, James P.D Czarna wieza 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sierżant Vamey zwrócił się do inspektora:- Jak wyglądałoby to, panie inspektorze, z teologicznego punktu widzenia, gdyby ktoś wyspowiadał się przed księdzem, otrzymał rozgrzeszenie, po czym zabił go, by mieć pewność, że ksiądz nie puści pary z ust.Czy spowiedź byłaby ważna?Młoda twarz wyrażała zupełną powagę, nie dało się stwierdzić, czy pytanie było szczere, czy stanowiło żart skierowany w stronę inspektora, czy może istniał jakiś subtelniejszy motyw.Daniel wyjął fajkę z ust:- Boże, wy młodzi jesteście po prostu bandą ignorantów i pogan! Kiedy byłem dzieckiem, to w szkółce niedzielnej wrzucałem pensówki na tacę, gdy zbierano pieniądze dla czarnych łobuziaków, którzy byli dwa razy bardziej oblatani w sprawach religii niż wy wszyscy.Możesz mi zaufać, synu, że nie przyszłoby ci z tego nic dobrego, ani z punktu widzenia teologii, ani z żadnego innego stanowiska.Odwrócił się w stronę Dalgliesha.- Miał na sobie stułę, mówi pan.To ciekawe.- Też tak pomyślałem.- Chociaż właściwie co w tym nienaturalnego? Był sam i może wiedział już, że umiera.Możliwe, iż czuł się pewniej, gdy na szyi miał stułę.Czy tak nie mogło być pana zdaniem?- Nie wiem, co by zrobił, ani jak by się czuł.Przez dwadzieścia lat mnie to nie zainteresowało.- Wreszcie sprawa sekretarzyka z wyłamanym zamkiem.Może postanowił zniszczyć swoje papiery, a nie pamiętał, gdzie włożył klucz.- To bardzo prawdopodobne.- Jego ciało poddano kremacji?- Tak, wskutek wyraźnej sugestii pani Hammitt, a popioły pogrzebano z zachowaniem rytuału Kościoła anglikańskiego.Inspektor Daniel nic więcej nie powiedział.Nic więcej zresztą nie było do dodania, pomyślał Dalgliesh z goryczą, gdy wstawali od stołu.IVBiuro prawne ojca Baddeleya, firma Loder i Wainwright, zaj­mowało skromny, ale elegancki domek z czerwonej cegły; jego fasada wychodziła na Ulicę Południową, a całość przywodziła na myśl, zdaniem Dalgliesha, typowe domki, wybudowane po wielkim pożarze starego miasta w 1762 roku.Otwarte drzwi podparto miniaturką mosiężnej armaty, której błyszcząca lufa spoglądała groźnie w stronę ulicy.Poza tym bojowym symbolem, sam dom i jego wyposażenie sprawiały wrażenie schludnych i solidnych, panowała tu atmosfera zamożności, tradycji i profesjonalizmu.W korytarzu pomalowanym na biało wisiały reprodukcje przedstawiające osiemnastowieczny Dorchester.Powietrze przesiąkło zapachem pasty do polerowania mebli.Po lewej stronie otwarte drzwi prowadziły do dużej poczekalni z ogromnym okrągłym stołem na ozdobnym piedestale, sześcioma rzeźbionymi krzesłami z mahoniu, na tyle solidnymi, że mógł na nich usiąść krzepki rolnik, chociaż nie byłoby mu tu wygodnie.Ścianę zdobiło malowidło olejne przedstawiające nieznanego dżentelmena z epoki wiktoriańskiej, prawdopodobnie założyciela firmy, z bokob­rodami i wstęgami orderów na piersi.Człowiek na portrecie eks­ponował między delikatnym kciukiem a palcem wskazującym pieczęć na łańcuszku zegarka, jakby mu zależało, aby malarz nie przeoczył tego szczegółu.W takim domu mógłby mieszkać każdy z co bogatszych bohaterów powieści Hardy'ego, mógłby w nim dyskutować o skutkach zniesienia ustawy o handlu zbożem albo o perfidii francuskiego korsarstwa.Naprzeciw poczekalni znajdowało się oddzielone ścianką działową biuro, zajmowane przez dziewczynę, ubraną do pasa jak wiktoriańska guwernantka, w długą spódnicę i czarne buty, a powyżej pasa w strój na modłę ciężarnej mleczarki.Mozolnie pisała na maszynie, w tempie, które usprawiedliwiało ostrą krytykę Maggie Hewson względem opieszałości tej firmy.W odpowiedzi na pytanie Dalgliesha dziewczyna spojrzała do góry spod kurtyny prostych włosów i powiedziała, że pan Robert właśnie wyszedł, ale ma wrócić za dziesięć minut.Pewnie się nie spieszy przy obiedzie, pomyślał Dalgliesh i przygotował się psychicznie na półgodzinne czekanie.Loder wrócił po dwudziestu minutach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl