,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szli w tej mgle już kilka godzin.Ajok nareszcie oswoił się z nią i prowadzony pewną ręką swej towarzyszki przestał potykać się co chwila.Jednak w pewnym momencie oboje poczuli takie zmęczenie, że wiedzeni jedną myślą, ułożyli się na ziemi i przytuleni do siebie usnęli.Obudziło ich słońce, którego promienie topiły śnieg dookoła.Ku swemu zdziwieniu nie byli wcale przemarznięci, gdyż okrywał ich gruby, bury płaszcz Czarownicy.Ona sama siedziała na kamieniu obok.- Pora iść dalej - powiedziała.- Im szybciej wejdziemy do najbliższego Lasu, tym lepiej.Choć mgła jeszcze kotłuje się wokół Zamku Urgha, nie utrzymam jej już dłużej i zaraz opadnie.A wtedy ruszy pościg.W Lesie będziemy bezpieczni.Ajok zdumiał się.Żadne ze słów Pieśni nie opisywało Czarownic - tylko ich czyny.A z czynów wynikało, że obdarzone były potężną mocą.Tymczasem na kamieniu siedziała stara kobieta.Miała zwykłą - najzwyklejszą, sympatyczną twarz i przygarbione plecy.Tylko oczy w tej śniadej od wędrówek twarzy były dziwne: szare, głębokie, chłodne.Wąskie wargi Czarownicy uśmiechnęły się do Ajoka.- Nie musisz się mnie bać - powiedziała w taki sposób, że lęk nieodwracalnie ustąpił z jego serca.Las osiągnęli dość szybko - i wówczas przyszła pora na kolejne zadziwienie chłopca.Nigdy, w carym swoim życiu nie był dalej od ojcowskiego Zamku niż w sąsiednich wsiach i miasteczkach.Wszędzie tam zieleń zdawała się umierać i było jej niezwykle mało.Więc Las - mimo zimowej pory oszołomił chłopca swym bogactwem.- Nie wiedziałem, że Lasy są tak piękne.Sądziłem, że są straszne - rzekł nieśmiało.- Straszne są dla ludzi z rodu Urgha i jego żołnierzy.Ale w tobie płynie krew twojej matki, pięknej i dobrej Arlin, naszej współrodaczki, więc Las będzie ci życzliwy - odparła Czarownica.Las był życzliwy.Szybko znaleźli suchą i ciepłą pieczarę, w której zaraz rozgościli się na dłużej.- Przetrwamy tu do końca zimowej pory i doczekamy wiosny - wyjaśniła Czarownica.- A na dwa dni przed twymi siedemnastymi urodzinami, Luelle, podążymy w Wysokie Góry, na spotkanie mojej Siostry Piątej.Luelle w Lesie odżyła, witając go jak dobrego przyjaciela.A i on zdawał się przyjmować jej obecność z przyjemnością.Choć wyrosła już z lat dziecięcych i wchodziła w wiek młodej kobiety, bawili się z Ajokiem jak para dzieciaków.Tu wreszcie żądna pochwał Dziewczyna pokazała chłopcu parę magicznych sztuk, których nauczyły ją Czarownice.Przemieniała szyszki w lisy i na odwrót, rozmawiała z ptakami, przywołała nawet niedźwiedzia, który był jednak oburzony nonszalancją, z jaką wyrwała go z zimowego snu.Na dodatek oberwała też burę od Czarownicy, która znowu musiała jej przypomnieć, że magia nie służy zabawie, ale znacznie ważniejszym celom.Dziewczyna chciała nauczyć Ajoka choćby jednej z tych drobnych sztuk, jakie umiała, ale okazało się to niemożliwe.Ajok wpatrywał się usilnie w małego żuka, wędrującego leśną ścieżką, i rozpaczliwie, ze wszystkich swych sił myślał, aby żuczek przemienił się w żołądź.Wykonywał wszystkie wskazane przez Luelle gesty i wypowiadał właściwe słowa zaklęć - ale żuczek nadal pozostawał żuczkiem i szedł spokojnie swoją własną drogą, aby załatwić sobie tylko znane sprawy.- Nie pojmuję - mówił zmartwiony.- Nie pojmuję, jak to się robi.- Tego nie trzeba pojmować - wyjaśniała cierpliwie Czarownica.- To się ma w sobie i wystarczy ten dar rozbudzić.To przychodzi samo.Ale tobie nie przyjdzie.Moc czarodziejską posiadają jedynie osoby płci żeńskiej, a ty jesteś chłopcem.Nie jest ci to do niczego potrzebne, Ajoku.Masz przecież inny cel w życiu i osiągniesz go.- Będę poetą i napiszę najwspanialszą z ksiąg, którą czytać będą wszyscy, a każde z jej słów odmieniać będzie ludzi na lepsze? - spytał niemal bez tchu Ajok.-Już jesteś poetą - odparła Czarownica - i napiszesz swoją księgę, zapewniam cię.Teraz Ajok już nie zazdrościł Luelle jej darów.Czasem tylko, gdy obserwował, jak przeobrażała małą rudą wiewiórkę w dużą kolorową piłkę, żeby nią podrzucać wysoko, pytał:- Luelle, czy jej to nie boli?Ale Luelle śmiała się wtedy ł przywracała wiewiórce jej pierwotny kształt [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|