, Crowley John PóŸne lato 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wkrótce się dowiesz  odparł Narożnik. Dziś po południu, wieczorem.Jutro.Poznasz wszystkie ciekawostki.Nie było ścieżki wiodącej na polanę; chlebiarze rozproszyli się po lesie, także tylko chwilami ukazywały się pojedyncze sylwetki wędrujących zbieraczy.Nietylko prawdomówcy zwykli palić chleb świętej Bei, lecz jedynie my wiemy, gdzierosną drzewa chlebowe, i bardzo uważamy, by nie wydeptać ścieżki wiodącej napolanę.Po zbiorach i odpowiednim spreparowaniu plonów czekamy u siebie nakupców; handel jest dla wszystkich zabawnym i popłatnym zajęciem.Póznym popołudniem wyszliśmy z lasu; za nami wiatr szumiał w koronachsosen, przed nami podmuch kołysał srebrzyste zdzbła dzikich traw.Na prawo i le-wo od nas chlebiarze rozciągniętą tyralierą wychodzili spomiędzy drzew; niektó-rzy skryci po ramiona w wysokiej trawie drążyli w niej ciemne korytarze.Gruntwznosił się jak fala; kilku chlebiarzy zdążyło wspiąć się wysoko; machali rękamii wołali do nas. Stamtąd zobaczycie drzewa chlebowe  oznajmił Narożnik. Pospiesz-cie się.Za jego radą popędziliśmy na wał, gdzie wysokie betonowe kolumny stały jakstrażnicy. Popatrzcie  rzucił Narożnik, zatrzymując się pod masywnym słupem.Co za widok!W dole ujrzeliśmy niewielką dolinę i srebrną rzekę rozświetloną słonecznymipromieniami; lśniły korony drzew chlebowych świętej Bei; sądzę, że nie ma naświecie drugiego miejsca, gdzie można je spotkać.Czy umiesz robić bańki mydlane? Wystarczy dmuchnąć lekko w gęsty mydla-ny roztwór, by u wylotu słomki powstała dorodna kiść baniek różnej wielkości.Wyobraz sobie grono z baniek, u podstawy wielkich jak ty, na szczycie mniej-szych od głowy i dłoni  aż po chybotliwy czubek; nieregularny stos, z pozo-ru lekki jak wypełnione powietrzem krople mydlanego roztworu, lecz w istocienapierający swym ciężarem tak mocno, że dolne kule przypominały spłaszczo-ne worki.Dodam, że nie są wcale bezbarwne i tęczowe jak bańki mydlane, leczprzejrzyste i lśniące w promieniach słońca delikatnym różem u góry, a turkusemprzy gruncie.Było owych stożków tyle, co jodeł w zagajniku.Wszystkie podry-giwały lekko i chwiały się na wietrze jak w dostojnym tańcu, a w popołudniowymsłońcu delikatne kule rzucały na ziemię barwne refleksy.Oto z czego żyje MałeDomostwo.Pędziliśmy ku drzewom chlebowym po wielkich spękanych płytach z betonu,omijając pozbawione dachów ruiny budowli, tworzących na skraju polany regu-larne czworoboki, między którymi biegły proste drogi zarośnięte chwastami. Naprawdę przypominają wielkie bańki mydlane  powiedziała zdumionai roześmiana Jednodniówka. Nic tam nie ma w środku. Cienka błona z wy-47 raznym deseniem jak skóra węża, a wewnątrz powietrze.Staliśmy wśród stożków,wdychając korzenną, duszącą i słodką woń.Chlebiarze zgromadzili się na niewielkim spłachetku ziemi pokrytej barwny-mi refleksami.Wymieniali uśmiechy i klepali się po ramionach, naciskając i pod-szczypując dolne pęcherze o grubej, chropowatej skórce; spoglądali w górę nadelikatne blade wierzchołki.To było dobre lato, wilgotne i gorące; tej zimy biedanam nie grozi.Wszyscy złożyli w jednym miejscu potrzebne na jutro kije zakoń-czone hakami i wyjęli z sakw zwoje cienkiej liny.Gromada zbieraczy rozproszyłasię po całej polanie; my z Jednodniówką trzymaliśmy się Narożnika.Zbiór roz-poczęliśmy na skraju polany, zmierzając ku jej środkowi.Narożnik sięgnął po krótką linę, umieścił ją pod dolnymi kulami i obwiązałciasno kosmatą łodygę sięgającą do piersi mnie i Jednodniówce.Każde drzewkowspierało się na takiej kolumience. Właściwie nie wymagają podpory  tłumaczył Narożnik. To kolejnazabawna ciekawostka dotycząca naszego chleba.Pień nie pozwala bąblom uleciećw powietrze.Chodzi o to, że gdy słońce przygrzeje, kule powiększają się i prawienic wtedy nie ważą.Ciepłe powietrze jest lżejsze od chłodnego.Gdyby koronynie były przytwierdzone do łodyg. To by odleciały  dokończyła Jednodniówka. Jasne.Odfrunęłyby stąd  potwierdził Narożnik.Silne dłonie starca moc-niej zaciągnęły węzeł na łodydze.Zbiór trwał, posuwaliśmy się wolno ku środ-kowi polany; wokół nas turkusowe kule podrygiwały i kołysały się z najlżejszympowiewem.Zabawny widok; aż się chciało podskoczyć i wrzasnąć na cały głos. Są lżejsze od powietrza!  oznajmiła roześmiana Jednodniówka. Lżej-sze od powietrza!Na środku obszernej polany widać było ruiny niskich budynków oraz strzelistemetalowe wieże, przekrzywione i zardzewiałe, a niektóre pochylone już ku ziemi;otaczały wielkie zagłębienie, na dnie którego kryło się skomplikowane urządzeniez czarnego metalu  wysoka konstrukcja dopasowana kształtem do betonowejjamy, usiana wypukłymi nitami, z których wystawały podpórki sięgające brzegucementowego zagłębienia; machina przypominała wielkiego pająka schowanegow norze.Z kadłuba wystawały tu i ówdzie dziwaczne mechanizmy.Można bypomyśleć, że budowle i metalowe wieże zapadły w sen, usługując tajemniczymmachinom. Czy to siewca?  zapytałem. Tak  odparł Narożnik.Zarzucił na ramię ostatni zwój liny i skinął na nas.Jednodniówka czekała, aż wezmę ją za rękę, a kiedy ruszyliśmy, mocno się domnie przytuliła. Wędrował ku gwiazdom  dodałem. Owszem.I powrócił stamtąd. Wiele było takich urządzeń, mknących poniebie; gdy wróciły po wielu setkach lat, ciężarne wiedzą o najdalszych krainach,48 nie pozostał nikt, kto mógłby je powitać.Nikt prócz samych wysłanników nie znałjuż celu podróży; zabrakło ludzi, i dlatego wiedza pozostała bezużyteczna.Ma-chiny czekały cierpliwie, ale nikt się nie zjawił, bo jedni wędrowali, inni wyginęlilub przepadli bez wieści.Siewcy skonali na lądowiskach, pokryci rdzą i niezdat-ni do użytku; ich pamięć osłabła, a umysły  wytwór aniołów  obróciły sięw proch. Jakie to dziwne  powiedział Narożnik. Siewcy byli pionierami wśródmaszyn, które miały przenieść ludzi do gwiazd i zapoczątkować nowe życie,a tymczasem dla chlebowego drzewka stali się wielką czarną donicą podobną donaczyń, w których nasze mbaby flancują nagietki.Podeszliśmy bliżej do ogromnego urządzenia; wysoki ciemny kadłub lśniłnam ponad głowami.Potężne wysięgniki i skomplikowane mechanizmy, utrzy-mujące go w równowadze, przyprawiały o zawrót głowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl