, Redlinski Edward Konopielka (3) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja polana rąbał i co raz naglądał, czy nie idzie.Pokazał sie na drodze z Jurczakowymi dzieciarni: stanęli w koło i ogląda j o coś pilnie, o coś sprzeczajo sie, rozpychajo.Wołam mojego.Idzie, a taki ważny jakby kiełbasę jad abo masło widział, Handzianymi klompami postukuje po zmarzlinie, poły serdaka rozwianie, nadęty jak wójt.No, no! Siekiere wstromlam w pieniek, wołani tego wójta, niech pokaże, co ma.Podaje książkę.Przeglądam, litery i litery, literow jak mrowia, aj ponawypisywali tego! A między literami obrazki: dziewczynka z psem, domek, kogut.Lalka.Jabłoń.A wszystko prawdziwe.Nawet woź narysowali: na wozie furman, w hołoblach konik bardzo zgrabny, tyle że w hołoblach bez dugi, za Surażem tak jeżdżo, na szlachcie.I duży budynek, okna rzędami jedne nad drugimi, dołem.Auto jedzie, jak te co na Boże Ciało kurę rozjechało w Surażu.Ale w Surażu domy tylko z jednym piętrem.Podaje Ziutek kajet, mówi: Zeszyt.Kajet, poprawiam.Nie, zeszyt, upiera sie.Zeszyt? U Grzegora było to kajet, ołówkiem zapisywał w tym, kiedy krowy bydłowali, świni lochali sie, prosili, Domin podśmiewali, że pewno dzieci robi tym ołówkiem, bo bez skutku.Taki sobie graniasty patyczek, prosty jak strzała.Zaostrzony.Kolor zielony, literki na nim białe.Przyjemny w oglądaniu, przyjemny w trzymaniu.Ładny, mówie, ładna rzecz, miastowa.Oni w chfabrykach ładnie robio, niejeden stolarz tak nie zrobi.To pisać tym będziesz?Aha!Toż ty nie umiesz!Pani mówiła, że za zimę nauczy.Za zimę? Zdziwiło mnie, że tak prędko smurgiel będzie uczony.Jakto za zimę?Mówiła, że za zimę.I smurgiel po zeszycie niby pisze, wodzi po linijkach, ale tępo strono.Daje mnie zeszyt i ołówek: Napiszcie latu.Nie możno psuć kajeta.To po desce.Szkoda ołówka.To patykiem, po ziemi.Spodobało mnie sie, że bede pisał.Biere patyk, walonkiem wygładzam ziemie i pisze.Pisze sobie różne litery, jak Grzegor pisał,.okrągłe, kanciaste, rozgałęziane, zawijane, podkręcywane, z kropkami, kreskami, krzyżykami.A smurgiel sie patrzy z góry, aż głowo kręci, że tak prętko ja pisze.To walonkiem wygładzam jeszcze kawał gumna i pisze litery jeszcze bardziej rozgałęzione.A co tu napisane, pyta sie.On sie pyta, co tu napisane! Ho ho! Tu jest dużo napisane, same ważne rzeczy tu napisane, byle czego sie nie pisze.Pisanie to nie gadanie.Tu jest napisane, opowiadani z wysoka, patykiem pokazuje chłopcowi, napisane tak:Niech będzie pochwalony Jezus Hrystus.Nazywam sie Kaźmierz Bartosiewicz.Tato nazywajo sie Jozef.Żonka nazywa sie Hanna! Smurgiel dopomina sie, co o nim napisane.Czekaj, mówie, napiszem coś i o tobie.Aha Mój pierwszy syn nazywa sie Jozef, tak samo jak dziadko.Ten syn Jozef jest bardzo leniwy, nie chce pomagać.Nie tatu, nie, przestraszył sie, tu napisane, że ja robotny! Czy ja polanow nie nosze? Nie podkładam do piecy? Czy nie grabie siana, nie żniwuje? I w bek!Widze, chłopiec przestraszył sie bardzo, że kiepsko o nim napisane.Nu już dobrze, dobrzę, pocieszam, napiszem tak: Ziutek to dobry chłopiec, posłuszny, do roboty chętny, ale za łakomy! Wszystko by zjad!Oj, nie, nie! Niełakomy ja, niełakomy! Boi sie, widze, a niech sie trochu poboi, bardzo dobrze, będzie lepszy.Tylko że on już prawie płacze, no no, że tak to sie boi pisanego! A, starczy strachu, pochwale: czytam ja, że chłopiec z niego dobry, wszystko zje, czy to kraszone, czy z postem.Ucieszył sie, pyta sie co tu napisane o naszej kobyle.Siwka jest bardzo dobra kobyła, nie narowista, czytam.A wy co robicie! słyszym.To Handzia, cicho z tyłu zaszła, że i nie zobaczylim, po polanka przyszła: Co ty Kaziuk czarujesz!Tato nas opisali, mówi chłopiec.Handzia oczy na mnie wyraczyła: Aboż ty pisać umiesz?To Ziutek tłómaczy, że wszystko tu opisane! On, dziadko, mama, Siwka.Ona obchodzi wkoło moje litery, przygląda sie, o, innymi oczami teraz na mnie popatruje.Naprawdę? Ja tu opisana? Ja? A rowki na ziemi trochu już przyschli i stracili wygląd, to walonkiem wygładzam nowe pleche zmarzniętego i dalej pisze, litery ido mnie teraz bardzo prętko, a rozgałęzione jak raki, jak kwiatki, jak pajenczyny.No no? I co tu napisane? ciekawi sie Handzia.Nic nie mówie, na razie sie pisze, nie czyta, Grzegor nie gadał jak pisał.Aż jak napisał, odstawiał kajet na całe ręke i czytał.Przeczytawszy pisał dalej.To i ja pisze, pisze.Jak sie zapisało całe gładzizne, tłumacze im, żeby wiedzieli:Krowy nazywajo sie Raba i Mećka.Suka Muszka.Dzieci młodsze Stasia i Władzia, Jadzia umarła.Zimy so zimne, lata gorące.W rzece so ryby.W lesie brzozy.Słońce wschodzi i zachodzi.Ojej, wschodzi i zachodzi! dziwi sie Handzia.Patrzajcie no, wszystko prawda!Tatu, a niech tato przeczytajo z książki, prosi smurgiel i książkę daje.Jeszcze raz przeglądam: dziewczynka, pies, domek, koń z wozem, auto.Czemu nie, mógby ja im poczytać o tym aucie co w Surażu kurę rozjechało.Ale jakoś nie wypada, litery te jakieś takie nie moje, w rządkach.Z tej książki nie umiem czytać, mówie im, to inaksze litery, szkolne.Handzia bierze pooglądać: przekłada kartkę po kartce, o, takie makatkę wyhaftuje! Pokazuje nam bardzo ładny obrazek: dziewczynka w środku, tato i mama trzymajo za ręce, z boku piesek skacze.Wyhaftujcie, wyhaftujcie mamo! cieszy sie chłopiec i pod spodem litery pokazuje.Ale z tymi literami! Z literami.A pewnie że z literami! mówi Handzia i za polana sie bierze.Nabrała brzemię, poszli.Na obiad uczycielka zachodziła krótko, prętko jadła, leciała, i nie było jej do późna, przychodziła jak dzieci już spali, ja też nieraz pod pierzyno leżał, tylko Handzia czekała, żeb podać jej mleko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl