, Cook Robin Toksyna (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.114  Mam nadzieję, że zwróci się pan o stosowną pomoc, doktorze  kontynuował sędziaHarfowe. Jestem wręcz zdumiony pańskim zachowaniem, tym bardziej że znam pana jakorenomowanego kardiochirurga.Operował pan mojego teścia, który do dzisiaj głosi peany napańską cześć.Tak czy owak, zwalniam pana po pańskim zobowiązaniu pisemnym.Stawi siępan na proces za cztery tygodnie od dnia dzisiejszego.Proszę się udać do kancelisty.Sędzia Harfowe uderzył młotkiem i ogłosił następną sprawę.Wychodząc z gmachu sądu, Kim wypatrzył telefon publiczny.Zawahał się na chwilę, niemogąc się zdecydować, czy powinien zadzwonić do szpitala.Poprzedniego wieczoru próbowałskontaktować się z Tracy, ale choć wykorzystał na to dozwoloną liczbę telefonów, nie zastałjej w domu.Teraz ociągał się, widząc w pobliżu telefon.Czuł się winny, że nie było go takdługo, oraz zakłopotany tym, co się wydarzyło.Bał się też tego, co może dowiedzieć się o Becky.Postanowił, że lepiej będzie pojechać niż dzwonić.Na postoju taksówek przed sądem Kim wziął taksówkę do Onion Ring.Rano, przed otwar-ciem, wyludniona restauracja sprawiała zupełnie inne wrażenie.Stary samochód Kima był je-dynym pojazdem na parkingu, nigdzie też nie było widać żywego ducha.Kim ruszył w stronę szpitala.Pojechał objazdem, tak aby wstąpić do laboratorium Sherring.Podszedł do kontuaru i nacisnął dzwonek z nierdzewnej stali.Po paru sekundach pojawiła siękobieta.Była ubrana w laboratoryjny kitel.Kim wyjął z lewej kieszeni dwa, już rozmrożone, kotleciki hamburgerowe i wręczył je ko-biecie. Prosiłbym o zbadanie tego mięsa na obecność Escherichia coli 0157:H7  powiedział. Również o zbadanie toksyczności.Laborantka niepewnie przyjrzała się odbarwionemu mięsu. Myślę, że byłoby lepiej, gdyby pan trzymał te próbki w lodówce  oznajmiła. Po parugodzinach w temperaturze pokojowej w mięsie rozwija się mnóstwo bakterii. Rozumiem  odparł Kim. Ale mnie nie interesują inne bakterie.Chcę tylko wiedzieć,czy jest w tym obecna Escherichia coli 0157:H7.Kobieta na chwilę zniknęła.Gdy wróciła, miała na rękach lateksowe rękawiczki.Wzięłamięso i włożyła każdą próbkę do oddzielnego pojemnika.Potem wpisała dane do rachunku.Kim posłużył się kontem swojego gabinetu lekarskiego. Jak długo to potrwa?  zapytał. Ostateczny wynik będzie za czterdzieści osiem godzin  odpowiedziała laborantka.Kim podziękował jej, umył ręce w toalecie i wrócił do samochodu.Zbliżając się do szpitala, czuł narastający niepokój.Kiedy parkował samochód, poczuł, żecały drży.Drżenie nasiliło się, gdy wjeżdżał windą na górę.Ponieważ wolał sprawdzić, coz Becky, zanim zobaczy się z Tracy, wybrał tylne wejście na oddział intensywnej opieki me-dycznej, żeby nie przechodzić przez poczekalnię.Kiedy maszerował korytarzami, ludzie przy-glądali mu się z ciekawością.Biorąc pod uwagę swój wygląd, Kim rozumiał ich zainteresowa-nie.Prócz czystego ubrania potrzebny był mu prysznic i golenie, a jego włosom przydałby sięgrzebień.115 Na oddziale ukłonił się pielęgniarce odcinkowej, lecz nie odezwał się ani słowem.Zbliżającsię do salki, w której leżała Becky, przyłapał się na zawieraniu paktu z Bogiem. Gdyby tylkoBecky została uratowana& Podszedł do łóżka Becky.Pielęgniarka właśnie zmieniała jej butelkę z kroplówką i byłaodwrócona do niego plecami.Kim spojrzał na swoją córkę.Najbledszy cień nadziei, jaką żywił,zniknął bez śladu.Becky ciągle była pogrążona w śpiączce.Miała zamknięte powieki, nadalbyła intubowana i podłączona do respiratora.Jedyną zmianę stanowiły wielkie, ciemnofioleto-we plamy krwawienia podskórnego, które nadawały jej twarzy trupi wygląd. Na miłość boską, przestraszył mnie pan!  zawołała pielęgniarka, gdy spostrzegła Kima.Przyłożyła rękę do piersi. Nie słyszałam, jak pan wchodzi. Nie wygląda dobrze. Starał się nie zdradzić tonem swego głosu smutku, gniewui upokarzającej bezsilności, którą czuł. Niestety  przyznała pielęgniarka, patrząc na Kima przelęknionym wzrokiem. Bied-ny mały aniołek okropnie się namęczył.Wytrawne ucho Kima kazało mu się odwrócić do ekranu monitora śledzącego czynnościserca.Sygnały były nieregularne, podobnie jak krzywa wyznaczona przez kursor. Ma arytmię! Kiedy to się pojawiło? Nie tak dawno.Wczoraj w nocy dostała wylewu, który szybko wywołał objawy tampona-dy.Trzeba było nakłuć jej osierdzie. Kiedy?  spytał Kim.Teraz czuł się jeszcze bardziej winny, że nie było go na miejscu.Jako kardiochirurg znał się na tego typu wylewach. Tuż po czwartej rano  odpowiedziała pielęgniarka. Czy któryś z jej lekarzy jest jeszcze?  spytał Kim. Myślę, że tak  odparła pielęgniarka. Chyba rozmawiają z matką pacjentki w pocze-kalni.Kim uciekł.Nie potrafił znieść widoku córki w takim stanie.Na korytarzu przystanął, bywziąć oddech i odzyskać nieco równowagę.Następnie poszedł do poczekalni.Tracy rozmawia-ła z Claire Stevens i Kathleen Morgan; gdy tylko ujrzały Kima, zamilkły.Przez chwilę panowała cisza.Tracy była na skraju rozpaczy.Na jej twarzy widniał ponury grymas.Stała ze ściśniętymikolanami i złożonymi dłońmi.Spojrzała na Kima z mieszaniną smutku i zakłopotania, którawyrażała zarazem troskę i wzgardę.Potrząsnęła głową. Nawet się nie przebrałeś.Szkoda słów.Gdzieś ty był? Moja wizyta w Onion Ring trwała znacznie dłużej, niż myślałem. Kim popatrzył naClaire. Więc Becky ma teraz zapalenie osierdzia. Obawiam się, że tak  potwierdziła Claire. Mój Boże!  wykrzyknął Kim. A co potem?116  W tym stanie właściwie wszystko jest możliwe  odezwała się Kathleen. Mamypotwierdzenie, że to szczególnie chorobotwórczy szczep Escherichia coli, który wytwarza niejedną, lecz dwie nadzwyczaj silne toksyny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl