, Fredric Brown Ten Zwariowany Wszechswiat 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydał głębokie westchnienie ulgi: wydawało się, że najgorsze niebezpieczeństwo chwilowo minęło.W Nowym Jorku powinien być bezpieczny.Najważniejsze, że zdołał przedostać się przez kordon.Nie tylko to, ale odważył się też - kiedy policjanci opuścili jego pokój - zabrać swoje pieniądze z parapetu.Wierzył, i jak się okazało, słusznie, że rozmowa, którą kapitanJak - mu - tam przeprowadził z ludźmi na dworcu kolejowym, oszczędzi mu ponownej rewizji, gdy okaże dowód swojej - już ustalonej - tożsamości.Ponadto nie miał zamiaru tracić tych banknotów i monet, dopóki nie dowie się, o co w tym chodzi.Zapewne stanowiły dla niego niebezpieczeństwo, ale niektóre z nich były tu cenne.Drogista dał mu równowartość dwustu dolarów za jedną monetę; może inne będą jeszcze cenniejsze.No, drogista przyznał nawet, że ćwierćdolarówka była warta więcej, niż za nią zapłacił!Jednak półdolarówka.Keith wzdrygnął się wewnętrznie na samo wspomnienie.Nie ma co zgadywać; będzie musiał po prostu zaczekać, aż się dowie, o co tu chodzi, a tymczasem musi być tak ostrożny, jak to możliwe.Zapłaciwszy za pokój i bilet wciąż miał około stu czterdziestu dolarów w kredytkach; to powinno wystarczyć na jakiś czas.Na dłuższy czas, jeśli będzie oszczędny.Mały zwitek niekredytowych banknotów i monet wepchnął przezornie do tylnej kieszeni spodni, żeby niechcący nie zapłacić za coś trefnymi pieniędzmi.Monety ciasno owinął banknotami, tak by nie zdradziły go brzękiem.Tak, posiadanie ich było bez wątpienia niebezpieczne, ale miał powód jeszcze ważniejszy niż ich ewentualna wartość.Były ostatnią nitką, na której trzymały się jego zdrowe zmysły.Wspomnienia mogły być płodem wyobraźni, ale te pieniądze były czymś rzeczywistym.W pewien sposób dowodziły, że przynajmniej część z tego, co pamiętał, była prawdą.To lekkie wybrzuszenie w tylnej kieszeni spodni dodawało mu otuchy.Spoglądając przez okno nabierającego szybkości po -ciągu widział, jak światła Greenville rzedną i powoli znikają w ciemnościach.Przynajmniej na razie był bezpieczny.I miał co najmniej dwie godziny na przejrzenie obu magazynów i gazety, którą kupił.Zaczął od gazety.ARKTUR ATAKUJE MARSA, NISZCZY KAPITo niewątpliwie wiadomość dnia; Keith przeczytał ją uważnie.Wyglądało na to, że Kapi była ziemską kolonią na Marsie, założoną w 1939 roku jako czwarta z siedmiu istniejących tam osad.Była z nich najmniejsza; zaledwie czterdziestu kolonistów - Ziemian.Uważano, że wszyscy zginęli, podobnie jak około stu pięćdziesięciu marsjańskich robotników.A więc, uświadomił sobie Keith, muszą istnieć tubylcy - Marsjanie, skoro pisze się osobno o marsjańskich robotnikach.Jak wyglądali ci marsjańscy tubylcy? Na ten temat nie było żadnej wzmianki w krótkim artykule, który brzmiał jak komunikat z pierwszej linii frontu bardziej znajomych Keithowi wojen.Może słowo “Lunańczyk" mimo wszystko było imieniem; może purpurowe potwory to Marsjanie, a nie mieszkańcy Księżyca?Jednak były ważniejsze rzeczy niż to, Keith czytał dalej.Jeden ze statków Arkturian zdołał jakoś przedostać się przez kosmiczną blokadę i wystrzelić torpedę, zanim wykryli go ludzie Dopelle'a.Zaatakowali natychmiast i choć arkturiańska jednostka przeszła na napęd międzygwiezdny, dopędzili ją i zniszczyli.Czyniono przygotowania - podawał New York Times - do ataku odwetowego.Szczegóły były, rzecz jasna, objęte tajemnicą wojskową.W trakcie lektury artykułu Keith natknął się na liczne nazwiska i nazwy, które nic mu nie mówiły.Mimo to poczuł się jeszcze bardziej nieswojo, kiedy natknął się na znajome nazwisko w całkiem niezrozumiałym kontekście - na wzmiankę o generale Eisenhowerze, dowódcy sektora wenusjańskiego.Zakończenie artykułu dotyczyło proponowanego wzmocnienia środków obronnych wokół bardziej narażonych na atak miast i było zupełnie niezrozumiałe dla Keitha.Roiło się od pojęć, które nic mu nie mówiły - jak powtarzający się zwrot “całkowite zamglenie" i liczne wzmianki o “renegatach" oraz “Ludziach Nocy".Przebrnąwszy przez główny artykuł - prawie dwie kolumny tekstu - Keith przejrzał gazetę od deski do deski, czytając wszystkie nagłówki i przynajmniej część każdej wiadomości, która wydawała się niezwykła czy interesująca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl