, Alistair MacLean Przelecz zlamanego serca 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozdział trzeciO zmierzchu pociąg zostawił Reese City daleko za sobą.Płaskowyż, na którym leżało miasteczko, zniknął za horyzontem, ustępując miejsca podgórzu.Pociąg łagodnie piął się w górę długą, szeroką, porośniętą sosnami doliną, wzdłuż krętej, kamienistej rzeki.Na ciemnym niebie nie widać było ani śladu zorzy wieczornej, którą najwidoczniej skryły nisko wiszące chmury.Zapowiadała się bezgwiezdna i bezksiężycowa noc, a ołowiane niebo wróżyło tylko jedno - śnieg.Ani ponura beznadzieja i ziąb za oknami, ani wyraźne pogorszenie pogody nie obchodziły podróżnych w przedziale dziennym dla oficerów - i trudno się temu dziwić.W otoczeniu ciepła, wygody i komfortu zaprzątanie sobie głowy tym, co dzieje się na zewnątrz, byłoby bezcelowe, wręcz niestosowne.Luksus wywiera nadzwyczaj kojące działanie, a jak na pociąg wojskowy, przedział dla oficerów był bez wątpienia luksusowy.Znajdowały się w nim dwie głębokie kanapy z rozkładanymi opar­ciami oraz fotele, pokryte wspaniałym zielonym aksamitem.Haftowane zasłony, z tego samego materiału, przytrzymywały w oknach jedwabne, ozdobione frędzlami sznury.Podłogę wyścielał puszysty ciemno rudy dywan.W pobliżu kanap i foteli rozmieszczono kilka wypolerowanych na wysoki połysk stolików z mahoniu, a widoczny w prawym rogu barek stał tam nie tylko dla ozdoby.Cały przedział skąpany był w ciepłym, bursztynowym świetle zwisających z sufitu miedzianych lamp.Spośród ośmiu osób w przedziale, siedem trzymało szklanki z trun­kami.W głębi, na kanapie obok Mariki, siedział Nathan Pearce.Drugą kanapę zajmowali gubernator i pułkownik Claremont, a doktor Moly­neux i major O'Brien rozparli się w fotelach.Z wyjątkiem dziewczyny, która zadowoliła się porto, wszyscy oni pili whisky.Trzeci i ostatni fotel przypadł wielebnemu Peabody, który siedział ze szklanką wody mine­ralnej i pełną wyższości miną świętoszka.Tylko John Deakin nic nie pił.Okazywanie gościnności takiemu zbrodniarzowi byłoby nie do pomyś­lenia, a zresztą mając ręce skrępowane na plecach, i tak nie mógłby podnieść szklanki do ust.Nogi też miał związane.Niewygodnie zgar­biony, siedział na podłodze koło przejścia prowadzącego do sypialni.Oprócz Mariki, która od czasu do czasu zerkała na niego z troską, nikt z obecnych nie przejmował się jego sytuacją.Na pograniczu życie było tanie, a cierpienie tak powszechne, że nie budziło niczyjej ciekawości, a tym bardziej współczucia.Nathan Pearce uniósł szklankę.- Wasze zdrowie - powiedział.- Słowo daję, pułkowniku, nie wiedziałem, że wojsko podróżuje w takich warunkach! Nic dziwnego, że podatki są.- Nie, szeryfie, wojsko tak nie podróżuje - przerwał mu szorstko Claremont.- To jest prywatny wagon gubernatora Fairchilda.Za plecami ma pan dwie sypialnie, zwykle zarezerwowane dla guber­natora i jego żony - tym razem jedną z nich zajmuje panna Fairchild - a dalej znajduje się prywatna jadalnia.Gubernator łaskawie zezwolił nam podróżować i jeść razem z nim.Pearce znów uniósł szklankę.- Bardzo to przyzwoicie z pańskiej strony, gubernatorze - oświad­czył.Nagle zamilkł i obrzucił Fairchilda kpiarskim spojrzeniem.- Co się stało? Wygląda mi na to, że pan się czymś gryzie.Gubernator rzeczywiście wyglądał, jakby się czymś gryzł.Bledszy niż zwykle, twarz miał ściągniętą, a usta zaciśnięte.Uśmiechnął się z przymusem, dopił whisky i nalał sobie drugą szklaneczkę.- Sprawy państwowe, szeryfie, sprawy państwowe - odparł, przy­bierając niefrasobliwy ton.- Rozumie pan, życie senatora składa się nie tylko z balów i przyjęć.- Z pewnością, gubernatorze.-- Obojętność Pearce'a ustąpiła miej­sca zaciekawieniu.- Ale dlaczego wybrał się pan w tę podróż? Przecież jako cywil.- Każdy gubernator ma w swoim stanie pełną władzę wojskową - wtrącił się O'Brien.- Powinieneś o tym wiedzieć, Nathan.- Pewne sprawy wymagają mojej natychmiastowej obecności w For­cie Humboldta - wyjaśnił Fairchild z namaszczeniem i zerknął na pułkownika, który ledwie dostrzegalnie pokręcił głową.- Więcej nie mogę powiedzieć.przynajmniej na razie.Pearce skinął głową, najwyraźniej zadowolony z odpowiedzi, i po­rzucił temat.W przedziale zapadłakrępująca cisza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl