,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciąż była młoda, wciąż nie pracowała zawodowo, wciąż dyspono-wała czasem i uparcie wykazywała rozsądek, opanowanie i równowagę.Szukałamebli dla Marynki, doradzała Amelii, załatwiała Pawełkowi, pocieszała Horten-sję, siedziała przy Ludwiku, woziła go do ukochanych koni.Do pamiętnika prababci zdołała wrócić po dwóch latach przerwy, czując siętak, jakby wstępowała do raju.znowum tydzień cały w Blędowie przebyła, bo z babki życie już uchodzi-ło.Instrukcje na kartkach małych spisałam, bom ze sobą pamiętnika mojego niewzięła, w pośpiechu tam jadąc.Najgorsze zaś, że pamięć jęła prędko bardzo tra-cić, jakby trochę paraliżem rażona, przez co sama już nie wiem, co mi z sensemrzekła, a co pomyliła.Com zrozumiała, to spełniłam, na jej polecenie niewyraz-ne zapiski odnalazłam, pokazuje się, że jeszcze po nieboszczce prababci, którew sekretnej szufladzie sekretarzyka spoczywały.Te mi kazała zachować, alem ichodczytać tak zaraz nie zdołała.Tak mi się wydawało, że coś pozmieniać zaleciła.Od razum sobie pomyśla-ła, że ktoś tam mógł co widzieć albo odgadnąć, i zaraz postanowiłam precjozaukryć po swojemu, chociaż wahałam się, czy nie brać ze sobą do Głuchowa.Znóww Głuchowie kryjówki żadnej, a to rzeczy łakome.I znaczne, tabakiera z wizerun-kiem cesarza chociażby.90.na mnie spadło wszystko, jako na spadkobierczynię jedyną, babka Boguducha oddala, a jam musiała honory domu czynić i o pogrzebowe uroczystościzadbać, com rzetelnie i jak należy uczyniła, aż mi nawet matka moja komplementpowiedziała, że nie spodziewała się po mnie takiej gospodarności.Uwagi różneczyniono, bardzo dwuznaczne, i dobrze jeszcze, że nikt nic nie ukradł, co jest za-sługą Dominiki, która na cudzą służbę miała oko.Bo z naszych, to pewne, niktby szpilki jednej nie tknął.Potrawy zadysponowałam z wielkim namysłem i stara-niem, szczególnie tort migdałowy niezwykle dobrze wyszedł.Opis uczty pogrzebowej zajął Matyldzie zaledwie dwie strony, za to detalicznewyliczenie strojów żałobnych rozciągnęło się na pięć, bo świeżo z Paryża przyby-ła dalsza powinowata, niegdyś panna Klaryssa, obecnie baronowa Gardan, nowąmodę na czarne koronki z aksamitem łączone przywiozła.Ponadto ciotka Kle-mentyna z czeluści swoich szaf wygrzebała ozdobę iście cmentarną, mianowicietrupie główki z kości słoniowej misternie wykonane, budzące zarazem uznanie,trochę zawiści i lekkie obrzydzenie.Zaraz po pogrzebie Matylda, pozbywszy się gości i rodziny, pokłóciła sięz Mateuszem.od razu mu rzekłam, że tak prędko odjechać nie mogę.Nie dość, że zastawęową srebrną z ludzkich oczu usunąć musiałam, to jeszcze zmiany, z babką umó-wione, wprowadzić.A wolałam uczynić to sama, nawet Mateuszowi nie mówiąc,za co się na mnie rozzłościł.Wracać musiał, interesów i gospodarki dopilnować,bo w gorącym czasie pogrzeb babki wypadł, z czego byłam bardzo zadowolona.Bez wyrzutów sumienia, bo moja to sprawa, a nie jego, oszukałam go, że w dwadni po nim przybędę, a nieprawda, bo blisko miesiąc jeszcze siedziałam w Blędo-wie.Zrobiłam co trzeba i pogodziłam się z nim po powrocie, po awanturze wielkiej,bardzo ogniście zakończonej, na co wcale nie narzekam.ciągiem niespokojna, czy tam się co złego nie stanie.Służbie wymówiłam,zostawiając jeno kilkoro najbardziej zaufanych, reszta poszła precz.Klucze skle-pać razem kazałam już tu u siebie.Z tych wahań wszystkich niepotrzebniemchyba zastawę zabrała, a szczególnie wazę ową, kamieniami ozdobioną, bo zbytcenna to rzecz, żeby ją na stoi dla byle kogo stawiać.Choć z drugiej strony Na-poleona w niej nie widać, starsza od cesarza o wiele, mówiła świętej pamięcibabka, że z renesansowych czasów pochodzi, czy ja wiem.Ale już same rubiny,diamenty i szafiry w niej swoje znaczenie mają.Tak mi się widzi, że nikt czegośpodobnego nie posiada, no to przecież w kredensie jej trzymać nie będę.Chybaziem uczyniła.91 [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|