, Koontz Dean R Szepty 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego zdolność rozumowania zaczęła go za-wodzić wiele godzin temu, ale teraz nie mógÅ‚ już też polegać na swoich piÄ™ciu zmy-sÅ‚ach.Czasami myÅ›laÅ‚, że sÅ‚yszy jakieÅ› gÅ‚osy i tropiÅ‚ je po caÅ‚ym domu tylko po to, byuÅ›wiadomić sobie, że sÅ‚yszaÅ‚ wÅ‚asne mamrotanie.Czasami pleśń nie pachniaÅ‚a zupeÅ‚niejak pleśń, tylko jak ulubione perfumy jego matki; ale chwilÄ™ pózniej pachniaÅ‚a znowujak pleśń.A kiedy spojrzaÅ‚ na znajome obrazy, które wisiaÅ‚y na tych Å›cianach od jegodzieciÅ„stwa, nie byÅ‚ w stanie okreÅ›lić, co przedstawiajÄ…; ksztaÅ‚ty i kolory nie różniÅ‚y siÄ™miÄ™dzy sobÄ…, a jego wzrok zawodziÅ‚y nawet najprostsze wizje.StaÅ‚ przed jednym, wie-dzÄ…c, że to krajobraz przedstawiajÄ…cy drzewa i dzikie kwiaty, ale nie mógÅ‚ tego tam wy-patrzeć; pamiÄ™taÅ‚ tylko, że to tam byÅ‚o; teraz widziaÅ‚ tylko mazniÄ™cia, urywane linie,plamy, nic nie znaczÄ…ce ksztaÅ‚ty.StaraÅ‚ siÄ™ nie popadać w panikÄ™.TÅ‚umaczyÅ‚ sobie, że ten dziwaczny chaos i brakorientacji to jedynie skutki tego, że nie spaÅ‚ caÅ‚Ä… noc.PrzejechaÅ‚ dÅ‚ugÄ… drogÄ™ w krót-kim czasie i naturalnie musiaÅ‚ być zmÄ™czony.MiaÅ‚ ciężkie powieki, oczy piekÄ…ce, za-czerwienione i zaognione.Wszystko go bolaÅ‚o i zesztywniaÅ‚ mu kark.Potrzeba mu byÅ‚otylko snu.Kiedy siÄ™ obudzi, w gÅ‚owie mu siÄ™ przejaÅ›ni.PowiedziaÅ‚ to sobie i musiaÅ‚ w touwierzyć.Ponieważ przeszukiwaÅ‚ caÅ‚y dom od doÅ‚u do góry, doszedÅ‚ aż do poddasza, na któ-rym byÅ‚ urzÄ…dzony wielki pokój ze spadzistym sufitem.W nim spÄ™dziÅ‚ wiÄ™kszÄ… częśćswego życia.W bladym poÅ‚ysku latarki zobaczyÅ‚ łóżko, na którym sypiaÅ‚ przez te lata,kiedy mieszkaÅ‚ w tej rezydencji.Sam leżaÅ‚ już na łóżku, z zamkniÄ™tymi oczyma, jakby spaÅ‚.OczywiÅ›cie jego oczy byÅ‚yzaszyte.A biaÅ‚a koszula nocna nie byÅ‚a koszulÄ… nocnÄ…; to byÅ‚a szata grobowa, którÄ… na-Å‚ożyÅ‚ na niego Avril Tannerton.Bo on nie żyÅ‚.Ta suka wepchnęła w niego nóż i zabiÅ‚ago.ByÅ‚ zimny jak kamieÅ„ od zeszÅ‚ego tygodnia.Bruno czuÅ‚ siÄ™ zbyt osÅ‚abiony, żeby znalezć ujÅ›cie dla swego smutku i gniewu.PodszedÅ‚ do królewskiego Å‚oża i wyciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ na swojej poÅ‚owie, obok siebie.On sam cuchnÄ…Å‚.To byÅ‚ ostry, chemiczny zapach.PoÅ›ciel wokół niego samego byÅ‚a poplamiona i wilgotna od ciemnych pÅ‚ynów, którepowoli wyciekaÅ‚y z ciaÅ‚a.Bruna nie obchodziÅ‚ ten baÅ‚agan.Jego strona łóżka byÅ‚a sucha.I chociaż sam byÅ‚martwy i już nigdy nie miaÅ‚ przemówić ani siÄ™ zaÅ›miać, czuÅ‚ siÄ™ dobrze tylko dlatego, żebyÅ‚ w pobliżu siebie.Bruno wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ i dotknÄ…Å‚ siebie.DotknÄ…Å‚ zimnej, twardej, sztywnej rÄ™ki i przy-trzymaÅ‚ jÄ….Zniknęła część bolesnej samotnoÅ›ci.Bruno nie poczuÅ‚ siÄ™ oczywiÅ›cie caÅ‚y.Już nigdy nie poczuje siÄ™ caÅ‚y, bo jego poÅ‚owabyÅ‚a martwa.Ale leżąc tu, obok swego trupa, nie czuÅ‚ siÄ™ już też taki samotny.352 Bruno zasnÄ…Å‚ przy zapalonej latarce, która rozpraszaÅ‚a mrok w sypialni na podda-szu.¬ ¬ ¬Gabinet doktora Nicholasa Rudge a znajdowaÅ‚ siÄ™ na dwudziestym piÄ™trze wieżowcastojÄ…cego w samym sercu San Francisco.Widocznie, pomyÅ›laÅ‚a Hilary, architekt albo nigdy nie sÅ‚yszaÅ‚ o nieprzyjemnymterminie  obszar trzÄ™sieÅ„ ziemi , albo zawarÅ‚ bardzo korzystny pakt z diabÅ‚em.JednaÅ›ciana w gabinecie Rudge a byÅ‚a caÅ‚a ze szkÅ‚a, podzielona na trzy ogromne tafle jedy-nie dwoma wÄ…skimi, pionowymi stalowymi prÄ™tami; za oknem rozciÄ…gaÅ‚y siÄ™ tarasy, za-toka, okazaÅ‚y most Golden Gate i opieszaÅ‚e pasma mgÅ‚y z ubiegÅ‚ej nocy.Coraz szybszyoceaniczny wiatr rozdzieraÅ‚ chmury na strzÄ™py, nad których szaroÅ›ciÄ… dominowaÅ‚ corazbardziej z każdÄ… chwilÄ… bÅ‚Ä™kit nieba.Widok byÅ‚ olÅ›niewajÄ…cy.Po drugiej stronie szklanej Å›ciany, w wielkim pokoju, wokół okrÄ…gÅ‚ej Å‚awy z tekustaÅ‚o sześć wygodnych krzeseÅ‚.Prawdopodobnie w tym kÄ…cie odbywaÅ‚y siÄ™ spotkaniagrup terapeutycznych.Teraz w tym miejscu usiedli Hilary, Tony, Joshua i doktor.Rudge byÅ‚ uprzejmym mężczyznÄ…, który potrafiÅ‚ osobie przebywajÄ…cej w jego towa-rzystwie dać do zrozumienia, że już od dawna nie spotkaÅ‚ kogoÅ› równie interesujÄ…cegoi czarujÄ…cego.ByÅ‚ Å‚ysy stosownie do wszystkich wyÅ›wiechtanych powiedzonek (jak kulabilardowa, pupa niemowlÄ™cia, kolano), ale miaÅ‚ porzÄ…dnie przyciÄ™tÄ… brodÄ™ i wÄ…sy.ByÅ‚ubrany w trzyczęściowy garnitur z dopasowanym krawatem i chusteczkÄ… w kieszon-ce, ale nie przypominaÅ‚ swym wyglÄ…dem bankiera czy dandysa.WyglÄ…daÅ‚ na czÅ‚owiekadystyngowanego, godnego zaufania, a przy tym byÅ‚ tak zrelaksowany, jakby miaÅ‚ na no-gach tenisówki.Joshua podsumowaÅ‚ treść dowodów, których usÅ‚yszenia zażądaÅ‚ doktor, i wygÅ‚osiÅ‚krótki wykÅ‚ad (który chyba rozbawiÅ‚ Rudge a) na temat obowiÄ…zku psychiatry chro-nienia spoÅ‚eczeÅ„stwa przed pacjentem, który wydaje siÄ™ mieć mordercze skÅ‚onnoÅ›ci.Podczas kwadransa Rudge usÅ‚yszaÅ‚ wystarczajÄ…co dużo, by dać siÄ™ przekonać, że prze-strzeganie tajemnicy lekarskiej nie jest w tym przypadku ani roztropne, ani usprawie-dliwione.ZgodziÅ‚ siÄ™ otworzyć dla nich teczkÄ™ Frye a. Chociaż muszÄ™ przyznać  zauważyÅ‚ Rudge  że gdyby tylko jedno z was przy-szÅ‚o tutaj z tÄ… niewiarygodnÄ… opowieÅ›ciÄ…, to nie darzyÅ‚bym go zbytnim zaufaniem.PomyÅ›laÅ‚bym, że potrzebna mu moja pomoc medyczna. RozważaliÅ›my już ewentualność, że wszyscy troje postradaliÅ›my zmysÅ‚y  przy-znaÅ‚ Joshua. I odrzuciliÅ›my jÄ…  dodaÅ‚ Tony.353  Cóż, jeÅ›li jesteÅ›cie niezrównoważeni  powiedziaÅ‚ Rudge  to lepiej mówcie wszyscy czworo , ponieważ ja już też w to wierzÄ™.Przez ostatnie osiemnaÅ›cie miesiÄ™cy (jak wyjaÅ›niÅ‚ Rudge) spotkaÅ‚ siÄ™ z Frye emosiemnaÅ›cie razy na indywidualnych, pięćdziesiÄ™ciominutowych posiedzeniach.Popierwszej wizycie, kiedy stwierdziÅ‚, że pacjent przechodzi jakieÅ› gÅ‚Ä™bokie zaburzenia,namawiaÅ‚ Frye a do przychodzenia przynajmniej raz w tygodniu, bo uważaÅ‚, że pro-blem jest zbyt poważny, jak na posiedzenia tylko raz w miesiÄ…cu.Ale Frye nie wyraziÅ‚zgody na wiÄ™kszÄ… czÄ™stotliwość wizyt. Jak wam mówiÅ‚em przez telefon  powiedziaÅ‚ Rudge  pan Frye byÅ‚ rozdartymiÄ™dzy dwoma pragnieniami.ChciaÅ‚ mojej pomocy i chciaÅ‚ siÄ™ dostać do korzeni swo-jego problemu.Ale jednoczeÅ›nie baÅ‚ siÄ™ mi wszystko wyjawić  i baÅ‚ siÄ™ tego, czegomógÅ‚ siÄ™ dowiedzieć o samym sobie. A na co byÅ‚ chory?  spytaÅ‚ Tony. Cóż, oczywiÅ›cie sama choroba  psychiczny problem, który powodowaÅ‚ jegoniepokoje, napiÄ™cia i stresy  byÅ‚a ukryta w jego podÅ›wiadomoÅ›ci.Dlatego mnie po-trzebowaÅ‚.W koÅ„cu daÅ‚oby siÄ™ wykryć i znalezć rozwiÄ…zanie tego problemu, gdyby te-rapia zostaÅ‚a uwieÅ„czona powodzeniem.Ale nigdy tak daleko nie zaszliÅ›my.WiÄ™c niemogÄ™ wam powiedzieć, co mu dolegaÅ‚o, bo naprawdÄ™ nie wiem.Ale myÅ›lÄ™, że głównysens paÅ„skiego pytania brzmi  co przede wszystkim sprowadziÅ‚o do mnie Frye a? Cogo przekonaÅ‚o, że potrzebuje pomocy? Tak  wtrÄ…ciÅ‚a Hilary. Przynajmniej od tego możemy zacząć.Jakie miaÅ‚ ob-jawy? Najbardziej niepokojÄ…cÄ… rzeczÄ…, przynajmniej z punktu widzenia pana Frye a, byÅ‚powtarzajÄ…cy siÄ™ koszmar senny, którego on baÅ‚ siÄ™ panicznie.Na okrÄ…gÅ‚ej Å‚awie staÅ‚ magnetofon i obok niego leżaÅ‚y dwie sterty kaset; w jednejstercie byÅ‚o ich czternaÅ›cie, w drugiej cztery.Rudge pochyliÅ‚ siÄ™ i wybraÅ‚ jednÄ… z tychczterech [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl