,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z filmów dowiadywaliśmy się, co robią przestępcy, jak policjanci ich łapią, jak żołnierze walczą na wojnach, jak je wygrywają i jak zdobyto Dziki Zachód.To właśnie w kinie dowiedziałem się, że wbrew temu, co mówiono mi w domu i w szkole, Południe wcale nie pokonało tych z północy.Ale w tę sobotę western z Gene’em Autry nas znudził.Ilekroć pokazywali jakąś bijatykę, myślałem o Hanku Spruillu i niemal widziałem, jak stoi za spółdzielnią i tłucze wszystkich Sisców.Bójki Gene’a były niczym w porównaniu z krwawą jatką, jaką przed chwilą oglądaliśmy.Seans dobiegał już końca, gdy wreszcie zebrałem się na odwagę, żeby powiedzieć Dewayne’owi prawdę.- Ten wielki byk- szepnąłem.- Ten z grubą szyją, ten, co pobił Sisców.On pracuje na naszej farmie.- Znasz go? - odszepnął podejrzliwie Dewayne.- Jasne, i to całkiem dobrze.Bardzo mu zaimponowałem i chciał mnie o wszystko wypytać, ale sala była pełna, poza tym pan Starnes, kierownik kina, lubił przechadzać się między rzędami z latarką i wypatrywać tych, którzy rozrabiali.Każdego dzieciaka przyłapanego na gadaniu chwytał za ucho i wyrzucał za drzwi.Poza tym tuż za Dewaynem siedziała piegowata Brenda i czuliśmy się przy niej trochę nieswojo.W sali siedziało ledwie kilkoro dorosłych, głównie miastowych.Pan Starnes posadził Meksykanów na balkonie, ale chyba im to nie przeszkadzało.Zresztą tylko nieliczni byli na tyle rozrzutni, żeby wydawać pieniądze na kino.Zaraz po seansie wybiegliśmy na ulicę i pognaliśmy za spółdzielnię, spodziewając się, że zobaczymy zakrwawione zwłoki braci Sisców.Ale nie, nikogo tam nie było.Nikogo i niczego, żadnych dowodów zbrodni: ani krwi, ani ludzkich członków, ani roztrzaskanej kantówki.Dziadzio uważał, że szanujący się ludzie powinni wyjeżdżać z miasta przed zapadnięciem zmroku.W sobotę wieczorem w mieście działy się ponoć okropne rzeczy.Gorsze niż bójki, chociaż jak dotąd nigdy nie widziałem prawdziwego zła.Słyszałem, że za odziarniarnią dochodziło do pijatyk, że grano tam w kości i bito się zacieklej niż za dnia, ale wszystko to robiono ukradkiem, poza tym brało w tym udział bardzo niewielu ludzi.Mimo to dziadek bał się, że możemy się zgorszyć.Największym huncwotem w rodzinie Chandlerów był Ricky i mama mówiła, że w sobotę wieczorem często zostawał w mieście do późnej nocy.Krążyły nawet słuchy, że go aresztowano, i to dość niedawno, ale nigdy nie mogłem wyciągnąć od niej żadnych szczegółów.Mówiła też, że Dziadzio i Ricky przez wiele lat kłócili się o godzinę powrotu do domu.Pamiętam, że kilka razy wyjechaliśmy bez niego.Bardzo płakałem, bo byłem pewien, że już nigdy go nie zobaczę, ale w niedzielę rano siedział w kuchni i jakby nigdy nic pił kawę.Ricky zawsze wracał do domu.Spotkaliśmy się przy pikapie, który stał teraz wśród dziesiątków innych samochodów parkujących przed kościołem baptystów, ponieważ do miasta ciągle zjeżdżali nowi goście.Tłum na Main Street wyraźnie zgęstniał, zwłaszcza przed szkołą, gdzie kilku mężczyzn grało country na skrzypcach i bandżo.Nie chciałem wyjeżdżać, bo uważałem, że zawsze zdążymy wrócić.Babcia i mama poszły załatwić coś do kościoła, gdzie przed niedzielnym nabożeństwem gromadziła się większość kobiet.Tata i dziadek stali po drugiej stronie samochodu i rozmawiali o jakiejś bójce.Wtem usłyszałem słowo „Sisco” i znieruchomiałem.Jednakże w tej samej chwili nadszedł Miguel z Meksykanami, którzy trajkotali po hiszpańsku tak głośno, że zagłuszyli i dziadka, i tatę.Kilka minut później podszedł do nich Stick Powers, jeden z dwóch zastępców szeryfa z Black Oak.W czasie drugiej wojny światowej był ponoć w niewoli i lekko kulał, ponieważ - jak twierdził - Niemcy bili go w obozie jenieckim.Dziadzio mówił, że Stick nigdy w życiu nie opuścił granic hrabstwa Craighead i nigdy nie słyszał ani jednego wystrzału.- Zatłukł go prawie na śmierć - usłyszałem.Podszedłem bliżej.Było już ciemno i nikt mnie nie widział.- I dobrze - odparł dziadek.- Powiadają, że on u was pracuje.- Stick, ja tej bójki nie widziałem.- Dziadka zaczynała zalewać krew.- Znasz jego nazwisko?- Hank coś tam.- Dużo u nas takich [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|