, Kolodziejczak Tomasz Kolory sztandarow (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Długo to trwa - Karlson ze zrozumieniem pokiwał głową.- Też pewnie macie w centrali kocioł? Po tym wszystkim.- Kapitanie Karlson - w tej parze Hydronian odgrywał rolę złego policjanta - Departament nie zmienia sposobu swojego działania po politycznej zmianie władzy.- Nawet, gdy do władzy dochodzi - Karlson zawiesił głos - Dominium?- Kapitanie Karlson - Hydronian podniósł głos - tego rodzaju komentarze uważam za niedopuszczalne.Będę musiał to uwzględnić w raporcie.- A uwzględniaj, uwzględniaj.- Karlson chciał dodać coś jeszcze, ale Branević położył mu rękę na ramieniu.- Przestań, człowieku! Wykonujemy rutynowe czynności.Chcesz nas nie lubić za to, że przestrzegamy regulaminu?!- Nie lubię was, bo osłaniacie tych dupków.- Ty służysz w armii tych dupków! - Branević podniósł głos.- To jest polityka.Rozumiesz: polityka! Ludzie przerzucili swe głosy, Rada Elektorów się zmieniła.I nic więcej.Jest tak, jak przedtem.- Przedtem Dominium nie miało garnizonów na Gla-diusie.- Z tego, co wiem, to ciągle nie ma.- Bo trudno je zbudować w ciągu trzech tygodni.Ale przecież już ich zaproszono, aby udzielili nam bratniej pomocy.- Dosyć! - Hydronian lekko uderzył dłonią w swoją tabliczkę.- Otrzymałem potwierdzenie twojej tożsamości i zezwolenia na pobyt.Masz prawo tu mieszkać.I to wszystko.Na czas wizytacji zostaniesz poza domem.- Czemu?- Bo ja wydaję ci takie polecenie, kapitanie.- Na jakiej podstawie?!- Na tej! - Hydronian ponownie podniósł rękę, tym razem projekcja dwóch mieczy rozwinęła się na wysokość niemal metra.- To jest moje prawo, żołnierzu.Jeśli tego nie wiesz, to zapytaj swoich przełożonych.Karlson nie odpowiedział.Pracownicy Departamentu w czasie wykonywania czynności służbowych mieli priorytet władzy w stosunkach ze wszystkimi obywatelami Gladiusa.- Tak więc, kapitanie - kontynuował Hydronian - mywejdziemy do środka, a ty grzecznie zostaniesz w ogródku.Nie powinno padać.Pracownicy Departamentu weszli do domu.Dokładnie obejrzeli przedpokój, wstąpili do kuchni, wreszcie dotarli do dużego pokoju, w którym leżał Daniel.Na środku pomieszczenia stała wielka skrzynia inkubatora o przezroczystych ścianach, wypełniona gęstą cieczą.Ze skrzyni wystawały rurki, kable i wyprowadzenia czipowe łączące ją ze stojącymi obok serwerami.To one dostarczały do biologicznego żelu wszystkie potrzebne składniki i bodźce.Kilka urządzeń stało także na dnie inkubatora.Nad nimi unosiło się ciało Daniela Bondaree.Jedna ze ścian skrzyni pełniła funkcję monitora, na którym wyświetlały się informacje o stanie znajdującego się wewnątrz inkubatora organizmu.Wszystkie wyniki Daniela pozostawały w normie.Oczywiście w normie dla człowieka, który umarł i od czterech tygodni jest przywracany do życia.Hydronian podszedł do monitora i zadysponował podgląd ciała Daniela wraz z przekrojami.- Nieźle, nie ma co - gwizdnął po chwili.- Facet rzeczywiście był już bardzo mocno wykorkowany.Zobacz, rekultywacja narządów, wymiana skóry, przeszczep tkanki łącznej.- Wszystko jest w raporcie - mruknął Branević.– Nie przeglądałeś?- W raporcie, w raporcie - obruszył się Hydronian - co innego raport, a co innego zobaczyć na własne oczy faceta, któremu odrasta ręka.Ciekawe, czy chociaż fiut mu zostanie własny? Zaraz sprawdzę.- Zostaw to, do cholery! - zdenerował się Branević.-Podłączamy się, przesłuchujemy i do domu.- Byłeś kiedyś w akcji? - Hydronian nie wydawał się speszony.- Takiej prawdziwej, żeby napieprzali na ostro? Czy tylko łazisz i przesłuchujesz?- Czasem wzywam do siebie - Branević podłączył swoją tabliczkę do gniazda czipowego w ścianie inkubatora.- A ty?- Ja? Człowieku! Jestem urzędnikiem.- Więc się ciesz.Urzędników potrzebują wszyscy.I Gladius, i Dominium, i, głowę dam sobie uciąć, korgardzi.No dobra, sprzęgaj się!Hydronian chwilę jeszcze patrzył na ciało Daniela, a potem wyjął z kieszeni cienki przewód.Jedną jego końcówkę wpiął sobie w czip nadgarstkowy, drugą połączył z inkubatorem.- Daj mi fotel i przynieś szklankę czegoś do picia - powiedział.- Jeśli to potrwa dłużej niż trzy minuty, lej mi wodę do gardła.Jeśli dłużej niż kwadrans, odłącz mnie.- Wiem, wiem, powtarzasz mi to za każdym razem.Pamiętam, naprawdę, mam dobrą pamięć i pamiętam.Nie musisz ciągle mi wszystkiego przypominać!- Muszę.Widziałeś kiedyś faceta odwodnionego w czasie sprzęgu? Ja tak.Paraliż połowy ciała.Podobno uleczalny.Tyle, że po dziesięciu latach rekonwalescencji.A widziałeś faceta po dwudziestu minutach sprzęgu? Ja też nie.Wszyscy, którzy spróbowali, nie żyją!Hydronian podał hasło.Na ekranie inkubatora pojawił się komunikat potwierdzający transmisję.W ułamku sekundy ciało urzędnika stężało, skórzaste powieki zwinęły się, odsłaniając wielkie i okrągłe oczy.Ich źrenice były zwężone niemal do rozmiarów punktu.Hydronian rozpoczął próbę bezpośredniego sprzęgu z umysłem tkwiącego w inkubatorze, przywracanego życiu Daniela.- A wiesz, co mnie w tym wszystkim wkurwia najbardziej? - mruknął Branević, patrząc na nieprzytomnego współpracownika.- Że tę gadkę też mi powtarzasz za każdym razem!Umysł Daniela trwał w zawieszeniu między jawą i snem, tak jak ciało między życiem i śmiercią.Czasami do tego snu wkraczała jakaś obca osoba - lekarz, psychocybernetyk, Paccalet, Karlson.Zawsze miało to ten sam przebieg.Najpierw znikały obrazy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl