, joanna chmielewska krowa niebianska ZY6FMTZANHZ2XA 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wręcz była jej wdzięczna za przymusową zmianę planów i znakomita rozrywka kwitła jej już na horyzoncie.Podjęła męską decyzję, udała się do kasy.Znajomy z wyścigów złapał ją w połowie drogi, kiedy z garnkiem złotówek wracała do upatrzonego automatu pokerowego.- Dobry wieczór, nie widziałem tu pani dotychczas.Pani tu jest pierwszy raz?- Pierwszy.- O rany boskie.To niech pani robi, co chce, nie będę się wtrącał.Nie namawiam do niczego, jak człowiek jest pierwszy raz, to wygrywa sam z siebie.Pełna wielkich, acz nieśmiałych nadziei, Elunia usiadła na wysokim krześle.Zorientowała się od razu, że może grać za jedną złotówkę, za dwie, za pięć, aż do dwudziestu.Ponadto istnieje możliwość podwajania wygranej, świeci się jakiś guzik z napisem „double”, wiedziała co to znaczy, aczkolwiek nie miała pojęcia, jak tym należy operować.Co jej szkodziło, mogła sprawdzić.Wrzuciła dwie złotówki i prztyknęła guzikiem „start”.Na ekranie pojawiły się jej trzy damy.Kierując się wiedzą pokerową, zatrzymała te trzy damy i prztyknęła guzikiem ponownie.Ujrzała siódemkę i dżokera, automat zaś jął wydawać z siebie optymistyczne dźwięki.Zaprawiona w remi-brydżu Elunia zrozumiała, że dżoker zastąpił czwartą damę, dostała pokerową karetę.Mniej więcej po godzinie rozpłomieniona Elunia, mając na pozycji „credit” dwa tysiące czterysta punktów, czyli, jak zdołała policzyć, dwadzieścia cztery miliony starych złotych, postanowiła to uczcić.Poprosiła kelnerkę o whisky, najlepiej Ballantine, z wodą i lodem.Przed hotelem widziała taksówki, nie musiała wracać własnym samochodem.Miała dwa tysiące sześćset, kiedy znów pojawił się przy niej znajomy z wyścigów.- Pani to weźmie - rzekł rozkazująco.- Wyjdzie pani wygrana.Inaczej on zeżre wszystko, te automaty płacą seriami.- Nie chcę - odparła Elunia z energią, pochodzącą z whisky.- Spotkało mnie dzisiaj zmartwienie, teraz to sobie odbijam, będę grała dalej i niech szlag trafi te sto złotych, które w to włożyłam.Przez jedne sto złotych nie skoczę do Wisły.- Jak pani chce.Ja panią ostrzegłem.W tym momencie, dopiero teraz po raz pierwszy, zwróciła uwagę na guzik „double”.Wygrana była wysoka, uznała, że może sobie pozwalać na eksperymenty.Na ekranie pokazał się ful, dwa asy i trzy ósemki.Elunia beztrosko prztyknęła owym „double”, ujrzała pięć kart, jedną odkrytą, była to siódemka, i cztery zakryte, grzbietami do góry.Prztyknęła w środkową, bardzo ciekawa, co z tego wyniknie.Środkową okazał się walet, automat zaś zaproponował jej następne dublowanie.Elunia chętnie przyjęła propozycję.Pierwszą kartą była dwójka, Elunia rozumiała już, iż powinna znaleźć większą od tej dwójki, co nie wydawało jej się trudne.Prztyknęła w przedostatnią, którą okazał się król.Prztyknęła w dublowanie jeszcze raz, ponownie dwójka.Wybrała środkową, czwórka.W tym momencie ktoś za nią wydał z siebie rozdzierający jęk.- Żółta pani? - spytał.- Oczka skośne?Elunię tak to zaskoczyło, że całą swoją wygraną przerzuciła na kredyt, nie zdając sobie sprawy, że przerzuca zdobyte niespodziewanie sześć tysięcy czterysta nowych złotych.Obejrzała się.Za jej plecami stał inny znajomy wyścigowy.- A co? - spytała niepewnie.- Coś źle zrobiłam?- Przeciwnie, zrobiła pani doskonale, ale to podejrzana sprawa.Jakim cudem pani wyszło? Nie widzę w pani wschodnich cech.Elunię informacja zdziwiła.- Do czego mi wschodnie cechy?- Do dublowania.Jeszcze pani o tym nie wie? A, rozumiem, pani tu pierwszy raz i nikt pani nie powiedział.No to ja mówię.Takie dublowanie jak przed chwilą wychodzi tylko Chińczykom, czy co oni tam są, Japończycy może.Żółte i skośne.Nam te automaty już za drugim razem dają na początek asa albo dżokera.Za pierwszym zresztą przeważnie też.A nawet jak dadzą coś mniejszego, to ta reszta jest jeszcze mniejsza, a jak gdzieś jest większa, to my w nią nie trafiamy.A oni owszem.Akurat tu stanąłem za panią i aż mi wszystko ścierpło, jak zobaczyłem, co pani robi.Ugryzłem się w język, żeby pani nie speszyć, i własnym oczom nie wierzę.Ale skoro pani tu jest pierwszy raz.? To chyba ta magia działa.Elunia całą wypowiedź zrozumiała prawie doskonale.Jej ilustrację widziała przed sobą na ekranie, a słowa „Chińczyk”, „żółty” i „skośny” również były jej znane.Popatrzyła na swój kredyt i ujrzała sumę 9120.Zrobiło jej się gorąco, rumieniec pokrył jej twarz i oczywiście z wrażenia znieruchomiała radykalnie.- Dziewięćdziesiąt milionów - mówił dalej znajomy, melancholijnie i z odrobiną rozgoryczenia, ale bez wyraźnej zawiści, co dowodziło szlachetności charakteru.- Ja bym to zabrał, ale przy pierwszym razie, kto wie.? Może pani trafi royala? Zdarzają się szczęśliwcy.Potem pani i tak to wszystko przegra, ale przynajmniej będzie pani miała co przegrywać.W tym momencie ostatni automat w rzędzie, w samym rogu, zaczął nagle brzęczeć, świecić i odgrywać jakąś melodię.Znajomy przerwał perorę, cofnął się.spojrzał z daleka i wrócił do Eluni.- Proszę.Ma pani royala.Dwieście pięćdziesiąt tysięcy baniek, ćwierć miliarda.Pani spojrzy, kto przy nim siedzi.Skąd u nich ten fart.?Nagłe brzęki dziabnęły Elunię akustycznie, dzięki czemu szybciej odzyskała zdolność ruchu.Posłusznie, jeszcze nieco oszołomiona, zsunęła się z krzesła i poszła spojrzeć.Na ekranie ostatniego automatu widniał królewski poker treflowy, as, król, dama, walet i dziesiątka.Automat wysypywał pieniądze, a przed nim siedział na stołku dość korpulentny i bardzo zadowolony Chińczyk.Czy może Japończyk.Wietnamczycy i Koreańczycy odpadali, zdaniem Eluni musieli być znacznie chudsi, a innych narodowości żółtej rasy chwilowo nie mogła sobie przypomnieć.- Duży poker - powiedziała.- To się nazywa royal? Niesłusznie, królewski poker, ale on się przecież zaczyna od asa.Wiem, że królewski, ale nie wiem dlaczego.- Nikt nie wie - zgodził się znajomy.- Royal się na to mówi i tyle.No nic, nie będę przeszkadzał, ale z dublowaniem niech pani uważa.Zostawszy sama.Elunia spełniła polecenie.Suma na kredycie pozwalała jej na rozmaite eksperymenty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl