, Walery Przyborowski Młodzi gwardziœci 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A to jakim sposobem?Wiertelewicz nie zaraz odpowiedział, ale przysunąwszy się do Tomka, począł mu szeptać: Widzisz, Tomku, wszystko, co ten oficer u księcia gadał, wszystko jest łgarstwem.Ontak zna okolicę, jak ja Paryż.Tam jest dom.Ja dziś umyślnie skoczyłem na szaniec i za dniawyraznie widziałem dach między drzewami.Tego nikt mi nie wybije z głowy, że tam szpieginocami konszachty mają.A choć jest surowy zakaz, by tam nie chodzić, ja jednak pójdę. Bój się Boga, Jacuś, to cię zastrzelą, jak się dowiedzą. Najprzód dowiedzą się o tym, jak im szpiega związanego przyprowadzę, a potem waż-niejszy jest los kraju, niż wszystkie ich zakazy.Mam nadzieję, że i ty Tomek ze mną pój-dziesz? Ha! skoro powiadasz, Jacuś, że to dla dobra kraju, to pójdę.Ale czy my we dwóch co po-radzimy? Może by i ksiądz poszedł?24  Ksiądz zabrał się i wyniósł do Warszawy, gdzież go szukać będę? Zresztą powiadam ci, iwe dwóch damy sobie radę.Ja się teraz inaczej, mądrzej wezmę do rzeczy.Karabinów ani teżżadnej strzelby ze sobą nie wezmiemy, bo strzelać nie można, żeby znowu alarmu nie narobićjak dzisiaj. A więc w cóż się uzbroimy? W kosy i siekiery.Jak ci kosą palnę owego hultaja przebranego za marę, to i hałasu niebędzie i z pewnością szelma ani zipnie więcej.Skoro się owo widmo nam ukaże, ty, Tomekstaniesz z jednej strony, ja z drugiej i jak się zbliży, wezmiemy go na kosy.Zobaczymy, cowtedy zrobi. A jeżeli to jest mara w rzeczy samej? Cebula jesteś! %7ładnych mar na świecie nie ma.Tak sobie gadali i ułożyli się, że następnej nocy wyruszą na tę nową wyprawę, po czymznużeni tylu przygodami i pracą dnia poprzedniego zasnęli mocnym snem.Nazajutrz zerwali się rano rześcy i weseli.Dzień przeszedł spokojnie, tylko koło południa,jak mówiono, podjazd polski wysłany ku Szczęśliwcom z szańca wolskiego stoczył krwawą,ale krótką utarczkę z kirasjerami pruskimi, których pokonał, zarąbał kilkunastu i kilku wziąłżywcem do niewoli.Wiertelewicz parokrotnie z Tomkiem wchodził na szczyt szańca, a Tomek przekonał sięnaocznie, że jego przyjaciel miał rację utrzymując, że tam w parowie jest dom.Widać byłowyraznie dach, wystający spoza drzew, a nawet przed wieczorem zdawało się Tomkowi, że zkomina tego dachu unosi się cienką strugą dym; ale nie był pewny, ile że i Wiertelewicztwierdził, że to może kurz lub opar jaki, z pola pod wieczór wzbijający się w górę.Wiertelewicz wystarał się o dwie kosy na sztorc do drzewca przybite oraz o dwa krótkierzeznickie toporki, oba dobrze wyostrzone.Postanowili oni z Tomkiem, że przed zapadnię-ciem nocy, nim bramę szańca zamkną, wykradną się z niego, ukryją się w życie i tam prze-czekają, aż noc na dobre się zrobi i wszyscy w okopie pozasypiają.Wiedzieli, gdzie są roz-stawione placówki i pewni byli, że z łatwością między jedną a drugą niepostrzeżenie się prze-suną.Na godzinę może przed zachodem słońca zjawił się w szańcu ks.Karolewicz, ubrany jakzwykle w swój płaszcz kamlotowy, uzbrojony w pistolety i szablę, jeno zamiast kipiącej kon-federatki na głowie miał wielki słomiany kapelusz.Pokręcił się po szańcu, pogadał z panemBlumem, z majorem Lipnickim, wreszcie zbliżył się do Wiertelewicza i Tomka. Jak się macie, chłopaki?!  zawołał wesoło. Przynoszę wam dobrą nowinę.Otrzyma-łem dla was urlop od majora; pójdziecie ze mną na noc do Warszawy.Babka cię chce zoba-czyć, Tomku!Mówił to głośno, żeby wszyscy słyszeli, ale po chwili odprowadził na bok Wiertelewicza iTomka i rzekł szeptem: Cóż? zrzekliście się już złapania szpiega? he? Ojojoj! Ja się ta wcale nie zrzekłem  odparł Wiertelewicz  i Tomek także. Zuchy jesteście! liczyłem też na was obu jak na Zawiszę.Przekonałem się, Jacuś, żetwoje podejrzenia są zupełnie uzasadnione.Oni tam w sztabie księcia Józefa tyle wiedzą, comoja tabaka w rożku.Ja nie traciłem w mieście czasu na próżno.Byłem na Konwiktorskiej uWolfa w sklepie, przepytywałem się jego sąsiadów; wszyscy twierdzą, że %7łyd ma jakieś po-dejrzane konszachty z nieznajomymi ludzmi, że po nocach pisma jakieś odbiera.Już tam uniego wczoraj z rozkazu komendanta Orłowskiego zrobiono rewizję, ale %7łyd mądry, kryje siędobrze i nic podejrzanego nie znaleziono [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl