, Benjamin Hoff Tao Kubusia Puchatka (4) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mój te¿ - powiedzia³em.- Najbardziej podoba mi siê ten fragment - ci¹gn¹³ Puchatek - gdzie œpiewaj¹:Hej¿e ha! Niech ¿yje Miœ!Ale.Miœ Puchatek, chyba wiecie.Kubuœ znany w cadym œwiecie.- Ale tam nie ma.Hej¿e ha! Niech ¿yje Miœ!- Mój ulubiony fragment - doda³.- Ale w Odzie do Radoœci nie œpiewaj¹ „Hej¿e ha! Niech ¿yje Miœ!" - zauwa¿y³em wreszcie.- Nie? - Nie.- A dlaczego nie?- No, chyba dlatego, ¿e o tym nie pomyœleli.- Co takiego?- Ani Ludwig van Beethoven, ani ten, kto napisa³ s³owa Ody do Radoœci, nie umieœcili w niej nic o Misiach.- Ach! Ja mia³em na myœli Ludwiga van Misiovena.- Puchatku, nie ma ¿adnego Ludwiga van Misiovena.Ty sam napisa³eœ tê piosenkê.- Ja?- Tak jest.- O, to dlatego j¹ znam - powiedzia³ Puchatek.W ka¿dym razie doprowadza nas to do tematu, który mamy omówiæ w tym rozdziale - radowania siê ¿yciem i w³asn¹ Niepowtarzalnoœci¹.Ka¿dy z nas jest Niepowtarzalny.- Nie³atwo jest byæ odwa¿nym - powiedzia³ Prosiaczek, lekko poci¹gaj¹c noskiem - kiedy jest siê tylko Bardzo Ma³ym Zwierz¹tkiem.Królik, który z wielkim skupieniem zabiera³ siê do pisania, podniós³ ³ebek i powiedzia³:- W³aœnie dlatego, ¿e jesteœ Bardzo Ma³ym Zwierz¹tkiem, mo¿esz okazaæ siê Przydatny w przedsiêwziêciu, jakie mamy przed sob¹.Prosiaczek by³ tak przejêty myœl¹ o swojej Przydatnoœci, ¿e zapomnia³ siê baæ, i gdy Królik oœwiadczy³, ¿e Kangury s¹ Niebezpieczne tylko podczas zimowych miesiêcy, a w innych okresach s¹ £agodnego Usposobienia, Prosiaczek ledwo móg³ usiedzieæ na miejscu, tak bardzo mu siê spieszy³o, ¿eby siê przydaæ.- A co ja bêdê robi³? - spyta³ Puchatek ze smutkiem.- Chyba nie bêdê móg³ siê przydaæ?- Nic nie szkodzi, Puchatku - rzek³ Prosiaczek pocieszaj¹co.- Mo¿e innym razem.- Bez Puchatka - powiedzia³ Królik uroczyœcie,ostrz¹c szpic o³ówka ca³e przedsiêwziêcie bêdzie niemo¿liwe.- Och - westchn¹l Prosiaczek i usi³owa³ nie wygldaæ na rozczarowanego, Puchatek zaœ poszed³ do k¹cika i rzek³ z dum¹ do siebie:- Niemo¿liwe beze mnie.Taki w³aœnie ze mnie Miœ.Bez wzglêdu na to, jak Przydatni byœmy nie byli, czêsto up³ywa sporo czasu, zanim zdamy sobie sprawê z w³asnej wartoœci.Mo¿na to zilustrowaæ chiñsk¹ opowieœci¹ o kamieniarzu:By³ sobie kiedyœ kamieniarr wielce niezadowolony z siebie i swojej pozycji ¿yciowej.Pewnego dnia przechodzi³ obok domu bogatego kupca i przez uchylon¹ bramê zobaczy³ wiele piêknych rzeczy i wa¿nych goœci.„Jak¿e potê¿ny musi byæ ten kupiec!" pomyœla³ kamieniarz.Poczu³ wielk¹ zazdroœæ i ¿al, ¿e nie jest kupcem.Nie musia³by ju¿ wtedy wieœæ nêdznego ¿ywota kamieniarza.Wtem nagle, ku swemu zdziwieniu, sta³ siê kupcem i posiada³ wiêcej luksusów i w³adzy ni¿ móg³ kiedykolwiek wymarzyæ, a mniej zamo¿ni zazdroœcili mu.Ale nied³ugo potem zauwa¿y³ wysokiego urzêdnika, niesionego w lektyce, w otoczeniu s³u¿by i eskortowanego przez ¿o³nierzy uderzaj¹cych w gong.Ka¿dy, bez wzglêdu na zamo¿noœæ, musia³ siê nisko pok³oniæ na widok tego orszaku.„Jak¿e potê¿ny jest ten urzêdnik!" - pomyœla³ kupiec.„Doprawdy chcia³bym byæ wysokim urzêdnikiem! "Wówczas sta³ siê wysokim urzêdnikiem, noszonym wszêdzie w ozdobnej lektyce, wzbudzaj¹cym strach i nienawiœæ we wszystkich ludziach, którzy musieli oddawaæ mu uk³ony.By³ akurat gor¹cy, letni dzieñ i urzêdnikowi zrobi³o siê duszno w zamkniêtej lektyce.Spoj­rza³ na sloñce.Œwieci³o dumnie na niebie, niewzruszone jego obecnoœci¹.„Jak¿e potê¿ne jest s³oñce! - poinyœlal.„Chcia,³bym byæ s³oñcem!"I sta³ siê s³oñcem, zalewaj¹c wszystkich swymi gor¹cymi promieniami, wysuszaj¹c gola, obiektem przekleñstw rolników i robotników.Ale wtem wielka, czarna chmura przesunê³a s:ê miêdzy nim a ziemi¹, tak ¿e jego promienie nie mogty ju¿ dotrzeæ do wszystkiego.„Jak¿e potê¿na jêst ta chmura burzowa!" - pomyœla³.„Chcia³bym byæ tak¹ chmur¹!"Sta³ siê zatem chmur¹, zalewaj¹c deszczem pola i w,ie, a wszyscy na niego wyrzekali.Wkrótce jednak poczu³, ¿e jest przesuwany przez jak¹œ wielk¹ si³ê, i uœwiadomi³ sobie, ¿e jest to wiatr.„Jak¿e jest on potê¿ny" - pomyœla³.„Chcia³bym byæ wiatrem!"I zosta³ wiatrem, zrywaj¹c dachówki z domów, wyrywaj¹c drzewa, znienawidzonym i wzbudzaj¹cym postrach wszystkiego, co ¿yje.Lecz ju¿ po chwili natrafi³ na coœ, co nie chciato mu ulec, bez wzglêdu na to, jak mocno dmucha³ - wielki kamieñ.„Jak¿e potê¿ny jest ten kamieñ!" - pomyœla³.„Chcia³bym byæ takim kamieniem!"Wtedy sta³ siê kamieniem, bardziej potê¿nym ni¿ cokolwiek na œwiccie.Ale kiedy tak sta³, us³ysza³ odg³os m³otka uderzaj¹cego w d³uto wchodz¹ce w ska³ê, i poczu³, ¿e siê zmienia.„Có¿ mo¿e byæ potê¿niejszego ni¿ ja - kamieñ?" -pomyœla³.Spojrza³ w dó³ i zobaczy³ u swych stóp sylwetkê kamieniarza.-- O, przysz³a poczta.,- Patrz, jest coœ dla ciebie, Puchatku.- Dla mnie? - zdziwi³ siê Puchatek.- Dla Pana Kubusia Puchatka.-- Pana Kubusia Puchatka'? - Tak tu jest napisane.- Pan.Kubuœ.Puclzatek.-- powtórzy³ Puchatek z dum¹ w g³osie.- I co dalej? - zapyta³, wdrapuj¹c siê na biurko i zagl¹daj¹c mi przez ramiê.- To ze sklepu Finchleya.„Og³aszamy nasz¹ trzeci¹ doroczn¹ wyprzeda¿ butów.Wszystkie modele, wszystkie rozmiary".To nie jest nic dla ciebie, Puchatku.- A co pisz¹ tam na dole? - nie ustêpowa³ Puchatek.- „Darmowa kawa".Jeszcze jeden powód, ¿eby tam nie iœæ.- Niech siê temu przyjrzê dok³adniej - powiedzia³ Puchatek, zabieraj¹c list bli¿ej okna.A¿eby panowaæ nad naszym w³asnym ¿yciem i stworzyæ coœ o trwa³ej wartoœci, prêdzej czy póŸniej musimy nauczyæ siê Wierzyæ.Nie mo¿emy przenosiæ naszej odpowiedvialnoœci na barki jakiejœ deifikacji Duchowego Supermana czy siedzieæ i czekaæ, a¿ Los zapuka do naszych drzwi.Musimy po prostu uwierzyæ w potêgê, jaka tkwi w nas samych, i u¿ywaæ jej.Kiedy to zrobimy i przestaniemy naœladowaæ innych, albo staraæ siê ich przeœcign¹æ ­sprawy obróc¹ siê na nasz¹ korzyœæ.WeŸmy kilka przyk³adów:W 1927 roku na brzegu jeziora w Parku Lincolna w Chicago sta³ trzydziestodwuletni mê¿czyzna z zamiarem skoczenia w czarn¹ toñ i utopienia siê.Jego córka umar³a, firma zbankrutowa³a, zrujnowa³ sobie reputacjê, a na dodatek stawa³ siê alkoholikiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl