, Webb Charles Absolwent 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Och, Ben - jęknęła pani Braddock.Znowu zaczęła płakać.Benjamin odchrząknął.- Chyba powinienem wam powiedzieć - zaczął - że Elaine jeszcze o tym nie wie.Pani Braddock przestała ocierać oczy i powoli odjęła chusteczkę od twarzy.- Jeszcze o czym nie wie? - spytał pan Braddock.- Że się pobieramy.- Słucham?- Postanowiłem się z nią ożenić dopiero godzinę temu.Pan Braddock spojrzał na żonę, a potem znów na Benjamina.- Ale z pewnością rozmawiałeś już z nią na ten temat?Benjamin pokręcił przecząco głową.- Ale pisałeś jej o tym?- Nie.- Dzwoniłeś?- Nie.- Na Boga, Benjaminie - żachnął się pan Braddock.- Najpierw dostarczasz nam takich emocji, a teraz mówisz, że nawet się jej nie oświadczyłeś?- To właśnie mówię.Pan Braddock wstał.Spojrzał na stojącą na podłodze walizkę.- A to co? - zapytał, wskazując na bagaż.- Jadę dzisiaj do Berkeley.- Oświadczyć się?- Zgadza, się.- No cóż, to raczej niezbyt przemyślana decyzja - orzekł pan Braddock, odbierając chusteczkę żonie i chowając ją do kieszeni.- Po co bierzesz swoje rzeczy?- Przeprowadzam się tam.- Chcesz tam mieszkać?- Tak.- Ben? - odezwała się pani Braddock, patrząc posępnie na syna.- Myśleliśmy, że chodzi ci o to.- Chwileczkę - wtrącił pan Braddock.- Ona właśnie kończy studia.Chcesz tak po prostu pojechać tam i mieszkać blisko niej?- Tak.Pan Braddock pokręcił głową.- Ben, nie możesz tego zrobić.- To właśnie zrobię.- Usiądź i napisz do niej list.Zadzwoń do niej.Nie możesz tam jechać i naprzykrzać się tej dziewczynie tylko dlatego, że nie masz nic lepszego do roboty.- Kocham ją - odparł Benjamin.Wstał i schylił się, by ucałować matkę w policzek.Potem podniósł walizkę i poduszkę.- Ben, posłuchaj mnie - ciągnął ojciec.- Jestem pewien, że ją kochasz.I uważam, że to wspaniała rzecz.Ty i Elaine.Ale na Boga, człowieku!Benjamin podszedł do drzwi.- Prawie nie znasz tej dziewczyny.Skąd wiesz, że ona chce wyjść za ciebie?- Jeszcze nie chce.- A czy.czy chociaż cię lubi?- Nie.- Na miłość boską, Ben - powiedział pan Braddock, robiąc krok w jego stronę i unosząc dłoń.- Nie możesz tam jechać i pakować się w jej życie w ten sposób.Benjamin otworzył drzwi.- Przyślę adres - obiecał.- Ben?!Było późne popołudnie, kiedy Benjamin wjechał do Berkeley, i ulice zapchane były samochodami i przemykającymi między nimi przechodniami.Odnalazł główną ulicę w mieście, zaparkował przed jakimś hotelem i wysiadł.Stał przez chwilę na chodniku, obserwując spieszących po chodniku studentów, po czym pchnął drzwi do hotelu i wszedł do środka.Stary mężczyzna w recepcji podniósł wzrok znad gazety.- Czy ma pan jakieś wolne pokoje na dzisiaj? - spytał Benjamin.Mężczyzna kiwnął głową.- A czy są wyposażone w telefon?- Niektóre.- Dobrze - stwierdził Benjamin.- Wezmę tylko rzeczy z samochodu.- Odwrócił się i ruszył przed siebie, ale po chwili przystanął i wrócił do kontuaru.- Czy jest tu w pobliżu jakaś dobra restauracja? - zapytał.- Cicha?- Proszę pójść na róg ulicy.Benjamin wyszedł z hotelu i ruszył chodnikiem do rogu.Przestudiował uważnie jadłospis przyklejony w gablocie przed restauracją.Potem wszedł do niej i obejrzał stoliki na środku sali i w przegrodach pod ścianą.Kelnerka podeszła do niego z kartą.- Przepraszam, czy powinienem zarezerwować stolik, jeślibym chciał zjeść tu wieczorem kolację?- Może pan, jeśli ma pan ochotę - odparła kelnerka.- Ale czy jest tu tłok? Około ósmej?- Trudno powiedzieć.Benjamin skinął głową.- Dobrze, w takim razie zarezerwuję jeden stolik - zdecydował.- Pana nazwisko?- Braddock.- Na ile osób?- Tylko dwie.- Dwie?- Tak - potwierdził Benjamin.- I czy mógłbym prosić o tamten stolik? - Wskazał na przegrodę w najdalszym kącie sali.- Oczywiście.W pokoju hotelowym na stoliku obok łóżka stał telefon.Kiedy Benjamin został już sam, usiadł przy nim i przez długi czas się w niego wpatrywał, nie dotykając jednak słuchawki.W końcu podniósł ją, ale szybko odłożył, zanim zgłosiła się centrala.Wstał i podszedł do okna.Na chodniku poniżej studenci kroczyli w jedną i drugą stronę, wchodzili i wychodzili ze sklepów albo rozmawiali w małych grupkach.Benjamin włożył ręce do kieszeni i obserwował ich przez chwilę, potem rozebrał się i wziął prysznic.Kiedy już włożył czyste ubranie i starannie się uczesał, ponownie usiadł na łóżku obok telefonu.Odchrząknął i podniósł słuchawkę.- Halo? - odezwał się do telefonistki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl