, Artur Szrejter Mitologia Germanska 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzbił się w powietrze i poszybował ku Thrymheimowi.Zaczekał w ukryciu, aż zapadnie zmrok i dopiero wtedy zdecydował się zbliżyć do czarnej wieży zamku Thjaziego.Usiadł na parapecie okna i przemówił normalnym głosem:— Idunn, to ja, Loki!— Odejdź, podstępny zdrajco — odparła bogini, nawet nie podchodząc do okna.— Jaką następną niegodziwość chcesz popełnić?— Idunn, wybacz mi, nie mogłem wtedy inaczej postąpić.Ale teraz wróciłem, by cię uratować.Proszę, uwierz mi, a zabiorę cię do domu.Pozwól, że przemienię cię w orzech, który łatwo mi będzie wziąć w dziób i zanieść do Asgardu.Idunn postanowiła jeszcze raz zawierzyć Olbrzymowi Ognia.Zrobiła czego żądał, a on zaraz uniósł się z parapetu i rozpoczął lot.Jednak Thjazi nie próżnował.Dostrzegł jastrzębia, wylatującego z okna czarnej wieży i domyślił się, że to jeden z bogów przybył po Idunn.Zamienił się w orła i pomknął za Lokim.Bóg ognia zobaczył przeciwnika, więc dobył resztek sił i pomknął niczym myśl.Posiadał też pewną przewagę odległości, ale znacznie większy i szybszy orzeł doganiał go z każdą chwilą.Loki dostrzegł wreszcie mury Asgardu.Bramę grodu bogów przekraczał właśnie Thor, wracający z wyprawy do Jótunnheimu.jastrząb czuł już na piórach gorący oddech orła, gdy udało mu się zwinnym unikiem skręcić w bok i wylądować na dziedzińcu Asgardu.Orzeł nie zdążył wyhamować i wpadł tam tuż za Lokim.Usiłował zawrócić, ale Płomienny Olbrzym zaklęciem rozpalił magiczny ogień i spalił nim pióra Thjaziego.Thurs spadł na kamienie podwórca Asgardu.iam obaj przeciwnicy przybrali własne postacie.Thjazi rzucił się na wycieńczonego Lokiego, ten zaś nie miał siły się bronić.I już Olbrzym Ognia spodziewał się morderczego ciosu, gdy ciało wroga poszybowało w powietrze i roztrzaskało się o mur jednego z pałaców.To Thor, dostrzegłszy nagłe zagrożenie, przyszedł Lokiemu z po-mocą i uderzył olbrzyma wichru swym bojowym młotem.lak właśnie Idunn została uratowana, Loki ocalony, Thjazi zabity, a bogowie znów mogli stać się młodzi.Nie był to wszakże koniec przygód niebian z rodem Thursów, pochodzących z dalekiego Thrymheimu.Minęło zaledwie kilka dni, a do bram Asgardu zaczął się ktoś dobijać.Bogowie chwycili za broń i otworzyli wierzeje.W wejściu stała ol-brzymka cudnej urody, cała zakuta w ciężką zbroję.Nosiła na głowi< hełm, a w ręce dzierżyła miecz.— Jam jest Skadi — rzekła.— Córka zdradziecko przez was zabi-j tego Thjaziego z Thrymheimu.Przybyłam po zemstę.Który z was, jaj ko pierwszy, stanie przeciwko mnie w uczciwej walce?Bogowie popatrzyli po sobie — jakoś żadnemu nie spieszyło się do bitki.Nie obawiali się wprawdzie olbrzymki, ale walczyć z kobietą to nit honor.Wrystąpił wreszcie Thor i tak rzekł:— Skadi, córko Thjaziego, nie mam zamiaru krzyżować z tobą brc ni.O wiele chętniej zawarłbym rozejm, gdyż wydajesz się nie tylko piękna, ale i rozumna.Racz odstąpić od swych wojennych zamiarów Jako rękojmię pokoju i znak naszej dobrej woli, przyjmij to.Odszukał czekające na pochówek ciało Thjaziego, wyłupił mu oczy po czym rzucił je na nieboskłon.Wypowiedział zaklęcie, a martwe źrenice rozbłysły, stając się dwiema nowymi gwiazdami.— Thorze, wybaczam, że to twój cios odebrał memu ojcu życie.Po kój między nami.Ale pozostaje mi jeszcze do wyrównania rachunek z Lokim.Prosiliście o rozejm, więc nie będę go zrywać — nie żądar śmierci Lokiego.Ale jeżeli nie zdoła mnie rozśmieszyć, jego życie do m-nie będzie należało.Loki musiał przystać na to żądanie.Wszyscy zasiedli za stołem, służba podała jedzenie, piwo i miód, Loki zastanawiał się, jak rozśmieszyć olbrzymkę.Przypomniał sobie wszystkie dowcipy i zabawne historie, jakie znał, ale żadna z nich nie wzbudziła na twarzy Skadi nawet śladu uśmiechu.Zaczął więc tańczyć na rękach, skakać na głowie, jeść z podłogi jak pies i wyczyniać inne dziwne rzeczy.One też nie spodobały się olbrzymce.Zniechęcony Lo-ki usiadł przy stole.Czuł, że lada chwila rozpłacze się z bezsilności.I właśnie wtedy Skadi się roześmiała.Mina Lokiego, wyrażająca po-nura rezygnację, tak ją rozbawiła, że nie mogła już dłużej udawać sro-gości.Loki odetchnął — został uratowany.Skadi popatrzyła na Asów i Wanów.A więc spełniła pierwszą część swej misji, pora teraz na drugą.Wlepiła oczy w Baldra, wówczas jesz-cze nie żonatego z Nanną, i rzekła:— Zgoda, jestem w stanie przebaczyć wam śmierć mego ojca, alf pod jeszcze pewnym warunkiem —jeden z was weźmie mnie za żonę.Bogowie ucichli.Nie spodziewali się takiego obrotu rzeczy.Chytry Loki odezwał się pierwszy._ Dobrze — uśmiechnął się, mrugając porozumiewawczo do Ody-a _ Sama wybierzesz męża.Ale będziesz musiała to uczynić, widząc tylko jego stopy i łydki.Asowie i Wanowie roześmiali się, słysząc ten dziwaczny pomysł.Nie-zrażona Skacli przystała na warunek.„Na pewno, nawet po samych łydkach, poznam jasnego Baldra, najpiękniejszego z bogów" — pomyślała.Rozpięto więc materię, zasłaniającą ciała bogów od łydek w górę.Niebianie ustawili się w szeregu i kolejno wchodzili za zasłonę.Skadi bacznie obserwowała łydki, aż wreszcie zobaczyła nogi niezrównanej piękności — silne i mocne, a jednocześnie o delikatnej, zdrowej skórze, zgrabne i smukłe.Tak, te nogi musiały należeć do Baldra!— Tego chcę mieć za męża! — rzekła natychmiast.I jakież owładnęło nią zdziwienie, kiedy zza parawanu wyszedł nie Baldr, a Njórd, pan wód przybrzeżnych! A miał on najpiękniejsze nogi, gdyż uwielbiał chodzić boso po nadmorskich płyciznach, gdzie zdrowe wody oceanu omywały mu stopy, nadając mięśniom jędrność, a skórze piękną barwę.Skadi nie ośmieliła się wyrazić niezadowolenia, a i szybko się okazało, jak trafnie wybrała.Njórd był mężem czułym, wyrozumiałym i kochającym, jako władca zaś mógł się poszczycić niezmierzonymi bogactwami.Jednak niezbyt długo trwało szczęśliwe pożycie małżonków.Po krótkim czasie Skadi znudził się spokój nadmorskich plaż, otaczających Noatun, pałac Njórda.Zatęskniła za niebezpiecznymi górami, gdzie się wychowała.Wyrozumiały Njórd zgodził się na przeprowadzkę do Thrymheimu, ale i on niezadługo stwierdził, że nie może wytrzymać w ciągłym zimnie, pośród wichrów i zawiei, w krainie, gdzie zima trwała pół roku.Od tamtej pory mieszkali oddzielnie, każde we własnym gnieździe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl