, Cora Carmack Coœ do ocalenia 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzyganie.Rzygałam po raz drugi w tym tygodniu.Gardło paliło mnie żywym ogniem, a z oczu spływały potoki łez.Oparłamrozpalone czoło o zimną porcelanę, ale już po chwili kolejna fala mdłości sprawiła, żeciaśniej objęłam sedes.Może do listy znienawidzonych rzeczy powinnam dorzucić życie?A może po prostu robiłam coś zle?Raz za razem zwijałam się nad kiblem, aż wreszcie poczułam, że nie mam jużczym wymiotować.Jeszcze długo po tym, jak przeminął ostatni skurcz, siedziałamoparta o toaletę, spłakana i niezdolna, by się ruszyć albo pomyśleć.Wreszcie zaczęło do mnie docierać, że od wyłożonej kafelkami podłogi wioniechłodem i że mam na sobie tylko męski podkoszulek.Zmarszczyłam brwi, próbującprzypomnieć sobie wydarzenia minionej nocy, ale ostatnim, co pamiętałam, byłakłótnia z Huntem.Potem& Zero, nic, czarna dziura, czerń i szarość.Spojrzałam naswoje nagie nogi, a potem rozejrzałam się po łazience.Kurczę, spędziłam nocz Huntem? Planowałam to zrobić.Chyba.Ale, jeśli spędziłam z nim noc, to gdzie siępodział.Przeciągnęłam się ostrożnie z nadzieją, że poczuję ten specyficzny rodzajbólu, wskazujący na udaną noc, ale bolało mnie wszystko równo.Moment, był jeszcze jeden koleś, blondyn.Jak mu było na imię? Za nic niemogłam sobie przypomnieć, co sprowokowało mnie do zadania kolejnego pytania: ilewypiłam? W college u pracowałam wytrwale nad wyrobieniem sobie olimpijskiej tolerancjina alkohol.Zazwyczaj potrzebowałam naprawdę dużo, by odpaść.Na pewno więcejniż kilka łyków.Miewałam w przeszłości kace wielkości Alaski, ale nigdy wcześniejnie urwał mi się film.Bez sensu, zwłaszcza że obiecywałam sobie przystopować.Pusty żołądek wykonał woltę i zaczął wspinać mi się do gardła.A jeśli to nie był alkohol?Jak przez mgłę pamiętałam frustrację i to, że wreszcie zaciągnęłam Hunta do baru.Przymknęłam oczy, próbując poukładać sobie fakty.Rozmawialiśmy o czymś,a potem& Tak, wypiłam drinka.Jednego.No, może dwa, ale na pewno nie więcej.Wsparłam się o kibel i zaczęłam wstawać.Nogi trzęsły mi się jak u nowonarodzonej sarenki.Jasne, byłam cholernym jelonkiem Bambi.W skrytości duchaliczącym na nieoczekiwany zwrot akcji.Z radością powitałabym gościa z dubeltówką.Mógłby wybawić mnie od cierpienia&I od bólu głowy.Doczłapałam jakoś do drzwi łazienki i wyjrzałam na zewnątrz. Hej!  krzyknęłam, krzywiąc się. Jest tu ktoś?Jasne.Ktoś, kto wcześniej totalnie zignorował moje solowe popisy nad sraczem.Aóżko wyglądało jak po przejściu tornada  skopana kołdra, ściągnięteprześcieradło, leżąca na ziemi poduszka.Dostrzegłam swoją torbę i żadnych znakówwskazujących na obecność kogoś jeszcze.Byłam tu sama.I nie miałam pojęcia, skądsię tu wzięłam, a to sprawiało, że migrena zdawała się całkiem przyjemnymmasażem.Odruchowo zacisnęłam dłonie na podołku i ze zdumieniem stwierdziłam, że całasię trzęsę.Popełniłam w życiu naprawdę sporo głupot.Paru facetów, z którymi spałam, wolałabym nigdy więcej nie spotkać.Zrobiłamsporo rzeczy tylko dlatego, że inni również je robili.Podejmowałam błędne decyzje&Ale okej, akceptowałam to.To były moje własne, prywatne błędy.Popełnianeprzeze mnie, na moje własne życzenie.Wszystkie, poza jednym.Tylko jeden raz w życiu nie miałam nad wszystkim kontroli.Właśnie wtedyzorientowałam się, że pod pięknem i bogactwem, gdzieś głęboko, kryje cię ciemna,wilgotna czeluść, która schwyta cię i nie wypuści, jeśli tylko dasz jej po temu okazję.Jeśli ześlizgniesz się na jej dno, nigdy tak naprawdę jej nie opuścisz.Możeszpróbować zapomnieć, możesz próbować zakryć ją czymś, ale ona tam będzie.I będziew tobie.Poczułam bolesny skurcz i rzuciłam się w stronę toalety.Zciskając muszlęi wymiotując gorzką śliną, wmawiałam sobie, że płaczę tylko z powodu bólu żołądka.Nie się nie wydarzyło.Nie ostatniej nocy.Ani wtedy.Nic, zupełnie nic.Nie ma powodu, by szlochać.Przestań.Po prostu przestań.Dramatyzujesz.Przesadzasz.Chciałam krzyczeć, uderzyć w coś, uciec.Chciałam coś zrobić, cokolwiek& Alejedyne, do czego byłam zdolna, to zwinąć się w kłębek na lodowatej posadzce.Dramatyzujesz.Boże, jak ja nienawidziłam tego słowa.Słyszałam je tak często, aż wreszciewypaliło się głęboko we mnie i zaczęłam powtarzać je jak mantrę.Drżąc, przywarłampoliczkiem do podłogi.Tak wiele czasu zajęło mi pozbycie się poczucia winy, zwalczenie wstydu, a teraz,niby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko wróciło.Nie wiedziałam, cowydarzyło się ostatniej nocy, jednak cokolwiek to było, nie miałam na to wpływu, niekontrolowałam tego.A przecież obiecałam sobie, że nigdy więcej na to nie pozwolę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl