, Carroll Lewis Po drugiej stronie (2) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.)“Wcale nie - odpowiedział Król.- To po prostu Anglosaski Goniec: i przybiera pozy anglosaskie.Robi to wyłącznie wtedy, gdy jest szczęśliwy.Nazywa się Szarmar.” (Wymówił to jak czary mary, tylko że krócej.)“Kocham moje kochanie na literę S - nie mogła się powstrzymać Alicja - bo jest Szarmancki.Nie znoszę go na S, bo jest Szachrajem.Karmię go, hmmm, karmię go Szynką i Sianem.Nazywa się Szarmar, a mieszka -”“Mieszka na Szczycie pagórka - podpowiedział Król, nie podejrzewając, że się przyłączył do gry, kiedy Alicja wciąż jeszcze nie była pewna, jaka miejscowość zaczyna się na S.- Drugi Goniec nazywa się oczywiście Szalkap.Bo rozumiesz, muszę mieć dwóch: w jedną i w drugą stronę.Jednego, żeby przybywał, a drugiego, żeby wyruszał.”“Proszę?” powiedziała Alicja.“To nieładnie napraszać się,” powiedział Król.“Chciałam tylko powiedzieć, że nie rozumiem - oświadczyła Alicja.- Dlaczego jeden ma przychodzić, a drugi odchodzić?”“Przecież mówię ci - powtórzył zniecierpliwiony Król.- Muszę mieć dwóch: do przynoszenia i do odnoszenia.Jednego żeby przynosił, a drugiego żeby odnosił.”W tej chwili zjawił się Goniec: zbyt zadyszany, ażeby wykrztusić choć jedno słowo, wymachiwał tylko rękoma i wyczyniał do biednego Króla najokropniejsze grymasy.“Ta młodziutka dama kocha cię na literę S - “ powiedział Król, przedstawiając Alicję, w nadziei, że odwróci uwagę Gońca od swojej osoby - ale gdzie tam! - anglosaskie pozy stawały się coraz dziksze, a ślepiami wściekle przewracał z boku na bok.“Przerażasz mnie! - jęknął Król.- Słabo mi.daj mi kanapkę z szynką!”Na co Goniec, ku wielkiemu rozbawieniu Alicji, otworzył torbę, która mu wisiała na szyi, i wręczył Królowi kanapkę, a ten ją łapczywie pożarł.“Jeszcze jedną kanapkę!” powiedział Król.“Zostało mi już tylko siano,” odpowiedział Goniec, zaglądając do torby.“No to siana -” słabym głosem wyszeptał Król.Alicja spostrzegła z ulgą, że mu to wyraźnie pomogło.“Na zasłabnięcie nie ma to, jak zjeść trochę siana!” powiedział do niej, żując.“Chyba lepiej byłoby oblać cię zimną wodą - podsunęła Alicja - albo podać sole trzeźwiące.”“Czy ja powiedziałem, że coś nie byłoby lepiej? - zareplikował Król.- Powiedziałem tylko, że nie ma jak!” Alicja nie zdobyła się na sprzeciw.“Kogo minąłeś po drodze?” zapytał Król, wyciągając do Gońca rękę po jeszcze trochę siana.“Nikogo,” odpowiedział Goniec.“Bardzo słusznie - powiedział Król - ona też to widziała.Wobec tego Nikt cię nie przegonił.”“Staram się, jak mogę - odrzekł posępnie Goniec.- Na pewno nikt nie jest ode mnie szybszy.”“Oczywiście - powiedział Król - w przeciwnym razie byłby tu przed tobą.Ale skoro już odzyskałeś oddech, powiedz nam, co się dzieje w mieście.”“Szepnę to Waszej Królewskiej Mości na ucho,” powiedział Goniec i przyłożywszy sobie do ust dłonie, zwinięte w trąbkę, nachylił mu się do ucha.Alicja zmartwiła się, bo też chciała usłyszeć.Tymczasem Goniec nie wyszeptał, tylko wrzasnął na całe gardło: “Znowu się tłuką!”“To ma być szept? - zawołał nieszczęsny Król, podskakując i otrząsając się.- Jeżeli jeszcze raz to zrobisz, każę cię wychłostać! Huknęło mnie to w łeb, jak trzęsienie ziemi!”“Niewielkie to trzęsionko ziemi!” pomyślała Alicja.“Kto się znów tłucze?” ośmieliła się spytać.“Oczywiście Lew z Jednorożcem,” odpowiedział Król.“O koronę?”“Z pewnością - powiedział Król - a najzabawniejsze, że im chodzi wciąż o moją koronę! Lećmy na to popatrzeć.” I pobiegli truchcikiem, Alicja zaś powtarzała sobie w biegu słowa starej piosenki:Lew i Jednorożec walczyli o koronę,Lew pobił w mieście Jednorożca i już załatwione.Ci dali im białego, ci czarnego ciasta,Ci placka ze śliwkami i wybębnili ich z miasta.“A czy - ten - kto zwycięży - dostanie - koronę?” zapytała w biegu, jak mogła, bo jej tchu brakowało.“Ależ co znowu, skądże! - zawołał Król.- Co za pomysł!”“Czy Król - byłby - tak dobry - i raczył się - “ wysapała Alicja, gdy jeszcze kawałek ubiegli - “zatrzymać minutę - żeby - odsapnąć?”“Dobry to ja jestem - powiedział Król - i raczyć się też lubię, tylko że nie jestem taki mocny! Zatrzymać minutę? To jakby się ktoś starał zatrzymać Bandrochłapa!”Alicji brakowało tchu na dalsze rozmowy, więc pędzili już nie odzywając się, aż zobaczyli wielki tłum i pośrodku zmagających się Lwa z Jednorożcem.Otaczała ich taka chmura kurzu, że w pierwszej chwili Alicja nie mogła odróżnić, który jest który; ale w końcu rozpoznała Jednorożca po rogu.Przystanęli w pobliżu miejsca, gdzie Szalkap, drugi z królewskich Gońców, stał i przyglądał się walce, w jednej ręce trzymając filiżankę herbaty, a w drugiej kromkę chleba z masłem.“Dopiero co wyszedł z więzienia - szepnął do Alicji Szarmar - a zamknięto go, zanim dokończył podwieczorku: a ich tam karmią tylko skorupami z ostryg - i widzisz - jaki wyszedł spragniony i głodny! Jak się masz, dziecinko?” zwrócił się do Szalkapa, obejmując go serdecznie za szyję.Szalkap obejrzał się i kiwnął mu głową, ale nie oderwał się od chleba z masłem.“Dobrze ci było w więzieniu, dziecinko?” zapytał Szarmar.Szalkap znów się obejrzał i tym razem parę łez mu się stoczyło po twarzy, ale nie powiedział ani słowa.“Gadajże!” zawołał niecierpliwie Szarmar.Lecz Szalkap tylko żuł zawzięcie i popijał herbatą.“No gadaj wreszcie! - krzyknął Król.- Jak idzie im walka?”Szalkap zdobył się na desperacki wysiłek i przełknął ogromny kęs chleba z masłem.“Bardzo dobrze im idzie - powiedział, dławiąc się - obaj leżeli już po jakieś osiemdziesiąt siedem razy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl