, Card Orson Scott Cien Hegemona 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego nie mogła się zatrzy­mać, oprzeć czoła o ścianę i zapłakać.Musi być.jaka? Jak w sztu­ce, filmie albo widzie zagrałaby kobietę rozczarowaną, gdyż nie może zostać przy swoim mężczyźnie?Nie wiem! - krzyczała w myślach.Nie jestem aktorką!A potem inny, o wiele spokojniejszy głos odpowiedział: Ow­szem, jesteś.I to całkiem niezłą.Ponieważ przez kolejne parę mi­nut, może przez godzinę, może do rana będziesz żyła.Żadnych oznak tryumfu.Nie może okazać dumy, nie może okazać ulgi.Rozczarowanie, irytację.i ból tam, gdzie ją kopnął, gdzie uderzyła głową o podłogę.Tyle tylko może ujawnić.Nawet w łóżku, w ciemności, leżała udając, kłamiąc.W na­dziei że cokolwiek zrobi przez sen, nie sprowokuje go.Nie przywo­ła tego obłąkanego, przerażonego, czujnego spojrzenia.To zresztą żadna gwarancja, oczywiście.Nie zdradzał żadnych objawów szaleństwa, kiedy strzelał do tych dwóch ludzi w furgo­netce w Rosji.Niech ci się nie wydaje, że mnie rozgryzłaś, powie­dział.Wygrałeś, Achillesie.Nie wydaje mi się, żebym cię rozgryzła.Ale nauczyłam się grać na jednej poluzowanej strunie.To już coś.A także powaliłam cię na ziemię, stłukłam jak szmaciarza, skopałam po twoich malutkich kintamas i przekonałam, że ci się to podobało.Zabij mnie jutro czy kiedy tam chcesz - ale nie od­bierzesz mi tego uczucia, kiedy mój but trafiał cię w twarz.* * *Rankiem Petra stwierdziła, że wciąż jest żywa - z wielką sa­tysfakcją, biorąc pod uwagę, co zrobiła wczorajszej nocy.Głowa ją bolała i kłuły żebra, ale chyba nic nie miała złamanego.Była też głodna.Wczoraj straciła kolację, a może pobicie do­zorcy zwiększyło głód? Zwykle nie jadała śniadań, więc nie miała stałego miejsca w stołówce.Przy innych posiłkach siedziała sama; inni, szanując jej izolację albo ze strachu przed Achillesem, nie narzucali się z towarzystwem.Ale dzisiaj pod wpływem jakiegoś impulsu usiadła z tacą przy stole, gdzie pozostało tylko kilka wolnych krzeseł.Rozmowy przyci­chły, kiedy się zbliżyła.Kilka osób skinęło jej na powitanie.Uśmiech­nęła się do nich, po czym zajęła jedzeniem.Wrócili do rozmów.- Nie mogła przecież wydostać się z bazy.- Czyli wciąż tu jest.- Chyba że ktoś ją zabrał.- Może to jakieś specjalne zadanie albo coś w tym rodzaju.- Sayagi uważa, że nie żyje.Dreszcz przebiegł Petrze po karku.- Kto? - zapytała.Pozostali spojrzeli na nią i odwrócili wzrok.Po chwili ktoś od­powiedział:- Virlomi.Virlomi zniknęła.I nikt nie wiedział, gdzie jest.Zabił ją.Powiedział, że to zrobi, i zrobił.Jedyne, co zyskałam swoim wczorajszym występem, to że nie zabił jej przy mnie.Nie wytrzymam tego.Koniec.Nie warto dalej żyć.Być jego więźniem, gdy zabija każdego, kto próbuje mi pomóc.Nikt na nią nie patrzył.Nie rozmawiali.Wiedzieli, że Virlomi próbowała odpowiedzieć Graffowi.Mu­siała coś powiedzieć Sayagi, kiedy wczoraj do niego podeszła.A teraz zniknęła.Petra wiedziała, że musi jeść, choćby bolało ją serce, choćby chciała zaszlochać, wybiec z krzykiem z sali, rzucić się na podłogę i błagać o wybaczenie.czego? Tego, że żyje, kiedy Virlomi zginęła.Zjadła tyle, ile zdołała, i wyszła ze stołówki.Idąc korytarzem do sali, gdzie pracowali, nagle coś sobie uświadomiła: Achilles nie zabiłby Virlomi w taki sposób.Inni po­winni zobaczyć, że aresztują ją i wyprowadzają.Gdyby zwyczajnie zniknęła nocą, nie osiągnąłby tego, co chciał osiągnąć.A jeśli uciekła, nie mógł tego przyznać.Będzie więc milczał i pozwoli wszystkim wierzyć, że Virlomi nie żyje.Petra wyobraziła sobie, jak Virlomi śmiało wychodzi z budyn­ku.Pewność siebie wystarcza jej za przepustkę.A może wymknę­ła się w przebraniu sprzątaczki? Może wspięła się na mur, pokona­ła pole minowe? Petra nie wiedziała nawet, jak wygląda otoczenie bazy.Nigdy jej nie pokazali.Marzenia, tłumaczyła sobie, siadając przy komputerze.Vir­lomi nie żyje, a Achilles czeka z ogłoszeniem tego, żeby nas drę­czyć niepewnością.Ale kiedy mijały godziny i Achilles wciąż się nie pojawiał, Petra zaczęła wierzyć, że Virlomi naprawdę zdołała uciec.Może Achilles nie przychodził, bo nie chciał budzić plotek swoimi sińca­mi.Albo ma kłopoty z kroczem i wezwał lekarza.Ale niech Bóg ma w swojej opiece tego człowieka, jeśli Achilles uzna, że badanie jego obolałych jąder zasługuje na karę śmierci.Może trzymał się z daleka, bo Virlomi uciekła i nie chciał, że­by widzieli go rozzłoszczonego i bezradnego? Kiedy ją złapie, wciągnie na salę i zastrzeli przy wszystkich, wtedy dopiero spoj­rzy im w oczy.A na razie wciąż istniała szansa, że Virlomi żyje.Niech tak zostanie, droga przyjaciółko.Uciekaj daleko stąd i nie zatrzymuj się.Przejdź przez granicę, znajdź jakąś kryjówkę, popłyń do Sri Lanki, leć na Księżyc.Dokonaj cudu, Virlomi, i żyj.15.MordTo: Graff%pilgrimage@colmin.govFrom: Carlotta%agape@vatican.net/orders/sisters/indSubject: Proszę przekazaćDołączony plik jest zaszyfrowany.Proszę odczekać dwa­naście godzin od czasu jego wysłania i jeśli nie nadej­dzie ode mnie wiadomość, przekazać go Groszkowi.Będzie znał klucz.Nim minęły cztery godziny, przeszukano i zabezpieczono całą bazę sztabu w Bangkoku.Eksperci komputerowi mieli jeszcze zbadać, z kim na zewnątrz kontaktował się Naresuan, czy związał się z jakimś obcym mocarstwem, czy też ten gambit był jego prywatnym przedsięwzięciem.Kiedy Suriyawong zakończył pracę u boku premiera, przyszedł sam do koszar, gdzie czekał Groszek.Większość żołnierzy wróciła wcześniej i Groszek posłał ich do łóżek.Wciąż zerkał na wiadomości - nie działo się nic nowego, więc słuchał komentarzy.W Tajlandii zapanował patriotyczny fer­wor.Naturalnie za granicą sugerowano inne wyjaśnienia.Wszyst­kie programy we wspólnym dość sceptycznie traktowały hipotezę, że zamachu dokonali indyjscy agenci.- Po co Indie miałyby prowokować Tajlandię do wojny?- Wiedzą, że Tajlandia i tak w końcu do niej przystąpi, nieza­leżnie od tego, czy Birma ją o to poprosi, czy nie.Uznali więc, że należy pozbawić Tajlandię jej najlepszego absolwenta Szkoły Bo­jowej.- Czy jedno dziecko może być aż tak niebezpieczne?- Powinieneś zapytać o to Formidów.Jeśli jakiegoś znaj­dziesz.I tak dalej, i tak dalej - każdy starał się wyjść na inteligent­nego, a przynajmniej inteligentniejszego od rządów Indii i Taj­landii.Media zawsze bawiły się w tę grę.Dla Groszka najważniej­sze było, w jaki sposób wpłynie to na Peter.Czy ktoś wspomniał o możliwości, że to Achilles pociąga za sznurki w Indiach? Ani sło­wa.Coś na temat ruchów wojsk pakistańskich nad granicą irań­ską? „Zamach w Bangkoku” wypchnął z programów tę wolno roz­wijającą się historię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anikol.xlx.pl