,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takie to proste.- Nie ma chyba potrzeby dodawać, że im większe będą twoje umiejętności, tym wyżej możesz zajść w hierarchii społecznej Charona - dorzucił Garal.Nie jestem przekonany, że którekolwiek spośród nas uwierzyło we wszystko, co nam powiedziano, jednak staraliśmy się zachować pewien spokój, tym bardziej że informacje te dotyczyły podstawowych reguł obowiązujących na co dzień w tym świecie.Ja sam, żebym uwierzył w jakąkolwiek magię, musiałbym wpierw ujrzeć jej efekty.Jeśli jednak ta ,magiczna" umiejętność wymagała ćwiczeń, warta była dokładniejszego poznania.- W jaki sposób nabywa się i rozwija tę zdolność? - spytałem naszych gospodarzy.- Albo się ją nabywa, albo też nie - odparł Garal.- Przede wszystkim, istnieje owa samokontrola, rodzaj psychicznych zdolności, których po prostu nauczyć się nie da.Prawdę mówiąc, większość ludzi nie radzi sobie z zachowaniem niezbędnej dyscypliny lub radzi sobie tylko w niewielkim stopniu.Nie muszę chyba dodawać, że w interesie będących u władzy nie leży, by każdy rozwijał te zdolności, nawet jeżeli przejawia konieczne do tego predyspozycje.Tak zresztą jak wszędzie.Jest kilka wilków, a wiele owiec, a jednak to wilki rządzą owcami.W Konfederacji są całe masy ludzi, prawie niezliczona ich ilość, a mimo to całe ich życie, od struktury genetycznej poczynając, a na wykonywanej pracy kończąc, zależy od niewielkiej grupki rządzących.Nie oczekujcie, że na Charonie będzie inaczej.To przynajmniej nie wymagało komentarza.Był tutaj rząd, na czele którego stali owładnięci żądzą władzy politycy i superkryminaliści, i ten rząd kierował społeczeństwem, z którego co najmniej pięć procent było równie pozbawione skrupułów jak oni.Tacy władcy z nikim nie dzielą się z własnej woli władzą, ani nie byliby tak głupi, aby władzę uczynić łatwo dostępną.Niemniej, pomyślałem sobie, moja samodyscyplina, trening psychiczny i związane z tym umiejętności, zostały wytrenowane na poziomie o wiele powyżej normy i to, czego była w stanie dokonać jakaś Aeolia Matuze, czy osoby mniejszego od niej kalibru, na pewno leżało w moich możliwościach.Zawsze znajdował się ktoś, kto gotów był pokonać istniejący system.Gdzieś tutaj odbywały się bez wątpienia jakieś nieoficjalne szkolenia; należało je tylko znaleźć i zapłacić wymaganą cenę.Podejrzewałem, że może to również być pewnym rodzajem testu.Przybyliśmy na Charona pozbawieni wszystkiego prócz naszej inteligencji; ci, którzy potrafią zapewnić sobie środki na takie szkolenie i ochronę i stworzyć sobie szansę na awans społeczny, na pewno to uczynią.Reszta dołączy do mas, tworzących niewyczerpany rezerwuar ofiar.Byłem przekonany, że tego rodzaju wyzwanie postawiono teraz przed nami.Po powrocie do pokoju przedyskutowałem z Zalą wszystko, co dzisiaj usłyszeliśmy.- Uważasz, że to wszystko prawda? - pytała.- Magia, czary, voodoo.to brzmi tak niedorzecznie! - Może i niedorzecznie, kiedy myślisz racjonalnymi kategoriami.Zauważ jednak, oni nie twierdzą, jakoby na Charonie można było dokonać czegoś, czego nie byłby w stanie zrobić dobry psycholog i psychiatra, wspomagany całą baterią urządzeń technicznych.Wierz mi, ja to w i e m.- I rzeczywiście wiedziałem.- No tak, ale to dzięki maszynom i ekspertom.Maszyn, owszem - zgodziłem się - nie oszukuj się jednak, że miejscowi eksperci są gorsi od tych z Konfederacji.Zsyła się tutaj także psychiatrów; to ludzie z wyobraźnią, tyle że częściej od innych popadają w szaleństwo.Jedyna różnica polega na tym, że tutaj każdy nosi w sobie swoją maszynę psychiczną; co prawda organiczną, ale jednak maszynę, urządzenie, gadżet.Wstrząsnął nią dreszcz.- Co ci dolega?- To twoje słowa.Psychiatrzy to ludzie najbardziej podatni na szaleństwo, prawda? Przypuszczam, że to nie tylko dlatego, iż grzebią w psychice innych, ale także dlatego, że ich maszyny i urządzenia wywołują u nich kompleks Boga.- Dobrze powiedziane - przyznałem.- Z tego, co przed chwilą powiedziałeś, wynika, iż znajdujemy się w świecie pełnym psychiatrów, a k a ż d y jest podłączony do takich maszyn, od których odłączyć się nie można.To znaczy, w naszym starym świecie, jeśli psychiatra zwariuje, zawsze znajdą się jacyś inni psychiatrzy i jakieś monitory komputerowe, i cała reszta; która jest w stanie coś wyłączyć, wyciągnąć jakąś wtyczkę, wyrwać tego wariata z ciebie; prawda?Skinąłem głową.- Park.A kto tutaj monitoruje - to wszystko? Kto tutaj wyciąga wtyczkę?I na tym, oczywiście, polegał cały problem.Wyrwany z klatki, samopas w domu wariatów, gdzie psychiatrzy są bardziej szaleni od pacjentów i gdzie nie ma nikogo, kto wyciągnąłby wtyczkę; nie ma nawet wtyczki.Nie ma nikogo.pracz mnie.Był to bardzo męczący dzień.Kiedy w końcu napięcie ustąpiło, położyliśmy się bardzo wcześnie.Miałem problemy ze zgaszeniem lampy naftowej tak, aby się nie poparzyć, ale w końcu odkryłem sposób mocowania klosza, a rodzaj małego kapturka na długim kiju, wiszący obok ręczników - okazał się idealnym narzędziem do gaszenia płomyka.Znacznie później dowiedziałem się, że to narzędzie z kapturkiem właśnie do tego celu zostało skonstruowane.Pomimo fizycznego wyczerpania, nie mogłem zasnąć.Myślałem o Charonie i o wyzwaniu, jakie stanowił.Oczywiście nie będę w stanie dokonać absolutnie niczego, dopóki nie zetknę się osobiście z ową pseudomagią i nie zorientuję się, z czym tak naprawdę mam do czynienia i czego będę musiał koniecznie się nauczyć.Później zapewne będę musiał znaleźć sobie jakieś zajęcie, nawiązać kontakty z miejscowymi, żeby dowiedzieć się niezbędnych rzeczy o szkoleniu i tych szelmach magikach.Byłbym całkowicie nieskuteczny bez doświadczenia i bez fachowego przeszkolenia na tej planecie.Istniała móżliwość - a nawet prawdopodobieństwo - że politycy ze szczytów władzy, tacy jak Matuze, niekoniecznie dysponowali największą mocą magiczną.Podejrzewałem, że jej umiejętności były odmiennego rodzaju.Niewątpliwie jednak otoczona była i strzeżona przez absolutnie najlepszych w tej dziedzinie i jedyna droga do niej prowadziła poprzez ich szeregi.Jako agent najwyższej klasy, nie miałem najmniejszych wątpliwości, iż będę w stanie opanować tę sztukę na tyle, by znaleźć się wśród najlepszych, jednak byłem jednocześnie wystarczająco praktyczny; by nie sądzić, że uda mi się pokonać wszystkich samemu.Nie, będzie mi potrzebna pomoc.pomoc - ludzi miejscowych.Jednego mogłem być pewien; że system taki jak ten musiał wytworzyć całe mnóstwo wrogów Matuze i że będą to albo kryminaliści, albo psychopaci, albo i jedni, i drudzy.Problem polegał na odnalezieniu ich i odpowiednim zorganizowaniu.Park? - Jej głos dobiegł mnie wśród ciemności poprzez wiecznie obecny dźwięk deszczu stukającego o dach.- Tak, Zala?- Czy - mogę.czy nie miałbyś nic przeciwko temu, gdybym wślizgnęła się do twojego łóżka? Na króciutko? Uśmiechnąłem się w ciemnościach.- Nie boisz się, że cię uduszę, czy coś w tym sensie?Wstała i ruszyła w moim kierunku, potykając się po drodze, po czym usiadła na moim łóżku.- Nie, nie boję się.Gdybym rzeczywiście w ten sposób o tobie myślała, nie zostałabym w tym pokoju ani sekundy.- Wsunęła się pod przykrycie i przytuliła do mnie.Było to bardzo miłe, dziwnie uspokajające, a jednocześnie troszkę niepokojące.Ona była znacznie ode mnie większa.Cóż, będzie trzeba do tego przywyknąć [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Archiwum
|