, Chalker Jack L Swiaty Rombu Cerber Wilk w owczarni 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak dla przyciągnięcia ich z większej odległości potrzebne mi było coś innego.I znów rozwiązanie okazało się względnie proste.Jak większość stworzeń morskich na wielu światach, borki były nadzwyczaj wrażliwe na dźwięki wysokiej częstotliwości.Najwyraźniej używały ich same, broniąc swego terytorium, walcząc, łącząc się w pary (coś, co trudno nawet sobie wyobrazić, choć z drugiej strony, skądś się te wszystkie borki brały) i w tym podobnych sytuacjach.„Słownictwo” miały ograniczone, ale było ono dobrze ludziom znane i w związku z tym silniki na łodziach oraz inne urządzenia wykonywano zgodnie z obowiązującymi standardami w taki sposób, by nie emitować dźwięków tego rodzaju na akwenach, na których te stworzenia występowały.W tej sytuacji nie poszedłem drogą okrężną, lecz wykorzystując bardzo prosty pomysł, osobiście kupiłem od Otaha kilka zmodyfikowanych nadajników UKF.Dokonując drobnych zmian w obwodach i mikroprocesorach, stworzyłem nadajnik, który mogłem nastawić na każdą wybraną przez mnie częstotliwość o zakresie działania od pięćdziesięciu do stu kilometrów.Sklepy, wyspecjalizowane w sprzęcie podwodnym, dostarczyły mi bez problemów odpowiednie wodoszczelne kasety, które zaadaptowałem do moich nadajników.Kilka hurtowni posiadało przeróżne standardowe związki chemiczne, które odpowiednio dobrane i połączone w moim domowym kuchennym laboratorium tworzyły bardzo dobry klej służący do przymocowania magnesów do wewnętrznych ścianek kaset.Nie chciałem bowiem, by odpadły one podczas akcji, co magnesom się zdarza, a magnes na tyle potężny, by móc się utrzymać niezależnie od warunków, jest zarazem wystarczająco potężny, by zostać wykrytym przez znajdujące się na statku instrumenty.Jeszcze trochę dłubaniny przy elektronice pozwoliło mi uzyskać ładunek, który również byłem w stanie odpalić zdalnie – wystarczająco silny, by stopić te małe nadajniczki w bezkształtną masę, nie uszkadzając jednakże przy okazji innych istotnych elementów.Choć wszyscy byli ciekawi, co ja takiego kombinuję, nie śmiałem poinformować ani Dylan, ani kapitanów czy załóg statków o moich zamiarach, bowiem Dylan bez wątpienia próbowałby mnie powstrzymać – w związku z jej psychicznym uwarunkowaniem wykluczającym jakąkolwiek przemoc – a marynarze na pewno odnieśliby się bez entuzjazmu do przygotowań, w wyniku których poniesie śmierć kilku ich współtowarzyszy.Mnie samemu to się nie podobało, ale wiedziałem, iż stawka jest znacznie wyższa niż życie kilkorga ludzi.To przecież Laroo był moim przeciwnikiem, a nie jakiś urzędnik czy pracownik straży pożarnej.Przy stosowanych przeze mnie metodach mieli oni przynajmniej jakieś szansę, tak jak i ja je miałem.Prosty sabotaż na statkach mógłby nie przynieść rezultatów, jakich oczekiwałem, a na pewno zaalarmowałby Laroo i jego siły bezpieczeństwa, budząc ich podejrzenia.Potrzebny mi był jednak ktoś, kto podłożyłby te moje urządzenia tam, gdzie należy, a to oznaczało Sandę.Sandę, której nie byłem w stu procentach pewien.To prawda, że jak do tej pory nie sprzeciwiała się niczemu, ale przed akcją musiałem mieć pewność, że mnie nie zawiedzie w najmniej odpowiednim momencie – nie z własnej woli, to wiedziałem, ale nie miałem pojęcia, jakim uwarunkowaniom psychicznym ona podlegała i jakie rozkazy miała zapisane w swej podświadomości.Musiałem więc zobaczyć się z kimś, kto mógłby mi to powiedzieć.Większość lekarzy na Cerberze cierpiała z powodu nudy.Organizm Wardena był wielce skuteczny i utrzymywał tubylców w wyśmienitym zdrowiu.Niemniej, lekarze istnieli, choćby na wypadek jakiejś katastrofy.Część z nich prowadziła badania naukowe, a jedna ich kategoria, co zrozumiałe w takiej kulturze, była absolutnie niezbędna i nigdy nie brakowało jej pracy.Była to grupa, która najbardziej mnie interesowała, mianowicie psychiatrzy.Naturalnie, prawie wszyscy byli zesłańcami i znaleźli się tutaj w związku z przeróżnymi przestępstwami.Większość nie miała nic przeciwko jakimś dodatkowym, nieoficjalnym dochodom.Kilka osób rekomendowało mi doktora Svarca Dumonię jako najwyższej klasy eksperta w dziedzinie psychiatrii, który jest gotów na wszystko za odpowiednią sumę, wobec tego poszedłem do niego, zabierając ze sobą Dylan – nie dlatego bym uważał, że jest w stanie jej pomóc, ale ponieważ jej osoba była świetnym pretekstem do wizyty i uzasadniała oferowane mu wysokie honorarium.Dylan miała więc przejść całą serię skomplikowanych i w większości niepotrzebnych testów, podczas gdy Dumonia i ja przeprowadzaliśmy naszą pogawędkę.Doktor był chudym, żylastym, nerwowym człowieczkiem, noszącym okulary w rogowej oprawie.Zwróciłem na to szczególną uwagę, bowiem wszyscy mieszkańcy Cerbera mieli wzrok w tym samym stanie co i resztę swych ciał – niemal doskonałym.Zauważył moje spojrzenie i wzruszył ramionami.– Okulary.Och, uważają to za przejaw afektacji.A ja chciałbym sądzić, że noszę je – szkła są naturalnie zwykłe, a nie korekcyjne – by podkreślić swą osobowość, by wyróżniać się spośród tłumu.Faktem jest, że na ojczystej planecie zaczynałem być lekko krótkowzroczny i nigdy nie miałem czasu, by zająć się tą sprawą.Kupiłem sobie jedynie okulary, a ponieważ spodobał mi się ich wygląd, zacząłem je nosić i noszę do dzisiejszego dnia.Czułbym się zresztą bez nich trochę nieswojo.Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem.Opinia, że każdemu psychiatrze przydałby się inny psychiatra, jeszcze raz znajdowała swoje potwierdzenie.– Drogi doktorze – zacząłem ostrożnie – przyszedłem tutaj, ponieważ chciałbym lepiej zrozumieć proces tworzenia psychicznych odruchów warunkowych.Jak panu wiadomo, mam praktycznie stale do czynienia z jego rezultatami.Skinął głową, przeglądając teczkę pełną papierów.Hmmm.interesująca kuracja, muszę przyznać.Twórcza.Zespół zajmujący się pańską żoną musiał być jednym z najlepszych.Wie pan, to profesja wymagająca wielkich umiejętności, a uzyskanie rezultatów odpowiadających zamówionym jest często prawie że niemożliwe.Za każdym razem, kiedy się zapisuje cokolwiek, co wykracza poza zwykłą komendę, jak – powiedzmy – w sugestii poshipnotycznej – tyle że utrwalonej na stałe, ryzykuje się zaburzeniami całego umysłu, całej osobowości.Informacja, jak pan wie, jest rozrzucona po całym mózgu w formie elektrochemicznych drobin.Składana zaś jest przez korę mózgową, która sięga z prędkością światła po to, co jej jest potrzebne, by stworzyć obraz holograficzny, osobowość, cokolwiek.By odtworzyć coś tak bardzo skomplikowanego, nie wystarczą technicy, potrzeba artystów.– Ładni mi artyści – mruknąłem.– Przecież oni ją kompletnie zniszczyli.– Och, bardzo przepraszam.Nie zamierzałem pana urazić, ale kiedy się tkwi w tym biznesie, widzi się to wszystko raczej w kategoriach abstrakcji matematycznej, a nie w kategoriach czysto ludzkich.No cóż, podziwia się tak, jak podziwiało się zręczną operację serca na ojczystej planecie.Kiedy nie zna się danej osoby, podziwia się pracę jako taką, nawet jeśli potem dowiadujemy się, że pacjent zmarł.Przyjąłem to wyjaśnienie, a przynajmniej zrozumiałem jego intencje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl