, Rice Anne Krzyk w niebiosa 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie należysz jednak do żadnej płci i jesteś wolny, Tonio, wolny.Są mężczyźni i kobiety, którzy przez całe życie co noc marzą o takiej wolności! A ty odrzucasz ją, chociaż jest dla ciebie naturalna.A on, on jest przecież, na miłość boską, kardynałem! Czy to, co dał ci Bóg, jest aż tak cenne, że musisz oszczędzać to dla kogoś lepszego niż kardynał Calvino?- Przestań - powiedział zdecydowanie Tonio.- Po raz pierwszy posiadłem cię na podłodze mego gabinetu w Neapolu - mówił Guido.- Byłeś samotny, bezradny, pozbawiony matki, ojca, krewnych i przyjaciół.Czy miało to więc cokolwiek wspólnego z honorem?- Była w tym miłość - odparł Tonio.- I namiętność!- Więc pokochaj go! Jest wielkim człowiekiem.Ludzie stoją godzinami za bramą tylko po to, by zobaczyć, jak przejeżdża.Idź, pokochaj go na tę krótką chwilę, a pojawi się i namiętność.Guido natychmiast ponownie odwrócił się tyłem do Tonia.Cisza była nie do zniesienia, a Guido, nie zdając sobie z tego sprawy, wstrzymywał oddech.Maestra napełniał gniew, czyniący go obrzydliwym; miał wrażenie, że nękają go wszystkie troski, które mu zagrażały, odkąd wyruszyli w tę długą podróż, a on nie może się bronić.Jednak mimo tego niepokoju i zamieszania, rozumiał wszystko.Kiedy usłyszał dźwięk otwieranych, a potem zatrzaskiwanych drzwi, miał wrażenie, że dosięgnął go cios w plecy.Gwałtownie, zdecydowanie podszedł do biurka.Usiadł przed otwartą partyturą i, umoczywszy szybko pióro, podniósł je i zaczął pisać.Długo wpatrywał się w znaki na pergaminie.Patrzył na pióro, które trzymał w ręku.Potem odłożył je uważnie, jakby nie chciał poruszyć nawet tańczących w powietrzu cząsteczek kurzu.Przesuwał wzrokiem po sprzętach.I objąwszy się prawą ręką w pasie, jakby przygotowywał się na jakiś potworny atak, złożył głowę na oparciu krzesła i zamknął oczy.5Tonio stał przed drzwiami kardynała.Sednem sprawy było jego przekonanie, że sam jest temu wszystkiemu winien.Nie wiedział dokładnie dlaczego, ale czuł, że to jego wina.Nawet kiedy po raz pierwszy przyszedł po niego stary Nino mówiąc, że Jego Eminencja nie może spać, Tonio poczuł ulotną ekscytację na myśl, że wzywa go taki wielki człowiek.W zachowaniu sługi, w sposobie w jaki popędzał Tonia, by przebrał się w jeden ze swych obficie haftowanych żakietów, było coś dziwnego.Starzec wykonywał ukradkowe gesty, jakby z jakiejś przyczyny musiał chodzić na palcach, spieszyć się, jak gdyby nikt nie mógł ich zobaczyć.Wyjął dla Tonia z kieszeni stary grzebień, nierówny i połamany.* * *Tonio początkowo nie zauważył, że znajduje się w sypialni.Dostrzegł tylko gobeliny na ścianach: starożytne postacie, polujące w towarzystwie wielu maleńkich zwierząt wplecionych w kwiaty i liście.W blasku świec ukazywały się dziwnie roztargnione twarze dosiadających konie mężczyzn i kobiet, patrzących kątem oka w mijający czas.Potem dostrzegł klawesyn: niewielki, przenośny instrument z pojedynczym manuałem czarnych klawiszy.Gdzieś dalej znajdował się poruszający się cicho, wydający ledwo słyszalne dźwięki kardynał, ubrany w szatę koloru ciemności, widoczny niewyraźnie w blasku kilku świeczek, które wydawały się tkwić w obfitych draperiach.Jego słowa zdawały się nie mieć początku ani końca.Tonio czuł pulsowanie w skroniach, nie wiedzieć czemu miał wrażenie, że robi coś zakazanego.Dotarł do niego sam środek wypowiedzi kardynała, coś o pieśni i jej sile; zdawało się, że chce, by Tonio zaśpiewał.Tonio usiadł.Dotknął klawiszy.Zabrzmiały krótkie, niezwykle delikatne, melodyjne dźwięki.Zaczął śpiewać jedną z najsłodszych najsmutniejszych arii Guida, rozmyślania miłosne z serenady, której nigdy jeszcze nie wykonywał publicznie.Wolał ją od pieśni, które śpiewał w Neapolu i od ostatnich, burzliwych dzieł Guida.Tekst bardzo podobał się Toniowi; były to słowa jakiegoś nieznanego poety, który w wyznaniu tęsknoty za kochanką zamknął tęsknotę za treściami duchowymi.Śpiewając, podniósł raz wzrok [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl