, King Stephen Mroczna Wieza III (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaraz pan powie, że takie rzeczy się nie zdarzają, i oczywiście będzie pan miał rację.Część mojego umysłu wie, że ma pan rację, ale znacznie większa część uważa, że się pan myli.Ponieważ tak było.Umarłem.”Gdyby powiedział coś takiego, pan Bissette natychmiast zadzwoniłby do Elmera Chambersa i Jake podejrzewał, że Klinika Psychiatryczna Sunnyvale byłaby wytchnieniem po tym wszystkim, co ojciec miałby do powiedzenia na temat dzieciaków, które zaczynają wariować tuż przed końcowymi egzaminami.Dzieciaków robiących rzeczy, o których nie można wspominać podczas lunchu czy koktajlu.Dzieciaków, Które Przegrywają.Jake z trudem uśmiechnął się do pana Bissette’a.- Trochę obawiam się egzaminów, to wszystko.Pan Bissette mrugnął okiem.- Poradzisz sobie.Pani Franks zaczęła potrząsać dzwonkiem.Każdy brzęk rozdzierał uszy Jake’a i zdawał się jak rakieta przelatywać przez jego mózg.- Chodź - powiedział pan Bissette.- Spóźnimy się.Nie chcesz się spóźnić na swój pierwszy egzamin, prawda?Minęli panią Franks i jej jazgotliwy dzwonek.Pan Bissette ruszył w kierunku rzędu siedzeń zwanych chórem.W Piper School było wiele takich zmyślnych nazw: świetlica była aulą, przerwa obiadowa - pauzą, chłopców i dziewczęta z siódmych oraz ósmych klas nazywano starszakami, a składane krzesła przy fortepianie (w który pani Franks wkrótce zacznie tłuc równie bezlitośnie, jak potrząsała srebrzystym dzwonkiem) były chórem.Jake sądził, że wszystko to jest częścią tradycji.Jeśli rodzic wiedział, że jego dziecko ma w południe pauzę, którą spędza w auli, zamiast wcinać sałatkę z tuńczykiem w kafejce, to z ulgą dochodził do wniosku, że w kwestii edukacji wszystko jest w najlepszym porządku.Jake opadł na krzesło na końcu sali i puszczał mimo uszu poranne komunikaty.Strach nie opuszczał go ani na chwilę, sprawiając, że czuł się jak szczur w labiryncie.A kiedy usiłował spojrzeć w przyszłość i ujrzeć promyk światła w tunelu, widział tylko ciemność.Okręt jego zdrowych zmysłów tonął.Pan Harley, dyrektor szkoły, wszedł na podium i wygłosił krótką przemowę na temat znaczenia końcowych egzaminów oraz tego, że uzyskane stopnie będą kolejnym krokiem na Wielkiej Drodze Życia.Powiedział im, że szkoła liczy na nich, on na nich liczy i liczą na nich ich rodzice.Nie powiedział im, że liczy na nich cały wolny świat, ale jasno dał to do zrozumienia.Zakończył informacją, że podczas końcowych egzaminów nie będą dzwonić dzwonki (pierwsza i jedyna dobra wiadomość, którą Jake usłyszał tego ranka).Pani Franks, która zajęła miejsce przy fortepianie, zagrała pierwszy akord.Wszyscy uczniowie - siedemdziesięciu chłopców i pięćdziesiąt dziewczynek ubranych w schludne i eleganckie stroje świadczące o guście i finansowej stabilizacji rodziców - wstali i zaczęli śpiewać hymn szkoły.Jake poruszał wargami i myślał o tym miejscu, w którym ocknął się po śmierci.Z początku sądził, że znalazł się w piekle.a kiedy pojawił się ten człowiek w czarnej szacie z kapturem, był tego pewny.Potem oczywiście zjawił się ten drugi człowiek.Ten, którego Jake prawie pokochał.„Tylko że on pozwolił mi spaść.Zabił mnie.”Czuł piekące krople potu, które zaczęły spływać mu po szyi i między łopatkami.Sławmy więc sale naszej PiperWysoko jej sztandar płynie.Sława ci, o nasza alma mater,Piper zwycięża lub ginie!„Boże, co za gówniany teks”t - pomyślał Jake i nagle przyszło mu do głowy, że jego ojciec uwielbiałby ten hymn.* * *Pierwsze prace były z języka angielskiego, jedynego przedmiotu, który nie kończył się egzaminem.Zamiast niego mieli napisać wypracowanie.Powinno mieć postać maszynopisu zawierającego od tysiąca pięciuset do czterech tysięcy słów.Pani Avery jako temat wybrała „Moje pojmowanie prawdy”.Za to wypracowanie można było uzyskać dwadzieścia pięć procent punktów składających się na końcową ocenę tego semestru.Jake zajął miejsce w trzecim rzędzie.W sali było tylko jedenaścioro uczniów.Jake przypomniał sobie Dzień Wstępny, ostatni dzień września, kiedy pan Harley powiedział im, że Piper ma „Najwyższy Współczynnik, Jeśli Chodzi O Stosunek Liczby Nauczycieli Do Liczby Uczniów, Ze Wszystkich Dobrych Prywatnych Szkół Na Wschodnim Wybrzeżu”.Podkreślał swoje słowa, miarowo uderzając pięścią w pulpit katedry.Jake wcale się tym nie przejął, ale przekazał tę informację ojcu.Pomyślał, że ta wiadomość zrobi na nim ogromne wrażenie, i nie pomylił się.Teraz rozpiął torbę i ostrożnie wyjął niebieską teczkę, która zawierała jego wypracowanie końcowe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl