, Andre Norton Brama Kota 3DWSPXIF3S34KJ4CUBOO 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To miejsce z kolumnami, oglądane z góry, wydawało się niewspółmiernie wielkie w stosunku do reszty okolicy.Na północ od niego widniała jedna z najciemniej­szych plam cienia - cofała się jakby samorzutnie, co do tego Kelsie również nie miała żadnych wątpliwości.Pier­wotnie bowiem obejmowała miejsce z kolumnami.Ale skoro nie potrafiła przebudzić Wittie z transu, skoro nie była w stanie wspierać Yonana zbyt długo, jakże więc mogłaby.- Zbierać się? - Wypowiedziane przez nią wcześniej słowa wróciły do niej echem.- Czyżbyś sądziła, iż zamierzamy już wracać? - Głos Yonana był cichy i bardzo zmęczony.Spojrzała nań szybko.Młodzieniec osunął się wzdłuż kolumny i leżał u jej podnóża, wszystka krew spłynęła mu z twarzy, toteż jego opalenizna przybrała matowoszary odcień.Kelsie uniosła podbródek i spojrzała mu prosto w oczy.- Jakąż miarą mierzyć nasze zwycięstwo.?- Mała bitwa w wielkiej wojnie - odparł z wolna i przymknął oczy.Wittie tymczasem nie patrzyła na nic innego, tylko na wirujący klejnot, do którego bez przerwy wyciągała ręce.Jej pienia przeszły w ochrypły szept.Kelsie spojrzała na miniaturowy świat.Upór nie pozwalał pogodzić się jej z klęską, która zwaliła Yonana, ze stanem, w jaki popadła Wittie.Usadowiła się na skraju rozpadliny i poczęła badać, jak by tu przedostać się od miejsca z kolumnami z po­wrotem do Doliny.W to, iż mogliby znów dotrzeć do jakiegoś dużego źródła mocy w rodzaju tego, którego Wittie poszukiwała, Kelsie nie wierzyła.Przymus, który wiódł ją coraz dalej i dalej i przywiódł aż do tego oto miejsca, znikł razem z jej klejnotem.czy też z klejnotem Roylane.Tylko odwrót mógł ich uratować.Gdyby pozo­stawili te kolumny i udali się nieco dalej na zachód.napotkaliby rzekę i mogliby ruszyć jej śladem aż tam, skąd już niedaleko do Doliny.Z pewnością skoro tylko znaleźliby się z powrotem na patrolowanym terytorium, zostaliby wytropieni i pojmani.- Wittie! - Kelsie przesunęła się i znów przyklękła przy czarownicy, ujęła ją za ramiona i potrząsnęła tak mocno, aż głowa kobiety poleciała do przodu, a potem do tyłu.- Wittie!Ciemne oczy wpatrywały się w nią tak, jak gdyby była pozbawiona ciała niczym dym.Nic, co mogła zrobić, nie wyrwałoby czarownicy z jej nieszczęścia, nie złagodziłoby tęsknoty za klejnotem.Ale Kelsie nie zamieniła się w po­wietrze.Uderzyła z całej siły tę chudą twarz, najpierw w jeden policzek, a potem w drugi, aż ślady, pozostałe po jej dłoni, poczęły podchodzić czerwonymi plamami.Tym razem Wittie zamrugała oczami, nieruchome spo­jrzenie załamało się.- Wittie!W rękach Kelsie ciało czarownicy wyginało się we wszystkie strony, jak gdyby kobieta usiłowała zobaczyć obracający się poza plecami dziewczyny klejnot.A kamień skrzył się coraz słabiej i słabiej, zaledwie garstka iskier posypała się w owej chwili, by wygnać cienie, które zaległy po najróżniejszych zakamarkach.- Wittie, czyhają na nas.Musimy iść.- Na Hofera i Tema, na Dziesięć Świateł i Dziesięć Szklanych Kuł, na Sześć Wiązek i Trzy Płomienie.- Kelsie rozumiała poszczególne słowa, ale co one miałyby znaczyć, nie wiedziała.Wittie uniosła rękę i wymierzyła palec prosto w twarz, prosto w oczy Kelsie.Dziewczyna uchyliła się i puściła czarownicę.Wittie zaś podniosła się, a siła jej ciała sprawiła, iż nie miała żadnego kłopotu z uwolnieniem się od Kelsie.Zrobiła dwa kroki do przodu, ostatni ponad skrajem za­padliska.Kelsie krzyknęła wielkim głosem, Wittie przepadła bez śladu.Może przekroczyła jakieś wrota, gdy uczyniła ten krok naprzód.Nic nie przemawiało za tym, iż jej ciało roztrzaskało się o skały leżącej w dole krainy.W tym samym momencie klejnot nabrał szybkości; wirował dwu­krotnie prędzej, wyrzucając z siebie coraz więcej iskier.Być może ożywił go wyczyn Wittie.- Ona.ona zniknęła! - Kelsie wyciągnęła zamaszys­tym ruchem rękę do przodu, gdzie jeszcze kilka chwil wcześniej stała czarownica.Nie było tam nic, tylko powie­trze, nie pojawił się nawet ślad czegoś, co wydzielał Eftan oznajmiając swe nadejście.- Jej moc należała do niej.- powiedział Yonan zmęczonym, gasnącym głosem.- Skoro klejnot do niej nie wrócił, sama udała się do niego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl