, Prus Lalka I 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo czule przywitałsię z córką, a gdy usiadła, uważnie przypatrzył się jej i rzekł:- Czy światło złe w tym pokoju, czy mi się zdaje, że panienka jest nie w humorze?.- Jestem trochę rozstrojona.- Właśnie uważam, ale to z gorąca.A powinnaś dziś - dodał grożąc jej z uśmiechem - powinnaś dziś,figlarko, dobrze wyglądać, bo ten Kazio, jak mówiła mi wczoraj ciotka, jest do wzięcia.Panna Izabelamilczała, ojciec prawił dalej:- Prawda, że chłopak trochę zbałamucony ciągłym lataniem po święcie, trochę zadłużony, ale - młody,przystojny, no i szalał za tobą.Joasia ma nadzieję, że prezesowa utrzyma go na wsi przez parętygodni, a reszta należy już do ciebie.I wiesz, może by to było niezle?.Nazwisko piękne.fortunajakoś zlepi się z różnych kawałków.Przy tym człowiek światowy, bywalec, nawet rodzaj bohatera,jeżeli to prawda, że opłynął kulę ziemską.- Miałam list od Krzeszowskiej - przerwała mu panna Izabela.- Oo?.cóż pisze ta wariatka? - Pisze, żenasz dom kupił nie Szlangbaum, ale Wokulski i że za pomocą podstawionych licytantów dał za niego odwadzieścia tysięcy rubli więcej, aniżeli wart.Mówiąc to zdławionym głosem, patrzyła z trwogą na ojca; obawiała się jakiegoś wybuchu.Ale panTomasz uniósł się tylko na kanapie i strzeliwszy palcami zawołał:- Czekaj!.czekaj.wiesz, że to może być prawda.- Jak to! - zerwała się z krzesła panna Izabela.- Więc on śmiałby nam darować dwadzieścia tysięcy, aojciec mówi o tym tak spokojnie?.- Mówię spokojnie, bo gdybym zaczekał ze sprzedażą, wziąłbym nie dziewięćdziesiąt, ale stodwadzieścia tysięcy.- Ależ czekać nie mogliśmy, skoro kamienicę puszczono na licytację.- Toteż że nie mogliśmy czekać, straciliśmy, a Wokulski zyska, gdyż może czekać.Panna Izabela po tejuwadze nieco uspokoiła się.- Więc papo nie uznaje w tym żadnego dobrodziejstwa z jego strony! Bo wczoraj mówił papo oWokulskim w taki sposób, jakby czuł, że jest przez niego oplątany.- Cha! cha! cha!.: - roześmiał się pan Tomasz - Cudowna jesteś.nieoceniona.Wczoraj byłem trochęrozstrojony, nawet bardzo i.coś.coś.zaświtało mi w głowie.Ale dzisiaj.Cha! cha! cha!.Niechże sobie wreszcie Wokulski przepłaca kamienice.Od tego on kupiec, żeby wiedział, ile i za co płaci.Straci na jednym, zyska na drugim.- Ja, co najwyżej, mogę mu tego nie brać za złe, że staje dolicytacji mego majątku.Chociaż miałbym prawo podejrzewać jakiś nieczysty interes takim naprzykład.podstawianiu Szlangbauma.Panna Izabela serdecznie uściskała ojca.- Tak - rzekła - papo ma rację.Nie umiałam tylko zdać sobie z tego sprawy.Takie podstawienie %7łydówprzy kupnie najjaśniej dowodzi, że ten pan bawiąc się w przyjazń robi interesa.- Naturalnie! - potwierdził pan Tomasz.- Czyliżbyś nie miała rozumieć tak prostej rzeczy.Niezły tomoże człowiek, ale zawsze kupiec.kupiec!.W przedpokoju rozległo się mocne dzwonienie.- To pewnie on.Wyjdę, papo, i zostawię panów samych.Opuściła sypialnię ojca, lecz w przedpokoju, zamiast Wokulskiego, zobaczyła aż trzech %7łydów, głośnorozprawiających z Mikołajem i panną Florentyną.Uciekła do sali i przez myśl przebiegły jej wyrazy:"Boże!.dlaczego on nie przychodzi."W sercu jej kipiała burza uczuć.Panna Izabela potakując zdaniom ojca rozumiała jednak, że tonieprawda, co on mówi, że Wokulski nie zrobił na kamienicy interesu, ale stracił, i tylko dlatego, ażebyich wydzwignąć z najfatalniejszej pozycji.Lecz przyznając to, czuła nienawiść: "Podły! podły!.-szeptała.- Jak on śmiał."Tymczasem w przedpokoju %7łydzi rozpoczęli formalną kłótnię z panną Florentyną.Oświadczyli, że nieruszą się, dopóki nie dostaną pieniędzy, że panna hrabianka dała wczoraj słowo.A gdy Mikołajotworzył im drzwi do sieni, poczęli mu wymyślać:- To jest rozbój!.to oszustwo!.Pieniądze państwo umieją brać i wtedy umieją gadać: mój kochanypanie Dawid!.Ale jak przyjdzie.- A to co znaczy? - odezwał się w tej chwili nowy głos.%7łydzi umilkli.- Co to jest?.Co pan tu robisz, panie Szpigelman?.Panna Izabela poznała głos Wokulskiego.- Ja, nic.Padam do nóg wielmożnego pana.My tylko za interesem do pana hrabi.- tłumaczył się;zupełnie innym tonem, przed chwilą hałaśliwy Szpigelman.- Kazali nam państwo dziś przyjść po pieniądze.- wtrącił inny %7łyd.- Właśnie panna hrabianka wczoraj dała słowo, że będziemy dziś spłaceni wszyscy, i co do grosza.- Będziecie - przerwał Wokulski [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl