, Jonathan Carroll Kraina Chichów 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wolałbym nie rozumieć tego, co mówiła Anna, aleniestety, rozumiałem.Marshall France odkrył, że co napisał - to się działo było- stawało się.Ot tak.Nie czekałem, co jeszcze powie Anna.- To idiotyzm, Anno.Nie wygłupiaj się.To bzdury!Przysiadła na parapecie i schowała ręce pod koszulkę, żeby je rozgrzać.Obraz jej nagich piersi przeleciał mi - ni w pięć, ni w dziewięć - przed oczami.Anna zaczęła stukać kolanem w kolano i czyniąc to, mówiła dalej.- Ojciec czuł, że po napisaniu "Krainy chichów" coś się - w nim zmieniło.Wiem od matki, że był o krok od rozstroju nerwowego, tak go ta książkawyczerpała.Przez blisko dwa następne lata nie pisał nic.Potem matkaumarła, od czego ojciec mało nie zwariował.Kiedy "Kraina chichów" ukazałasię drukiem, zrobiła natychmiast taką furorę, że ojciec bez trudu mógł zostaćznakomitością towarzyską, tylko że nie chciał.Wolał pracować w sklepie, upoprzedniego właściciela, i odbywać swoje małe wypady do St.Louis i nadJezioro Ozarków.Chciałem ją uprzejmie poprosić, żeby skończyła pieprzyć i zaczęłaodpowiadać na moje pytania, ale zrozumiałem, że prędzej czy pózniej sama tozrobi.- Wtedy byłam też na studiach.Chciałam zostać wielką pianistką.Nie wiem,czy naprawdę byłam taka dobra, ale miałam motywację i silną wolę.To byłozaraz po śmierci matki, chwilami dręczyło mnie poczucie winy, że ojciec siedzi161 Jonathan Carroll - Kraina Chichóww Galen sam jak palec, ale ilekroć poruszałam ten temat, on śmiał się i mówił,żebym nie plotła głupstw.Zeskoczyła z parapetu i odwróciła się ode mnie.Patrzyła w deszczową noc.Z całej siły hamowałam szczękanie zębów.Kiedy Anna znów się odezwała, jejgłos, odbity od szyby, był nieco zmieniony.- Chodziłam wtedy z chłopakiem, który nazywał się Peter Mexico.Zmiesznenazwisko, na nie? On też był pianistą, tyle że genialnym.Wszyscy to czuli.Niewiedzieliśmy tylko jednego: Dlaczego Peter Mexico dalej siedzi w Ameryce,zamiast studiować w Paryżu, u Boulanger, albo w Wiedniu, w szkole Webera.Od chwili poznania się byliśmy nierozłączni.Już po tygodniu zamieszkaliśmyrazem.Musisz przy tym pamiętać, że był to początek lat sześćdziesiątych,kiedy takie rzeczy nie były jeszcze na porządku dziennym.Szaleliśmy za sobą.Snuliśmy wspaniałe wizje życia w podniebnej pracowni,z dwoma fortepianami Bosendorfera.Odwróciła się od okna i podeszła do mnie.Przysiadła na drewnianymoparciu i położyła mi rękę na ramieniu.Mówiła w ciemność.- Tymczasem mieszkaliśmy w obskurnej klitce, a i na nią ledwo było nasstać Oboje mieliśmy pokoje w akademiku, ale to było nasze tajne sanktuarium.Chodziliśmy tam po zajęciach albo w nocy, kiedy nie musieliśmy ćwiczyć.Wypisywaliśmy się na weekendy i gnaliśmy tam co sił w nogach.Mieszkaniebyło całkowicie nie umeblowane.Kupiliśmy duże wojskowe prycze z demobilu,które powiązaliśmy za nogi w coś na kształt łoża małżeńskiego.Pewnego dnia rano obudziłam się, a Peter nie żył.Powiedziała to głosem spikera dworcowego.Idealnie monotonnym."Pociągodjedzie z toru siódmego" - taki był głos Ańny.- Przyszła policja, robili te wszystkie idiotyczne badania, orzekli, żeprzyczyną zgonu był atak serca.Zaraz po pogrzebie ojciec przyjechał po mniei zabrał mnie do domu.Nic nie chciałam robić.Na niczym mi nie zależało.Siedziałam w swoim pokoju i czytałam ciężką literaturę - "Proces", "Jądrociemności ", Raskolnikowa.- roześmiała się i uścisnęła moje ramię.- Byłamwzorową egzystencjalistką."Obcego" przeczytałam dziesięć razy.Biednyojciec, sam ledwo zaczynał wychodzić z kryzysu nerwowego, a tu zwaliłam musię na głowę z własnym.Ale zachowywał się jak anioł.W sytuacjachkryzysowych zawsze zachowywał się jak anioł.- Co takiego robił?162 Jonathan Carroll - Kraina Chichów- Zapytaj raczej, czego nie robił.Gotował, sprzątał, wysłuchiwał moichciągłych narzekań na okrutne i niesprawiedliwe życie.Dał mi nawet pieniądzena całą szafy czarnych sukien.Znasz obrazy Edwarda Goreya?- "Harfa Bez Strun"?- Tak.Byłam jak ta czarna kobieta z Goreya, stojąca o zmierzchu w środkupola, wpatrzona w horyzont.Powiadam ci, był ze mnie niezły numer.Ponieważnic nie mogło wyciągnąć mnie z depresji, ojciec zaczął pisać "Nocne wyścigi",bo już nie wiedział, co ma robić.Było to całkowite i zamierzone odejście odcałej jego dotychczasowej twórczości.Główną bohaterką byłam ja, ale książkamiała być połączeniem prawdy i fantazji.Ojciec opowiadał, że kiedy byłammała i budziłam się w nocy z płaczem, zawsze na uspokojenie opowiadał mibajki, więc postanowił i teraz napisać dla mnie bajkę, w nadziei, że skutekbędzie podobny.Mój ojciec był cudownym człowiekiem.Ten kretyn, Dawid Louis, wciąż molestował go o coś nowego.Kiedydowiedział się o tej książce, napisał do ojca, że chciałby przyjechać do Galen iprzeczytać to, co dotychczas zostało napisane.Tak się złożyło, że przyjechałw dwa dni po śmierci Dorothy Lee.Możesz sobie wyobrazić, jaka to byłaprzyjemność gościć go tutaj właśnie wtedy!- Anno, opowiadasz mi niestworzone rzeczy.Właściwie mówisz, że twójojciec był - Bogiem! Albo Doktorem Frankensteinem.- Wierzysz mi?- Sam nie wiem, co na to odpowiedzieć.- Ja też nie wiem, Tomaszu.Nie wiem, co ja sama odpowiedziałabym natwoim miejscu.Niezła historia, co?- Oj, niezła.Niezła.Można ją tak określić.- Chcesz więcej dowodów? Poczekaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl