, Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.1 (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otóż ten końcowy stan - mózgów ożywionych zachłanną wiarą i pożądaniem Boga - można osiągnąć milion razy szybciej i bardziej niezawodnie, stosując odpowiednio dobraną gamę środków biotycznych.Więc dlaczego właściwie mielibyśmy misjonarzować staroświeckim perswadowaniem, kazaniami, prelekcjami, wykładami, skoro także do naszej dyspozycji stoją te środki nowoczesne?- Ojciec chyba nie mówi tego poważnie! - zawołałem.- Toż to byłoby nieetyczne! Przeor wzruszył ramionami.- Mówisz tak, bo jesteś dzieckiem innej epoki.Zapewne sądzisz, że działalibyśmy podstępem i zniewoleniem, czyli taktyką “kryptokonwersji”, ukradkowo rozsiewając jakieś chemikalia lub jakimiś falami bądź drganiami urabiając umysły.Ależ tak nie jest przecież wcale! Niegdyś odbywały się dysputy wierzących z niewierzącymi, a jedynym instrumentem, jedyną bronią używaną była słowna moc argumentu obu stron (nie myślę o “dysputach”, w których argumentem był pal, stos lub topór).Obecnie analogiczna dysputa odbywałaby się na środki argumentacji technicznej.My byśmy działali instrumentami nawracającymi, a zatwardzialcy-oponenci kontratakowaliby środkami, które by nas miały przerobić na ich modłę, a co najmniej uodpornić ich przeciwko temu trybowi misjonarzowania.Szansę obu stron na wygraną zależałyby od skuteczności użytych technik, tak samo jak ongiś szansę zwycięstwa w dyspucie zależały od skuteczności słownego wywodu.Nawrócić bowiem to tyle, co przekazać zniewalającą do wiary informację.- A jednak - upierałem się - takie nawracanie nie byłoby autentyczne! Przecież preparat, wywołujący pragnienie wiary i głód Boga, fałszuje umysł, bo nie przemawia do jego wolności, lecz przymusza go i gwałci!- Zapominasz o tym, do kogo i gdzie mówisz - odparł przeor.- Od sześciuset lat nie ma u nas ani jednego “naturalnego” umysłu.Nie ma więc u nas możliwości odróżnienia pomiędzy myślą narzuconą i naturalną, ponieważ nikt nie musi nikomu żadnej myśli ukradkiem narzucać, żeby go przekonać.Narzuca się coś wcześniejszego i ostatecznego zarazem, to znaczy mózg!- Lecz i ten narzucony mózg ma nienaruszoną logikę! - odparłem.- To prawda.Wszelako zrównanie niegdysiejszych i obecnych dysput o Bogu straciłoby zasadność tylko wówczas, gdyby na rzecz wiary istniała argumentacja logicznie nieodparta, zniewalająca umysł do aprobowania wyniku z taką samą mocą, z jaką to matematyka czyni.Ale podług naszej teodycei takiej argumentacji nie może być.Toteż historia wiar zna apostazy i herezje, lecz nie zna analogicznych odstępstw historia matematyki, ponieważ nigdy nie było takich, co by odmawiali zgody na to, że jest jeden tylko sposób dodawania jedności do jedności i że wynikiem tej operacji będzie liczba dwa.Ale Boga nie udowodnisz matematycznie.Opowiem ci o tym, co zaszło dwieście lat temu.Pewien ojciec komputer starł się z komputerem niewierzącym.Ten ostatni, jako nowszy model, dysponował środkami informacyjnego działania nie znanymi naszemu duchownemu.Wysłuchał tedy jego argumentacji i rzekł mu:“Pan mnie informowałeś, a teraz ja cię poinformuję, co nie potrwa ani milionowej cząstki sekundy - poczekajmyż tę chwilkę na przemienienie pańskie!” Po czym zdalnie i błyskawicowe tak przeinformował naszego ojca, że ten wiarę stracił.Cóż powiesz?- No, jeśli to nie był gwałt zadany, to już nie wiem! - zawołałem.- U nas zwie się to manipulowaniem umysłami.- Manipulowanie umysłami - rzekł o.Darg - to tyle, co nakładanie duchowi niewidzialnych więzów tym samym sposobem, jakim można je ciału widzialnie nakładać.Myśl jest jak pismo, wychodzące spod ręki, a manipulacja myślą jest jak przechwycenie piszącej dłoni, żeby stawiała inne znaki.To oczywisty gwałt.Lecz ów komputer nie tak działał.Każdy wywód musi być budowany z danych; przekonywać zaś w dyskusji to tyle, co słowami wymawianymi przesuwać dane w umyśle oponenta.Komputer ten uczynił to właśnie, lecz nie słowem mówionym.Nie zrobił więc pod względem informacyjnym nic innego niż zwykły, dawny dysputant, a jedynie zrobił to pod względem przesyłowym inaczej.Mógł zaś postąpić tak, bo dzięki swej umiejętności umysł naszego ojca widział na wylot.Wyobraź sobie, że jeden szachista widzi tylko szachownicę z figurami, a drugi nadto jeszcze dostrzega myśli przeciwnika.On go zwycięży na pewno, jakkolwiek wcale go nie zgwałci w niczym.Jak sądzisz, co uczyniliśmy z naszym duchownym, gdy do nas wrócił?- Chyba zrobiliście tak, żeby mógł na powrót uwierzyć.- powiedziałem niepewnie.- Nie uczyniliśmy tego, ponieważ odmawiał zgody.Nie mogliśmy więc tego zrobić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl