, Chmielewska Joanna Autobiografia t 1 (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gotowała doskonale, sprzątała mieszkanie, szyła kiecki Lucynie, mnie i sobie, robiła wielkie pranie, od którego skóra cierpła, bo w tym domu nie było suszarni i cały lokal zawieszony był potem mokrymi płachtami, urządzała święta i imieniny.Tyle że co trudniejsze zakupy musiał robić kto inny, ojciec albo ja, no i mowy nie było, żeby załatwiła cokolwiek poza domem.Pamiętam doskonale, że byłam w owym czasie nie do zniesienia gadatliwa.W stanie zdenerwowania byłam gadatliwa podwójnie, odrobinę milczeć nauczyłam się dopiero w wieku dojrzałym.Prezentowałam chyba pewne kontrasty, albo z przyjemnością separowałam się i byłam sama, i wówczas oczywiście milczałam kompletnie, albo znajdowałam się między ludźmi i z miejsca wybuchałam gadatliwością.Dziwię się, że nikt mnie nigdy nie zakneblował i wcale się nie dziwię osobom, które nie mogły ze mną wytrzymać.Ostatecznie i na zawsze moja matka wykończyła mnie wakacjami w Cieszynie.Miałam wtedy piętnaście lat.Pojechałyśmy do Cieszyna obie z matką, ojciec miał tam dobić na krócej, w czasie swojego urlopu.Po czternastu latach spotkałam się z Lilką, jedyną kuzynką w moim wieku.Przypadłyśmy sobie do gustu od pierwszego wejrzenia i nawet udało nam się zaprzyjaźnić wbrew przeszkodom, stwarzanym przez moją mamusię.Samodzielne byłyśmy obie.Bożeż ty mój, pętałam się po całej Warszawie, biorąc udział w bitwach na każdym przystanku tramwajowym, jeździłam zatłoczonym pociągiem do Grójca, zarabiałam pieniądze, załatwiałam co popadło, opieka była mi potrzebna jak dziura w moście.Lilka, wychowywana normalnie, od dzieciństwa chodziła po górach, wyjeżdżała na kolonie i obozy, obie w dużym stopniu musiałyśmy dbać o siebie i swoje rzeczy i jakoś nam to wychodziło.W dodatku byłyśmy dziewczynkami wciąż jeszcze w głupim wieku i miałyśmy swoje sprawy, swoje doznania, swoje potrzeby, swoje upodobania, wcale nie naganne, ale za to obce ludziom dorosłym.I ani przez jedną sekundę nie mogłyśmy być same.Moja matka, wówczas trzydziestoośmioletnia, młoda kobieta, wbrew rzekomo słabemu zdrowiu miała mnóstwo siły i wigoru, spragniona była rozrywek, a góry jej się spodobały.Spragniona była także towarzystwa, ale tym towarzystwem byłyśmy wyłącznie my obie.Wszystkie absolutnie wycieczki, wszystkie spacery, wszystkie wyjścia z domu, wszystkie kąpiele w Olzie musiały odbywać się z nią.Była akurat na etapie koleżeństwa, bredziła, że chce być koleżanką swojej córki, a mnie od tego dławiło i dreszcze latały po kręgosłupie, bo takiej koleżanki nie tolerowałabym za skarby świata.Koleżankę, która chce iść na lewo, kiedy ja bym wolała na prawo, i nie wolno się jej sprzeciwiać, której nie można powiedzieć „głupia jesteś i rób, co chcesz!”, która sama nic nie załatwi, nawet biletów na pociąg nie kupi, i wszystko trzeba za nią odwalać, taką koleżankę to przepraszam, ale najlepiej pod tramwaj podłożyć.Koleżanek miałam zatrzęsienie, matkę jedną i stanowczo wolałam mieć matkę.Przynajmniej nie oczekuje się od niej, że wlezie pod wodospad, przeskoczy suchą nogą po kamieniach na czeską stronę, albo zgodzi się tańczyć w poczekalni dworcowej po zejściu z gór.Niektóre głupoty owszem, moja matka popełniała razem z nami, ale to chyba tylko dlatego, że nie miała rozeznania w sytuacji.Nie zeszłaby z Równicy telefoniczną drogą, gdyby wiedziała, jak ta droga wygląda.W potokach ulewnego deszczu zjeżdżałyśmy na zbity pysk po kamieniach i błocie, chwytając po drodze w objęcia co popadło, pnie drzew i słupy.Schodziłyśmy sześć minut, fakt.że szybciej, ale cud, że szczęśliwie.Po górach moja mamusia pruła jak maszyna, w dodatku dbała o zaopatrzenie i zawsze miała kanapki i herbatę, więc pod tym względem była wysoce użyteczna i nie sprawiała kłopotu.Zrobiła z nami wszystkie trasy, z wyjątkiem Babiej.Potem jednakże była nieco zmęczona, więc musiałyśmy odczekać w domu, aż odpocznie.Samodzielnie wypuszczone zostałyśmy jeden raz, bo trzeba było iść po bieliznę do pralni i mojej mamusi akurat się nie chciało.Wyszedłszy radośnie, same już nie wiedziałyśmy, co zrobić, żeby maksymalnie wykorzystać tę cudowną chwilę wolności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl