, Steinbeck John Myszy i ludzie (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Crooks nachmurzył się, ale rozbrajający uśmiech Lenniego uspokoił go.- Wejdź, usiądź na chwilę - powiedział.- Skoro już nie chcesz wyjść i zostawić mnie w spokoju, to siadaj.Wszyscy chłopcy poszli do miasta, co? - zagadnął bardziej przyjaznym tonem.- Został tylko stary Candy.Siedzi w baraku, ostrzy ołówek i rachuje.Crooks poprawił okulary na nosie.- Rachuje? A cóż może rachować Candy?- Króliki! - niemal wykrzyknął Lennie.- Jesteś wariat - powiedział Crooks.- Jesteś głupi jak but.Jakie znowu króliki?- Te, co je będziemy mieli, i ja ich będę doglądał, ciął dla nich trawę i dawał im wody, i w ogóle.- Normalny wariat - mruknął Crooks.- Nie dziwię się temu facetowi, z którym chodzisz za robotą, że każe ci się trzymać z boku.- Ja nie kłamię - powiedział spokojnie Lennie.- Będzie tak, jak mówię.Kupimy małe gospodarstwo i będziemy żyli z tego, co da ziemia.Crooks usadowił się wygodniej na swym legowisku.- Siadaj - powiedział.- Usiądź tam, na tej beczułce z gwoździami.Lennie przycupnął na niewielkiej beczce.- Myślisz, że ja kłamię - powiedział.- A ja nie kłamię.Wszystko to prawda, każde moje słowo, możesz spytać George'a.Crooks oparł czarny podbródek w różowym zagłębieniu stulonej dłoni.- Chodzisz za robotą z tym George'em, no nie?- Jasne.Wszędzie chodzimy razem.- I czasem on coś mówi - ciągnął Crooks - a ty za cholerę nie wiesz, o co mu chodzi, prawda? - wychylił się do przodu, przewiercając Lenniego na wylot spojrzeniem głęboko osadzonych oczu.- Prawda? - powtórzył.- Aha.czasami.- On gada, a ty nie wiesz, o co mu, cholera, idzie.- Tak.czasami.Ale nie zawsze.Crooks wychylił się jeszcze bardziej do przodu.- Nie jestem Murzynem z Południa - powiedział.- Urodziłem się tutaj, w Kalifornii.Mój staruszek miał kurzą fermę, jakieś dziesięć akrów.Przychodziły się do nas bawić białe dzieci, czasami ja chodziłem się bawić z nimi i niektóre były całkiem miłe.Mojemu staremu się to nie podobało.Nie wiedziałem wtedy dlaczego.Teraz już wiem.- Zawahał się, a kiedy podjął swój monolog, jego głos był łagodniejszy.- Nie było tam w promieniu wielu mil żadnej kolorowej rodziny.I teraz nie ma żadnego kolorowego na tym ranczu, jest tylko jedna murzyńska rodzina w Soledad.- Roześmiał się.- A zresztą, wszystko, co mówię, to tylko murzyńskie gadanie.- Kiedy te szczeniaki będą takie duże, ze będzie można je głaskać? - zapytał Lennie.Crooks znowu się roześmiał.- Do ciebie można mówić i mówić i człowiek może być pewien, że niczego nie wygadasz.Będą duże za parę tygodni.Ten George wie, co robi.Mówi do ciebie, choć ty i tak nic nie rozumiesz.- Znowu wychylił się do przodu, podniecony.- To tylko takie murzyńskie gadanie, i to gadanie faceta z przetrąconym grzbietem.Nie ma żadnego znaczenia, rozumiesz? I tak nic nie zapamiętasz.Wciąż to widzę dookoła: facet mówi do drugiego i nie ma znaczenia, czy tamten słyszy albo rozumie.Rzecz w tym, czy mówią, czy tylko siedzą i nie mówią.Poza tym nic się nie liczy, nic.- Podniecał się coraz bardziej, zaczął walić kułakiem w kolano.- George może ci nagadać głupot i nie ma to żadnego znaczenia.Liczy się to, że mówi.Że jest się z innym facetem.I to wszystko.Zrobił krótką pauzę; kiedy znów przemówił, jego głos był łagodny i przekonywający.- Przypuśćmy, że George już tu nie wróci.Przypuśćmy, że weźmie nogi za pas i nie wróci.Co wtedy zrobisz?Do Lenniego docierała powoli treść tego, co powiedział Crooks.- Że niby jak? - zapytał.- Mówię: przypuśćmy, że George poszedł dziś do miasta i już nigdy o nim nie usłyszysz.- Crooks delektował się swym małym prywatnym triumfem.- Tylko przypuśćmy - powtórzył.- On tego nie zrobi! - zawołał Lennie.- George nie zrobiłby czegoś takiego.Jestem z nim już tak długo.On wróci dziś wieczorem.- Nie mógł sobie jednak poradzić z wątpliwościami, które go nagle opadły.- Myślisz, że mógłby to zrobić?Twarz Crooksa aż promieniała, tak bardzo rozkoszował się męką Lenniego.- Trudno przewidzieć, co komu przyjdzie do głowy - zauważył ze stoickim spokojem.- Przypuśćmy, że zechce wrócić, a nie będzie mógł.Przypuśćmy, że go zabiją albo zranią i nie będzie mógł wrócić.Lennie usiłował zrozumieć jego wywody.- George nie zrobiłby czegoś takiego - powtórzył.- George jest ostrożny.Nic mu się nie stanie.Jemu się nigdy nie dzieje nic złego, bo on jest ostrożny.- No dobrze, ale przypuśćmy, po prostu przypuśćmy, że nie wróci.Co wtedy zrobisz?Twarz Lenniego aż zmarszczyła się z wysiłku, tak bardzo starał się ogarnąć to wszystko rozumem.- Nie wiem.Ty, co ty w ogóle gadasz?! - zawołał.- To nieprawda.George'owi nic nie jest!Crooks znęcał się nad nim dalej.- Mam ci powiedzieć, co się z tobą stanie? Zabiorą cię do czubków i tam cię uwiążą na łańcuchu jak psa.Nagle Lennie skupił wzrok na jednym punkcie i w jego oczach pojawiło się zimne szaleństwo.Wstał i ruszył groźnie w stronę Crooksa.- Kto zrobił krzywdę George'owi? - zapytał agresywnie.Crooks uświadomił sobie grożące mu niebezpieczeństwo.Cofnął się w głąb swego legowiska.- To tylko takie przypuszczenie, co by było gdyby.George'owi nic się nie stało.Jest cały i zdrowy.Wróci na pewno.Lennie stał groźnie nad nim.- To po co takie przypuszczenie? Nikomu nie wolno gadać, że George'owi coś się stało.Crooks zdjął okulary i przetarł oczy palcami.- Siadajże - powiedział.- George'owi nic nie jest.Lennie, pomrukując groźnie, wrócił na swoją beczkę z gwoździami.- Nikomu nie wolno gadać, że George'owi coś się stało - burknął.- Może teraz pojmiesz - rzekł łagodnie Crooks.- Ty masz swojego George'a.Wiesz na pewno, że wróci.A przypuśćmy, że nikogo nie masz.Przypuśćmy, że nie wolno ci iść do baraku i grać w karty, bo jesteś czarny.Jak by ci się to podobało? Przypuśćmy, że musiałbyś tu siedzieć i czytać książki.Jasne, możesz grać aż do zmroku w podkowy, ale potem musisz czytać.Książki są psa warte.Człowiek musi mieć kogoś bliskiego.Dostaje fioła, jak nikogo nie ma.- Głos mu się łamał.- Nieważne, kim jest ten drugi, byleby tylko był.Mówię ci - zawołał - mówię ci, człowiek z tej samotności może się rozchorować.- George wróci - zapewniał samego siebie przestraszonym głosem Lennie.- Może już wrócił.Pójdę lepiej i zobaczę.- Nie chciałem cię straszyć - powiedział Crooks [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl