, Levy Marc W następnym życiu 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chodzmy.Mały spacer dobrze panu zrobi.W parku zaczęła opowiadać o dalszym ciągu historii malarza i jego marszanda.Vladimira zniszczyła choroba.Umarł zaraz po namalowaniu Młodej kobiety wczerwonej sukni.Sir Edward nie mógł pogodzić się ze śmiercią przyjaciela.Szalał z żalu iwściekłości, gdyż zdawał sobie sprawę, że dzieło malarza nie zostanie należycie docenione.Rok pózniej ogłosił, narażając swoją reputację, że ostatnie dzieło Vladimira Radskina należydo najważniejszych w całym stuleciu.W rocznicę jego śmierci zorganizował prestiżowąaukcję, na której obraz został wystawiony.Z całego świata zjechali się wielcy kolekcjonerzy.Dzień przed aukcją wyjął obraz ze skrzyni, w której miał być zaniesiony na salę.I wtedy stwierdził, że nie jest podpisany.Było już jednak za pózno.Rozmach, z jakimzorganizował wielką ceremonię poświęconą dziełu swego przyjaciela, obrócił się przeciwkoniemu.Wszyscy marszandzi i krytycy skorzystali z tego, by go zaatakować.Zrodowiskoartystyczne go odrzuciło.Sir Edward został oskarżony o zaprezentowanie ordynarnegofałszerstwa.Skompromitowany i zrujnowany, porzucił swoje dobra i szybko opuścił Anglię.Wyjechał do Ameryki z żoną i córką, gdzie kilka lat potem umarł w zupełnym zapomnieniu.- Skąd pani to wszystko wie? - zapytał Jonathan.- Pan wciąż nie rozumie, gdzie się pan znajduje? Patrząc na jego zaniepokojoną minę, nie mogła powstrzymać wybuchu śmiechu.- Przecież jest pan w posiadłości sir Edwarda! To tutaj pana ukochany malarz spędziłostatnie lata życia i namalował wiele obrazów.Jonathan rozejrzał się i popatrzył na dwór zupełnie innym okiem.Kiedy przechodzilikoło topoli, usiłował wyobrazić sobie pracującego pod nią artystę.Zgadywał, gdzie Vladimirmógł postawić sztalugi, malując jeden z najbardziej cenionych przez niego obrazów.Obrazten, przedstawiający widok, który właśnie się przed nim rozciągał, wisiał, według jegowiedzy, w małym muzeum w Nowej Anglii.Jonathan spoglądał na biały mur okalającyposiadłość.Wzgórze dominujące nad okolicą było na pewno dużo wyższe na obrazie niż wrzeczywistości.Jednak kiedy przyklęknął, zrozumiał, że Vladimir malował, siedząc.Claramusiała pomylić chronologię swojej opowieści.Dwa lata po zamieszkaniu tutaj malarz byłprawdopodobnie jeszcze bardzo osłabiony.Mijało piękne, letnie popołudnie Jonathan ruszył w stronę domu.Resztę dnia spędził w małym gabinecie.Clary poszukał dopiero wieczorem.Podśpiewywała w kuchni.Wszedł tam po cichu, oparł się o framugę i ją obserwował.- To zabawne, pan zawsze zakłada ręce do tyłu i mruży oczy, kiedy jest panzamyślony.Czy coś pana dręczy? - zapytała.- O tak! Niedaleko jest mała gospoda, do której chciałbym zaprosić panią na obiad.Będę miał okazję poćwiczyć prowadzenie tego kabrioletu.A poza tym, jestem głodny!- Ja też umieram z głodu! - zawołała, wstawiając do zlewu talerz, który trzymała wręku.- Idę się przebrać, będę gotowa za dwie minuty.Prawie dotrzymała słowa.Jonathan ledwie zdążył spróbować, bez rezultatu, połączyćsię z Peterem i stwierdzić, że bateria w jego komórce wydała ostatnie tchnienie, kiedy Clarakrzyknęła z holu:- Jestem gotowa!Kabriolet pędził w świetle księżyca.Clara osłoniła włosy szalem, żeby nie rozwiewałich wiatr.Jonathan szukał w pamięci dnia, kiedy miał serce tak przepełnione radością.Znowupomyślał o Peterze.Koniecznie musi go ostrzec, że Młoda kobieta w czerwonej sukni nie jestpodpisana.Wyobrażał sobie jego minę i pracę, jaka go czeka, by uratować przyjaciela.Trzebabędzie w ciągu kilku dni znalezć sposób potwierdzenia autentyczności obrazu tak różniącegosię od innych dzieł malarza, któremu miał zostać przypisany.Chociaż każde dotknięcie pędzla znaczyło dla niego więcej niż podpis, to jednak brakchoćby prostego inicjału umieszczonego na płótnie wywoła tysiące pytań ze stronyhistoryków sztuki.Najpierw musi się dowiedzieć, dlaczego Vladimir nie sygnował tego obrazu.Może dlatego że złamał swoje dwie żelazne zasady: nigdy nie użyje czerwonegokoloru i nigdy nie namaluje żadnej kobiety? Jeżeli jednak tylko takie powody skłoniłymalarza do zachowania dziwnej anonimowości, to nic o tym nie wiedząc, ekspertowi, którychciałby sto kilkadziesiąt lat pózniej udowodnić światu wartość jego dzieła, zrobił najgorszy zmożliwych kawałów.Vladimirze, dlaczego tak postąpiłeś?, pomyślał Jonathan.- To pytanie, które wciąż sobie zadaję - odezwała się Clara.Mała lampka stojąca na stoliku, przy którym usiedli w gospodzie, rzucała łagodneświatło na jej twarz.Jonathan wciąż pragnął na nią patrzeć.- Pani czyta w moich myślach?- Chcę je dzielić! Tyle że na to nie zasługuję.Jednak pana wargi zdradzają słowa,które szepcze pan do siebie, nie zdając sobie z tego sprawy.- Niesygnowany obraz musi budzić wiele wątpliwości.Potrzebujemy niezbitychdowodów na to, że Radskin jest jego autorem.- Od czego chce pan zacząć?- Od kompozycji obrazu.Muszę też ustalić pochodzenie farb użytych do namalowaniaMłodej kobiety w czerwonej sukni, żeby porównać je z tymi, których używał przy malowaniuinnych płócien.To da nam pierwsze wskazówki.Ich dłonie były blisko siebie, wystarczyło tylko o kilka centymetrów przekroczyćgranicę wstydu czy obawy, by spleść palce.I kto wie, czy nie udzieliłyby im one odpowiedzina pytania, które po cichu oboje sobie zadawali.*Jonathan zajął pokój gościnny.Postawił torbę na fotelu i oparł się o filar łóżka zkremowym baldachimem.Potem podszedł do jednego z okien wychodzących na park,wdychając zapach wielkiej topoli wyłaniającej się z jasnej nocy.Przejął go dreszcz, zamknąłwewnętrzne okiennice i skierował się do łazienki.Korytarzem szła Clara.Zatrzymała się namoment przed jego drzwiami, a potem zniknęła w swoim pokoju na drugim końcu domu.Obudził się bardzo wcześnie.Ubrał się szybko i zszedł do kuchni.Pachniaławygasłym drewnem.Clara nie przesadzała, o tej porze było lodowato.Na stole stały dwakubki i koszyk.Jonathan położył na blacie list.Rozpalił ogień i wyszedł po cichu tylnymidrzwiami.Park zdawał się spać, okryty różową poświatą.Jonathan odetchnął głębokoświeżym powietrzem.Lubił tę porę, kiedy dzień i noc na moment się spotykają.%7łwir chrzęścił pod stopami.Gałęzie drzew i girlandy róż na ścianach dworu trwały w bezruchu.Wsiadł do samochodu, zapalił silnik i odjechał.Jadąc wysadzaną wysokimi drzewami aleją,widział malejącą we wstecznym lusterku sylwetkę dworu.W chwili, gdy skręcał na drogę,Clara otworzyła okno swojego pokoju na piętrze.*Na Heathrow padał drobny deszczyk.Jonathan oddał samochód i złapał mikrobus,który zawiózł go pod stanowisko Alitalii.Samolot do Florencji odlatywał za dwie godziny.Jonathan postanowił pokręcić się po sklepach.*Clara zeszła do kuchni.Zbliżyła się do trzaskającego ognia i uśmiechnęła się.Postawiła czajnik na gazie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl