kiedy mistrz Polini wszedł na pokład Szafira.Też uznałem, że to dziwny zbieg okoliczności.Oczywiście, Czwarty powtórzył mi każde słowo.Tak usłyszałem o zapince.- Srebrny gryfon.- Wallie zaczynał rozumieć.- Królewski symbol.- Nnanji królem?Walliemu zawirowało w głowie.Nnanji był taki młody.Trudno było go sobie wyobrazić za pięć albo dziesięć lat.- Tak sądzę, panie.Proroctwo nie dotyczy twojej misji.Napomknąłem dzisiaj uczennicy Thanie, że Nnanji jest za dobry, żeby zostać wolnym szermierzem.Bogini ma wobec niego większe plany.Zapinka to znak dla Thany, a nie dla ciebie.Wallie zrozumiał teraz machinacje starego kapłana.Lecz w jego oczach Nnanji bardziej nadawał się na rewolucjonistę niż króla.Kojarzył mu się z psem, który goni za samochodem.Dobra zabawa, ale co by zrobił, gdyby go dogonił? Natomiast nie miał trudności z wyobrażeniem sobie Thany jako lady Makbet, która będzie podjudzać męża.Usiadł obok Honakury.Mgła tak zgęstniała, że nie widać było wody wokół statku.Nawet kapłana Wallie ledwo dostrzegał.Przy takiej pogodzie wartownicy mogli tylko nasłuchiwać.Dwaj stali nieruchomo na głównym pokładzie, jeden na dziobie.Chodzenie w tę i z powrotem powodowałoby za dużo hałasu.Lepiej zachować ciszę, żeby piraci przepłynęli obok, nieświadomi łakomego kąska znajdującego się na wyciągnięcie ręki.- Zdradź mi, jak brzmi drugie proroctwo - poprosił Wallie cicho.- Skoro chcesz, panie.Ale historyjka jest jeszcze bardziej trywialna niż pierwsza.Nawet nie ma rymu.Do Ikondoriny przyszedł rudowłosy brat i poprosił: Bracie, masz wielki talent do miecza, naucz mnie walczyć, żebym mógł zdobyć królestwo tak jak ty.Ten odparli Dobrze.wzieli się do pracy.Wreszcie Ikondorina stwierdził: Nie potrafię nauczyć cię niczego więcej.Idź i znajdź sobie królestwo.Brat go posłuchał.Jego państwo było dużo większe i potężniejsze.Naprawdę?- Gdybym zacytował ci wcześniej tę przypowieść, zrozumiałbyś, jakie znaczenie ma zapinka, gdy Arganari chciał ją podarować za pierwszym razem - szepnął Honakura.Sutry bywały długie i krótkie, skomplikowane i proste, banalne albo tajemnicze.Zawierały epitom, epizod i epigramat.Jednak Wallie nigdy nie słyszał równie dziecinnej jak ta.W jego umyśle zrodziło się brzydkie podejrzenie.- To wszystko?- Tak.- Przysięgasz, panie?Po chwili wahania Honakura zapytał:- Na co każesz mi przysiąc, panie?Walliego ogarnęło poczucie winy.Każdy cech miał swoje przysięgi, z wyjątkiem kapłańskiego.Świątobliwy nie mógł kłamać, w żadnej sytuacji, nawet komplementować szefa kuchni, jeśli potrawa mu nie smakowała.Honakura był przebiegły jak lis, ale nigdy nie posunąłby się do kłamstwa.Wallie poprosił go o wybaczenie.Król Nnanji? Starzec miał rację.Takie było przeznaczenie Nnanjiego - po zjeździe, po zwycięstwie nad czarnoksiężnikami.Nie miało nic wspólnego z Shonsu.Wallie poczuł ulgę.A tak się zadręczał! Może dlatego wciąż od nowa roztrząsał swoje problemy.W ten sposób nie myślał o Nnanjim i zapince z gryfonem.Honakura znowu się rozkaszlał.Walliego dopadły wyrzuty sumienia.Jak mógł przetrzymywać starca na wilgotnym i chłodnym powietrzu.- Chodź, przyjacielu - szepnął, kiedy atak minął.- Pomogę ci zejść.To pogoda nie dla ciebie.Mgła gęstniała.Wallie odprowadził Honakurę do kabiny i wrócił na posterunek.Zluzowany przez Holiyiego spełnił obietnicę i poszedł do Jji.Niewolnica na niego czekała.Zadbała o to, żeby jej pan, po niezliczonych uniesieniach i nadludzkich wyczynach, zasnął kamiennym snem, choć wcześniej się bał, że nie zmruży oka.Dwie kabiny dalej adept Nnanji skonsumował małżeństwo -szybko, z wprawą, powtórkami i wielką satysfakcją.W końcu on również zapadł w sen, a młoda żona leżała u jego boku, zastanawiając się nad przyszłością.Trzy klitki dalej nowicjusz Katanji leżał w łóżku Hany, choć nie miał prawa tam się znajdować.Śnił o Mei, którą odwiedził wcześniej [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|