, J.Chmielewska 1 Wielki diament 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No owszem, wyszlachetniaÅ‚ w tej podróży.O jakieÅ› czterydo piÄ™ciu kilogramów.Do pryncypaÅ‚a zakradÅ‚ siÄ™ od tyÅ‚u. GÅ‚upcze!  krzyknÄ…Å‚ na jego widok chlebodawca z wielkÄ… zgrozÄ…. Có-żeÅ› uczyniÅ‚.?!Michel Trepon zapomniaÅ‚ jÄ™zyka w gÄ™bie, bo zbyt dużo w ostatnim czasiezdoÅ‚aÅ‚ uczynić, żeby odpowiedzieć na takie pytanie.Na szczęście pytanie okazaÅ‚osiÄ™ retoryczne, jubiler znaÅ‚ go od dziecka i wiedziaÅ‚, co o nim myÅ›leć. Po diabÅ‚aÅ› uciekaÅ‚?  mówiÅ‚ z wyrzutem dalej, wracajÄ…c do spożywanegoÅ›niadania. Siadaj i jedz, widzÄ™ przecież, że jesteÅ› gÅ‚odny.DziÄ™kuj Bogu, że tambyÅ‚ jeden rozumny czÅ‚owiek i zgadÅ‚, co siÄ™ staÅ‚o, bo inaczej już by ciÄ™ caÅ‚a policjaszukaÅ‚a.I tak ciÄ™ szukajÄ…, ale jako Å›wiadka.Co ciÄ™ napadÅ‚o, żeby znikać?! WystraszyÅ‚em siÄ™  wymamrotaÅ‚ mÅ‚ody czÅ‚owiek trochÄ™ niewyraznie, bopolecenie pożywienia siÄ™ wypeÅ‚niÅ‚ dość zachÅ‚annie.To jubiler potrafiÅ‚ zrozumieć.Reakcji na przestrach również siÄ™ zbytnio niedziwiÅ‚, znaÅ‚ nie tylko swego pomocnika, ale także i życie.Uciec w pierwszejchwili, no owszem, miaÅ‚o to odrobinÄ™ sensu, ale należaÅ‚o wrócić tu, do domu! Odrazu, a nie po trzech dniach!Z drugiej strony te trzy dni okazaÅ‚y siÄ™ korzystne, ponieważ pozwoliÅ‚y roz-wikÅ‚ać sprawÄ™ i policja już wszystko wiedziaÅ‚a.Z olbrzymim zainteresowaniemi rosnÄ…cÄ… ulgÄ… w duszy, w milczeniu, bo gÄ™bÄ™ miaÅ‚ zajÄ™tÄ… jedzeniem, zdumionyswoim fartem, Michel Trepon wysÅ‚uchaÅ‚ informacji, których jubiler nie zamierzaÅ‚ukrywać.Nie widziaÅ‚ po temu powodów, skoro ogÅ‚osiÅ‚a je prasa.Otóż u wicehrabiego wrÄ™cz bÅ‚yskawicznie pojawiÅ‚ siÄ™ komisarz policji, niejaki101 pan Simon, czÅ‚owiek inteligentny i myÅ›lÄ…cy.ObejrzaÅ‚ zwÅ‚oki, marmurowÄ… rzezbÄ™,przedstawiajÄ…cÄ… Tezeusza walczÄ…cego z Minotaurem, przy czym byczy Å‚eb Mino-taura godny byÅ‚ korridy, przewrócony stolik oraz inne drobiazgi, po czym prze-sÅ‚uchaÅ‚ lokaja.Lokaj zaÅ›wiadczyÅ‚, że owszem, ta kolumna, stojÄ…ca na miÄ™kkimdywanie, kiwaÅ‚a siÄ™ lekko.OdrobinÄ™.ByÅ‚a mowa nawet o wezwaniu czÅ‚owieka,żeby jÄ… przytwierdziÅ‚ do Å›ciany miÄ™dzyokiennej, ale jeszcze tego nie zaÅ‚atwiono.U wicehrabiego krÄ™ciÅ‚o siÄ™ dziÅ› mnóstwo ludzi, w salonie obok czekali przyja-ciele, dwóch panów, a drzwi byÅ‚y otwarte.Niemożliwe, żeby ktokolwiek wybraÅ‚sobie takÄ… chwilÄ™ na popeÅ‚nienie zbrodni, musiaÅ‚by zwariować.Przeprosiwszy za prywatny komentarz, który wyrwaÅ‚ mu siÄ™ na skutek zde-nerwowania, lokaj kontynuowaÅ‚ zeznanie oficjalne.Tak, istotnie, ta rzecz, zna-leziona o pół metra dalej, jest to sztuczna szczÄ™ka nieboszczyka pana wicehra-biego.Mimo mÅ‚odego wieku wicehrabia sztucznÄ… szczÄ™kÄ™ posiadaÅ‚, utraciwszyzÄ™by w karczemnej bójce w wieku lat siedemnastu.W bójkÄ™ wdaÅ‚ siÄ™ ten jedenraz w życiu, z gÅ‚upoty, i skutek zniechÄ™ciÅ‚ go na zawsze do podobnego rodzajuekscesów, a swojÄ… sztucznÄ… szczÄ™kÄ™ ukrywaÅ‚ z caÅ‚ej siÅ‚y.Nikt o jego zÄ™bach niewiedziaÅ‚.Owszem, coÅ› tam w niej ostatnio szwankowaÅ‚o i mogÅ‚o siÄ™ zdarzyć, żemu wypadÅ‚a.Nawet bez przesÅ‚uchiwania naocznego Å›wiadka komisarz Simon wyobraziÅ‚ so-bie wydarzenie.Wicehrabia może kichnÄ…Å‚, zÄ™by mu wyleciaÅ‚y, ktoÅ› wszedÅ‚ w tymmomencie, z zeznaÅ„ wynika, że pomocnik jubilera, wicehrabia rzuciÅ‚ siÄ™ podnosićszczÄ™kÄ™, chcÄ…c jÄ… ukryć, zanim obcy czÅ‚owiek zobaczy, co to jest, potrÄ…ciÅ‚ chwiej-nÄ… kolumnÄ™ i spowodowaÅ‚ katastrofÄ™.Ów pomocnik jubilera byÅ‚ tu jednakże przezchwilÄ™ i coÅ› robiÅ‚, skoro przyniesiona przez niego bransoleta leżaÅ‚a na podÅ‚odzeobok przewróconego stolika, a w każdym razie widziaÅ‚ to wszystko, musiaÅ‚ wi-dzieć, zatem odnalezć go i przesÅ‚uchać należy bezwzglÄ™dnie.SÅ‚yszÄ…c takÄ… wersjÄ™ wydarzeÅ„, pomocnik jubilera oprzytomniaÅ‚ i odzyskaÅ‚odrobinÄ™ rozumu.Ponadto posiliÅ‚ siÄ™, co zdecydowanie podniosÅ‚o go na duchu.UzgodniÅ‚ ze zwierzchnikiem, że sam siÄ™ zgÅ‚osi do komisarza Simona natychmiast,rezygnujÄ…c z odpoczynku i snu.Co też uczyniÅ‚.Brak odpoczynku i snu miaÅ‚ swoje konsekwencje.Potwierdziwszy caÅ‚y ciÄ…gwydarzeÅ„, zgadza siÄ™, wicehrabiemu upadÅ‚o, rzuciÅ‚ siÄ™, trÄ…ciÅ‚ piekielnÄ… kolumnÄ™,rzezba, spadÅ‚a i tak dalej, naoczny Å›wiadek daÅ‚ siÄ™ podpuÅ›cić i wyznaÅ‚, co widziaÅ‚w momencie wejÅ›cia.Wicehrabia przeglÄ…daÅ‚ ksiÄ™gÄ™.JakÄ…Å› bardzo starÄ….Tak, na-oczny Å›wiadek zdążyÅ‚ jÄ… dostrzec, zanim siÄ™ to wszystko poprzewracaÅ‚o, o czymtraktowaÅ‚a, nie wie, ale w Å›rodku miaÅ‚a wielkÄ… dziurÄ™.Z dziury komisarz wyciÄ…gnÄ…Å‚ wniosek, acz bÅ‚Ä™dny, to jednak logiczny.Na jejwidok wicehrabia, stwierdziwszy nagle dewastacjÄ™ zabytku, zapewne drogo opÅ‚a-conego, zdenerwowaÅ‚ siÄ™ szaleÅ„czo i tÄ™ szczÄ™kÄ™ wypluÅ‚ w nerwach.WszystkozgadzaÅ‚o siÄ™ doskonale.102 Pomocnik jubilera wyszedÅ‚ z tego interesu czysty jak Å‚za, po czym, usuwajÄ…cz siebie stres, przespaÅ‚ trzy doby prawie bez przerwy, komisarz natomiast jÄ…Å‚ siÄ™interesować ksiÄ™gÄ….ChciaÅ‚ mieć wszystko zapiÄ™te na ostatni guzik, a owej ksiÄ™ginie byÅ‚o.Znów wystÄ…piÅ‚ lokaj.Tak jest, pojawiÅ‚a siÄ™ tu panna Przyleska, wnuczka hra-biny de Noirmont, u babki rezydujÄ…ca, która ksiÄ™gÄ™ zabraÅ‚a.WidziaÅ‚ to na wÅ‚asneoczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl